Michał Sikora, prezes PZM, jeszcze tydzień temu nie wyobrażał sobie przekładania majowej rundy Grand Prix w Warszawie. Jednak sytuacja związana z epidemią koronawirusa jest dynamiczna. - Musimy być odpowiedzialni, dlatego podjęliśmy już rozmowy z PGE Narodowym odnośnie terminów awaryjnych. Jeszcze nie przekładamy Grand Prix, ale szukamy innych rozwiązań - mówi nam Sikora.
- Do końca marca musimy zdecydować, co z Grand Prix - kontynuuje prezes. - To jest zbyt duże przedsięwzięcie, by można było je przełożyć za pięć dwunasta. O pozwolenie na imprezę masową trzeba wystąpić na 30 dni, a teraz, jak wiadomo, takie imprezy są zabronione. Mamy wielu współpracowników, którzy wezmą udział w przygotowaniu wydarzenia. Ich też musimy wcześniej poinformować o tym, kiedy będą potrzebni.
Wiele wskazuje na to, że Grand Prix Warszawy zostanie przełożone. Na kiedy? Nie prędzej niż na lipiec. - Na PGE Narodowym odbywają się przeróżne imprezy i to nie jest tak, że można wybierać w terminach - komentuje Sikora. - Na pewno nie będziemy przekładać na czerwiec, bo to też jest w tej chwili ryzyko. Zatem w przypadku przełożenia celujemy najprędzej w lipiec. Chwilę te rozmowy z władzami stadionu potrwają, bo trzeba pamiętać, że potrzebujemy obiektu na tydzień. Trzeba przecież tor ułożyć.
BSI na razie nie stawia żadnych warunków dotyczących tego, kiedy ma się odbyć impreza. Promotor Grand Prix nie upiera się też przy tym, żeby Warszawa była pierwszym przystankiem cyklu. - Mamy sytuację awaryjną, więc teraz trzeba te klocki układać nie tak, jak się chce, ale tak jak można. Jak będziemy mieli informacje o możliwych terminach, to wtedy będziemy konsultować z BSI, który byłby najlepszy - kończy Sikora.
Czytaj także:
Ostafiński: Gdzie solidarność panie Pawlicki?
Cieślak: Wirus zredukuje płace, ale to nam wyjdzie na zdrowie
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Szalenie trudna sytuacja w światowym sporcie. "Nie ma rozgrywek, nie ma kibiców, nie ma pieniędzy"