Problemem nierówna dyspozycja Polaków - rozmowa ze Zbigniewem Fiałkowskim, prezesem GTŻ-u Grudziądz

Wiele wskazuje na to, że drużyna GTŻ-u Grudziądz może nie zakwalifikować się do najlepszej szóstki. Prezes klubu, Zbigniew Fiałkowski jest jednak w dalszym ciągu optymistą.

Jarosław Galewski: Przegraliście bardzo wysoko w Poznaniu, przez co straciliście nawet punkty bonusowy. Nie takie były założenia przed tym pojedynkiem.

Zbigniew Fiałkowski: Od samego początku szło nam jak po grudzie. Zakontraktowaliśmy Edwarda Kennetta, który miał wystartować w niedzielnym pojedynku. Niestety, tak się nie stało, ponieważ zgody na jego występ nie wyraziła federacja angielska. Kontuzjowany jest Rory Schlein, który będzie zmuszony pauzować w najbliższym czasie. Można więc powiedzieć, że mieliśmy bardzo pod górkę. Zadecydowaliśmy, że do stolicy Wielkopolski pojedziemy w takim składzie, jaki obecnie mamy. Przyjechaliśmy powalczyć i powiem szczerze, że sam początek meczu był bardzo obiecujący. Niestety, w dalszej części zawodów moi zawodnicy poszli w złą stronę z przełożeniami. Przegraliśmy trzy razy podwójnie i nic nie dało już się zrobić. Końcówka zawodów, w której znowu dostaliśmy dwa ciosy, nas po prostu rozłożyła. Gratuluję Poznaniowi zwycięstwa, ponieważ ta drużyna była od nas zdecydowanie lepsza. Walczymy jednak dalej.

Nie zastosowaliście zastępstwa zawodnika za Rory Schleina. Dlaczego?

- Wystarczy spojrzeć w program, żeby poznać odpowiedź na to pytanie. Do zastąpienia takiego zawodnika potrzeba czterech żużlowców, którzy jechaliby na odpowiednim poziomie. W trakcie spotkania w Poznaniu my dysponowaliśmy praktycznie tylko dwoma takimi jeźdźcami. Uważam, że decyzja o starcie w pełnym składzie bez zastępstwa zawodnika była dobra. Szkoda tylko, że pewni zawodnicy nie zaprezentowali odpowiedniego poziomu.

Nie da się ukryć, że po tym pojedynku sytuacja pana zespołu nie jest zbyt ciekawa.

- Ja nie mogę jednak patrzeć na sprawę inaczej niż w ten sposób, że dostaniemy się do najlepszej szóstki. Fakt, jesteśmy jak na razie tylko z ośmioma punktami, ale mamy jeszcze trzy mecze przed własną publicznością i jeden wyjazd. Możemy pokusić się także o bonus w pojedynku z Lokomotivem lub ewentualnie o wygraną w Gnieźnie. Na pewno będziemy jechać na maksimum naszych możliwości. Na mecz z Rzeszowem skład będzie inny. Nadal nie będziemy korzystać z Schleina, ale pojawi się już Kennett. Kto wie, czy w starciu z Marmą na naszym torze nie zdecydujemy się na zastępstwo zawodnika.

Absencja Australijczyka przypada na bardzo ważny okres tego sezonu. Czy obawia się pan, że jego punktów może zabraknąć do wywalczenia miejsca w szóstce?

- Już podczas spotkania w Poznaniu było widać, jak bardzo brakowało nam tego zawodnika. Jestem przekonany, że z nim wynik meczu byłby zupełnie inny. Moim zdaniem na pewno wywieźlibyśmy punkt bonusowy, gdyby Australijczyk był w pełni sił.

Jakie nadzieje wiąże pan z Edwardem Kennettem?

- W tej chwili liczymy, że ten żużlowiec zastąpi godnie Schleina. Gdyby Australijczyk jeździł, to Anglik byłby kolejnym wzmocnieniem. Rozmawialiśmy z Kennettem i powiedział nam, że po Drużynowym Pucharze Świata przyjedzie do Grudziądza. Jeżeli jego reprezentacja nie dostanie się do finału, to Anglik będzie trenował na naszym torze już w piątek.

Przed sezonem wiele osób wymieniało was jako kandydatów do pierwszej czwórki. Dlaczego dzisiaj zamykacie ligową tabelę?

- Przede wszystkim kontuzje. Allen pauzował praktycznie przez miesiąc. Zabrakło go w Grudziądzu na meczu z Tarnowem. Ten żużlowiec miał pojechać również więcej razy w Ostrowie Wielkopolskim. W Poznaniu nie było natomiast Schleina. Poza tym, bardzo nierówną formę prezentują polscy zawodnicy, którzy jeżdżą tak kameleonowo, że trudno przewidzieć, kogo wystawić do jakiego biegu. Brak polskich zawodników z dużo wyższą średnią punktową jest główną przyczyną naszych porażek. Nie mamy po prostu solidnej drugiej linii.

Spodziewał się pan aż tak zaciętej rywalizacji w pierwszej lidze?

- Szczerze? Tak, mówiłem już o tym przed początkiem sezonu. Wszystkie drużyny mają naprawdę dobrych zawodników. W przypadku naszego klubu, o czym już wspomnieliśmy, można jednak mówić o sporym pechu. U nas raz ktoś jedzie, a innym razem zawodzi. Nie mamy takiego zespołu, jaki w niedzielę posiadał Poznań.

Na co stać GTŻ w pełnym składzie?

- Mogę z pełnym przekonaniem powiedzieć, że na wygraną z każdym zespołem. Ta drużyna musi być jednak cała, zdrowa i odpowiednio posklejana. Wtedy można pokonać naprawdę każdego. Wystarczy tylko spojrzeć na nasz pojedynek z Unią Tarnów czy wyjazd w Ostrowie. Gdyby w tym drugim spotkaniu nie zabrakło nam Allena, to wynik byłby zupełnie inny. Niestety, Anglik nie wystartował w dwóch ostatnich biegach. Podobnie było zresztą we wspomnianym meczu z Tarnowem. Te dwa pojedynki miały potoczyć się zupełnie inaczej.

Komentarze (0)