Żużel. Kluby drugiej ligi boją się drugiej Wandy Kraków. Mogą wydać fortunę. GKSŻ ma czyste ręce

WP SportoweFakty / Ilona Jasica. / Na zdjęciu: Dominik Kossakowski, Jordan Stewart
WP SportoweFakty / Ilona Jasica. / Na zdjęciu: Dominik Kossakowski, Jordan Stewart

Wolfe Wittstock zostało dopuszczone do rozgrywek drugiej ligi, a niektórzy prezesi już liczą, ile wydadzą na mecze z niemiecką drużyną. Część z nich zakłada, że przeznaczy na punktówkę nieco mniej niż 200 tysięcy złotych.

Od kilku działaczy usłyszeliśmy obawy, że Wolfe Wittstock może być drugą Wandą Kraków, która wysoko przegrywa większość spotkań. A to dla rywali oznacza ogromne wydatki. Prezesi mówią nam, że mecze wygrane w stosunku 60:30 lub wyżej, to wydatek nawet na poziomie 90 tysięcy złotych. Zacięte spotkania to ponad połowa tej kwoty. Zupełnie inaczej przedstawiają się także wpływy, bo kibice nie lubią jednostronnych widowisk i omijają je szerokim łukiem.

Ktoś mógłby powiedzieć, że na spotkania ze słabszymi zespołami można przecież wystawić słabszy skład albo dać więcej szans juniorom. Rzecz w tym, że żaden prezes, który chce walczyć o wysokie cele, sobie na to nie pozwoli, bo od razu wszedłby w konflikt z żużlowcami. Wielu z nich uważa, że skoro dają z siebie wszystko w najważniejszych spotkaniach, to nie powinni być odsuwani ze względów oszczędnościowych od rywalizacji z niżej notowanymi ekipami.

Na ten moment trzeba mieć nadzieję, że Wolfe Wittstock nie będzie tylko dostarczycielem punktów i postawi się rywalom. Gdyby było jednak inaczej, to kluby na pewno nie będą mogły mieć pretensji do Głównej Komisji Sportu Żużlowego. Kiedy Niemcy zgłosili chęć jazdy w polskiej lidze, przedstawiciele GKSŻ nie podjęli decyzji samodzielnie.

ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a

- W tej sprawie kluczowe było zdanie pozostałych klubów - mówi nam Piotr Szymański. - Jako komisja nigdy nie podejmujemy takich decyzji bez konsultacji. Zawsze pytamy o opinię. W tym przypadku była ona pozytywna. Kluby drugoligowe wyraziły zgodę na starty Wolfe Wittstock w rozgrywkach - tłumaczy przewodniczący GKSŻ.

Dodajmy, że niektóre kluby wręcz mocno naciskały na przyjęcie Wolfe Wittstock do drugiej ligi. Prezesi mówili, że w przypadku kadłubowej ligi trudniej będzie im pozyskać sponsorów i przekonać władze miasta do przekazania wsparcia w formie dotacji. Niemcy byli dla nich ratunkiem. GKSŻ i tak zapytała jednak wszystkich o zdanie. Dzięki temu ma teraz czyste ręce.

Zobacz także: Legendy Stadionu Śląskiego. Jerzy Szczakiel, Zenon Plech i inne wielkie tuzy światowego speedwaya
Zobacz także: Polonia będzie mieć sponsora na 2 lata i budżet sięgający 4 milionów. Lepszy będzie tylko Apator

Źródło artykułu: