Żużel. Na pełnym gazie: Mecze bez kibiców nie mają sensu. Łatwiej się zarazić w kościele niż na stadionie (felieton)

WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: trybuny Stadionu Olimpijskiego
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: trybuny Stadionu Olimpijskiego

Dlaczego sport najbardziej cierpi wskutek szerzącej się epidemii koronawirusa? Dlaczego nie zamyka się kościołów, gdzie przecież jest największe skupisko osób zagrożonych tą chorobą?

Trzeba to napisać otwarcie. Z powodu koronawirusa stworzył się nam niemały problem. Jakoś musimy dać sobie radę z tą epidemią. Zdrowie jest najważniejsze, ale też nie możemy wylewać dziecka z kąpielą. Dlatego czas zadać sobie kilka pytań.

Czy mecze żużlowej PGE Ekstraligi przy pustych trybunach mają sens? Myślę, że trzeba rozgraniczyć imprezy ważne i mniej ważne, bo liga bez kibiców nie ma sensu. Przecież fani są największym sponsorem klubów. Niektóre kluby wręcz nie przeżyją bez wpływów ze sprzedaży biletów.

Może lepiej poczekać? Poczekać na rozwój sytuacji spowodowanej koronawirusem, bo ta powinno się z czasem uspokoić. Potem można wznowić rozgrywki ligowe, rezygnując przy tym z mniej ważnych imprez, bo inaczej w kalendarzu się zrobi za gęsto.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film

Jakie "mniej ważne" imprezy mam na myśli? Wszelkiego rodzaju eliminacje do Złotego czy Srebrnego Kasku, ćwierćfinały mistrzostw Polski. Można w tym roku zrezygnować z tych imprez albo też zrobić tak, by od razu odbywały się turnieje finałowe. Może nie wszystkim się to spodoba, ale jeszcze gorzej byłoby rywalizować przy pustych trybunach.

Czytałem też, co do powiedzenia na temat sytuacji z koronawirusem ma Marek Grzyb z truly.work Stali Gorzów. Muszę przyznać, że w pełni zgadzam się z prezesem gorzowskiego klubu, który lada moment organizuje Memoriał im. Edwarda Jancarza i nie wie czy zawody w ogóle się odbędą, czy na nich zarobi, czy poniesie finansową klapę. Cała sytuacja z koronawirusem uderza najmocniej w sport.

Fabryki czy różnego rodzaju firmy dadzą sobie radę. Mogą ograniczyć produkcję, wprowadzić pracę zdalną, ale co mają zrobić prezesi klubów sportowych, gdy zakazuje im się rozgrywania imprez masowych?

Nie dziwię się, że prezes Grzyb się irytuje. Co więcej, zapytam dlaczego w tej sytuacji w Polsce organizowane są msze w kościołach? Przecież tam jest największe zagrożenie, znacznie większe niż na stadionach.

Wiemy, kto chodzi do kościoła. Głównie osoby starsze, a to je najszybciej atakuje koronawirus. Prędzej tam rozprzestrzeni się ta groźna choroba niż na meczu. I to w sytuacji, o zgrozo, gdy modlić się będą o zdrowie.

Jan Krzystyniak

Czytaj także:
Ekstraliga Żużlowa nie chce zawieszać Drabika
Kluby mogą zbankrutować przez koronawirusa

Źródło artykułu: