13 lutego stanie się jasne, czy Maksym Drabik otrzyma wsteczne TUE i uniknie kary zawieszenia w sprawie złamania procedury antydopingowej (przyjęcie niedozwolonej kroplówki) przed finałowym meczem PGE Ekstraligi w sezonie 2019. Michał Rynkowski, dyrektor POLADA, poinformował nas, że Komitet Wyłączeń dla Celów Terapeutycznych właśnie podjął decyzję i w ciągu 24 godzin zostanie ona ogłoszona.
Próbowaliśmy ciągnąć Rynkowskiego za język, ale był nieugięty. Założenie jest takie, że najpierw z decyzją komitetu ma się zapoznać sam zainteresowany. Drogą mailową wysłano decyzję na skrzynkę Łukasza Klimczyka, pełnomocnika żużlowca. Będzie on miał czas na spokojne zapoznanie się z nią. Poza wszystkim POLADA nie chce, by zawodnik dowiadywał się z mediów, co go czeka. Druga strona też milczy, bo ani Klimczyk, ani prezes Sparty Andrzej Rusko nie odpowiedzieli na nasze pytanie o decyzję w sprawie TUE.
Oczywiście można spekulować, że skoro mecenas dostał decyzję do wglądu i ma czas na zapoznanie się z nią, to komitet dał odmowę. Gdyby tak było, to Maksym Drabik może się oczywiście odwołać. Inna sprawa, że musi się poważnie nad pójściem tą drogą zastanowić, bo przewlekanie sprawy może mu bardzo zaszkodzić. Zwłaszcza jeśli finalnie zostanie zawieszony, a kara zacznie biec od wydania decyzji, a nie od chwili zgłoszenie przyjęcia kroplówki, czyli od 22 września 2019.
Może nawet okazać się tak, że Drabik przewlekając procesy przed POLADA, wyjedzie na tor, zaliczy kilka spotkań, a potem zniknie z toru i straci nie tylko część tego, ale i następny sezon. Zwłaszcza jeśli nałożona kara będzie dłuższa niż rok.
Zobacz także: Dudek: Nie mam dobrych rad dla Drabika
Czytaj również: Woryna nie dał się nabrać na kurację kroplówką
ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a