Żużel. Koronawirus. Betard Sparta chce przeczekać trudny okres. Siedziba klubu zamknięta, bez treningów grupowych

WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Maciej Janowski
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Maciej Janowski

Siedziba klubu zamknięta na cztery spusty, brak treningów grupowych oraz praca zdalna z domu - tak wygląda codzienność Betard Sparty Wrocław w czasach walki z pandemią koronawirusa.

Pandemia koronawirusa oraz wprowadzone przez polski rząd obostrzenia wywróciły plany Betard Sparty Wrocław do góry nogami. Jeszcze kilka dni temu żużlowcy przebywali na Malcie na specjalnym obozie kondycyjnym i zakładali, że po powrocie ze słonecznej wyspy od razu wsiądą na motocykle. Nic z tego.

Jeszcze zanim GKSŻ wprowadziła zakaz odbywania treningów na torach, prezydent Wrocławia podjął decyzję o zamknięciu Stadionu Olimpijskiego. Efekt jest taki, że Betard Sparta nie odbyła ani jednego treningu na własnym obiekcie, choć zdążyła już na nim zamontować dmuchane bandy.

W tej chwili zamknięte zostało również biuro klubowe, które mieści się na Olimpijskim. - Nie ma takiej czynności, jakiej nie moglibyśmy wykonać zdalnie z domu - tłumaczy nam powody tej decyzji Adrian Skubis, oficer prasowy Betard Sparty.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film

Skubis zwraca bowiem uwagę, że codziennie do klubu przychodzi kilka osób - czasem pytają one o karnety, czasem ktoś chce kupić jakiś gadżet. Dochodzi zatem do bliskich spotkań z osobami, które potencjalnie mogą być nosicielami koronawirusa.

Klub w tej chwili nie przeprowadza też treningów ogólnorozwojowych. Zawodnicy, aby zachować formę, trenują indywidualnie. Zostali w tym celu odpowiednio poinstruowani przez trenera Mariusza Cieślińskiego. Przeszli też szkolenie, w trakcie którego zwrócono im uwagę, co powinni robić w tych trudnych dla wszystkich czasach.

Betard Sparta odpowiednią instrukcję udostępniła też kibicom za pośrednictwem swoich social mediów i strony klubowej. - Jesteśmy jedną wielką rodziną i jeśli chociaż jedna osoba przeczyta, jak powinna postępować, by uniknąć zarażenia koronawirusem, to dla tej jednej osoby warto było to zrobić - stwierdził Skubis.

Klub nie ma jednak 100 proc. kontroli nad swoimi zawodnikami. Chociażby w piątek na torze w Manchesterze trenował Daniel Bewley, bo ten ma obowiązki względem swojego klubu w Premiership - Belle Vue Aces. Brytyjczycy bagatelizują bowiem ryzyko związane z koronawirusem. Rozgrywki na Wyspach mają ruszyć zgodnie z planem.

- Możemy tylko liczyć na zdrowy rozsądek naszych zawodników. Trener Cieśliński dokładnie powiedział im, jak powinni postępować, jak mogą wzmocnić organizm poprzez dietę czy suplementację - dodał Skubis.

Mało prawdopodobne jest, by inni zawodnicy chcieli spróbować potrenować gdzieś indziej. Jest to pozbawione sensu, biorąc pod uwagę, że nie wiadomo kiedy rozgrywki wznowi PGE Ekstraliga. Co więcej, zagraniczne ośrodki, jak chociażby Gorican, również zamykają się przed gośćmi ze świata. Wszystko po to, aby wygrać walkę z koronawirusem.

Czytaj także:
Apel o odwołanie wszystkich treningów z powodu koronawirusa
PGE Ekstraliga powinna odwołać pierwsze kolejki

Źródło artykułu: