Ktoś powie, co to za zamiana - Norbert Kościuch na Waldemara Walczaka. Zwłaszcza że ten drugi już dawno zakończył karierę. Jednak z zatrudnieniem Walczaka działacze i sztab szkoleniowy eWinner Apatora Toruń wiążą ogromne nadzieje. Walczak ma nauczyć zawodników, zwłaszcza tych młodych, trudnej sztuki szybkiego wyjścia spod taśmy startowej.
Adam Krużyński, przewodniczący rady nadzorczej KS Toruń, mówi wprost, że jego zdaniem Walczak odegra w tym roku ważną rolę. - W kwestiach szkolenia młodzieży powinien dać nam bardzo dużo, bo niewielu startowało tak jak Walczak. Jak na żużlowca był wysoki, średnio pasował do tego sportu, ale pod taśmą radził sobie wyśmienicie, robił różnicę - komentuje Krużyński.
Czytaj także: Żużel stanął na głowie, skoro kluby zabijają się o Curzytków
Ile znaczy dobry start, przekonali się w Toruniu w sezonie 2019. Zwłaszcza było to widać na przykładzie Kościucha. Obok juniorów był najsłabszym ogniwem zespołu. Jego punktów brakowało do wygrywania spotkań. Oczywiście w Apatorze biorąc Kościucha, wiedzieli, że nie jest startowcem, ale liczyli, że choć trochę się w tym elemencie poprawi, a na dokładkę będzie miał furę szczęścia. Plan nie wypalił.
ZOBACZ WIDEO: Bartosz Zmarzlik typował Roberta Lewandowskiego na sportowca roku w Polsce
A skoro nie udało się nauczyć startu doświadczonego zawodnika, to teraz Walczak ma spróbować z młodymi. Nauka od podstaw powinna przynieść lepsze efekty. Zwłaszcza że w gronie toruńskich juniorów jest co najmniej dwóch takich, co mają nie tylko zapał do pracy, ale i papiery na niezłą jazdę.
Czytaj także: Dudek nie ma dobrych rad dla Drabika
45-letni Walczak, w tym roku będzie prawą ręką pierwszego trenera Apatora Tomasza Bajerskiego, w żużlu pojawił się na początku lat 90-tych. Po czterech sezonach w Toruniu przeniósł się do Polonii Piła, gdzie zaczął się jego sportowy odwrót. W 2004 roku zakończył karierę. Jako nauczyciel ma być jednak skuteczniejszy.