Grzegorz Stróżyk: Rekord bardzo mnie cieszy

Zdjęcie okładkowe artykułu: Kibice PSŻ Poznań
Kibice PSŻ Poznań
zdjęcie autora artykułu

Na początku sezonu był wręcz wyśmiewany, dostawał oklaski za każde przejechane okrążenie, tymczasem po kilku miesiącach Grzegorz Stróżyk nabrał doświadczenia i w minioną niedzielę był pewnym punktem Skorpionów, a dodatkowo pobił rekord toru.

Grzegorz Stróżyk w niedzielnym meczu PSŻ Milion Team Poznań - GTŻ Grudziądz był prawdziwą gwiazdą. Więcej punktów od niego uzbierali wprawdzie Norbert Kościuch, Rafał Trojanowski i Mateusz Szczepaniak, ale to liderzy Skorpionów i taki wynik nie dziwi. Ale 9 punktów od wychowanka Śląska Świętochłowice nikt nie oczekiwał. Co więcej, 21-latek pobił zaledwie dwumiesięczny rekord toru Łukasza Jankowskiego (10 maja 4 okrążenia toru przy ul. Warmińskiej przejechał on w 66,25 sek.), który od niedzieli wynosi 66,24.

- Tor był taki jak zawsze, przyczepny i wcale nie łatwy - przyznał po meczu żużlowiec. - Jestem zadowolony z wyniku, oczywiście z rekordu, no ale przede wszystkim z trzech punktów, jakie zdobyliśmy - dodał Stróżyk zaznaczając, że przed pojedynkiem z Grudziądzem nie poczynił żadnych inwestycji sprzętowych. - Motocykle były te same, co zawsze, czyli bez żadnych rewelacji - zapewnił. - Od początku sezonu robię swoje i dzisiaj zaskoczyło.

Po trzech biegach, w których Stróżyk nie przegrał z rywalem, w dwóch kolejnych zdobył tylko jeden punkt. - Sił mi nie zabrakło. Zrobiło się trochę twardo, a że wcześniej było dobrze, to nie dokonywałem żadnych korekt w motocyklu, żeby nie mieszać. A w ostatnim wyścigu trochę przespałem start i potem nie mogłem już zaatakować - wyjaśnił.

Żużlowiec cieszy się z wyniku, ale już chwilę po meczu był myślami przy kolejnym starcie. - Teraz trzeba jechać do domu, wymyć motocykle i w środę na kolejne zawody do Ostrowa, gdzie wystartuję w półfinale MIMP.

Bardzo dobry występ Stróżyka jest tym bardziej zaskakujący, jeżeli weźmie się pod uwagę, że w środku tygodnia w zawodach o Młodzieżowe Drużynowe Mistrzostwa Polski w dwóch biegach dwa razy upadał. - Ja nie pamiętam tych zawodów już, nie wiem nawet kiedy to było - powiedział z uśmiechem zawodnik. - Nie ma co się oglądać za siebie, trzeba robić swoje.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)