Żużel. Oliver Berntzon nie lubi toru w Gnieźnie, więc rozważał odejście. Klub znalazł sposób, żeby go zatrzymać

WP SportoweFakty / Tomasz Kordys / Na zdjęciu: Oliver Berntzon
WP SportoweFakty / Tomasz Kordys / Na zdjęciu: Oliver Berntzon

Niektórzy mówią, że Oliver Berntzon może być drugim Wiktorem Kułakowem. Zawodnik został w Gnieźnie na kolejny rok, choć przez moment poważnie rozważał odejście. Wszystko przez miejscowy tor, który mu w ogóle nie leży.

Historia Olivera Berntzona jest o tyle ciekawa, że zawodnik miał ważny kontrakt na sezon 2020, ale prowadził rozmowy z innymi klubami. Żużlowcem interesowała się Arged Malesa TŻ Ostrovia, Zdunek Wybrzeże Gdańsk i Orzeł Łódź. - Jego rozmowy z innymi klubami były spowodowane kilkoma czynnikami - mówi nam menedżer Rafael Wojciechowski.

- Nie mieliśmy ustalonych warunków finansowych. Poza tym wyznaję zasadę, że nie chcę nikogo uszczęśliwiać na siłę. Wychodzę z założenia, że muszę najpierw przekonać zawodnika swoją wizją. Oliver mocno narzekał na tor w Gnieźnie. Mówił, że jest za twardo. Szukał miejsca, w którym będzie się lepiej czuć - tłumaczy Wojciechowski.

Słowa menedżera Car Gwarant Startu znajdują odzwierciedlenie w liczbach. Berntzon w sezonie 2019 lepsze wyniki notował na wyjazdach (średnia 2,148). W domu wprawdzie nie było tragedii, ale różnica była widoczna gołym okiem (1,783). - Paradoks polega na tym, że jeździ u nas, ale tor w Gnieźnie leżał mu najmniej, bo na starcie było bardzo twardo. Na trasie wyglądało to podobnie, a jemu bardziej pasują tory szwedzkie. Lubi, kiedy jest lekko przyczepnie - podkreśla Wojciechowski.

ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a

Menedżer klubu z Gniezna jest przekonany, że Berntzon w sezonie 2020 może być jedną z gwiazd ligi i zrobić furorę jak Wiktor Kułakow. - Musi jednak pracować nad momentem startowym, bo to wychodzi mu najsłabiej. Zanim pojawi się w PGE Ekstralidze, ten problem trzeba rozwiązać. Oliver wiele robi w tym kierunku. Testuje różne nowinki techniczne, a poza tym ostro trenuje. Dodałbym jednak, że plusem tych słabszych startów jest to, co dzieje się później na dystansie, bo nasz zawodnik potrafi wyjątkowo widowiskowo ścigać rywali. To jego znak firmowy. Pod tym względem przewyższa wielu żużlowców - tłumaczy Wojciechowski.

Rozterki Berntzona związane z torem w Gnieźnie były zrozumiałe. Zawodnik i Start dali jednak sobie szansę. - Wypracowaliśmy kompromis. Powiedziałbym, że spotkaliśmy się gdzieś w połowie drogi. W Gnieźnie zajdą pewne zmiany dotyczące przygotowania toru, a Oliver będzie ciężko pracować nad elementem startu. Zawsze nam się dobrze rozmawiało. Mieliśmy nić porozumienia i go przekonałem. Po tym sezonie odpowiemy sobie na pytanie, czy progres jest widoczny i co dalej. Dla mnie to także duże wyzwanie - podsumowuje Wojciechowski.

Zobacz także: Są głosy sprzeciwu w sprawie nowego stadionu Motoru Lublin. Klub wydał oświadczenie i stworzył petycję dla fanów

Zobacz także: Debata ekspertów. Marian Maślanka: Większa Ekstraliga tylko z KSM-em. Play-off dla sześciu zespołów

Źródło artykułu: