Żużel. Hat-trick Kownackiego: Jazda bez spadków i awansów? Wolałbym zamrozić ligę na rok (felieton)

Getty Images / Christian Kaspar-Bartke/Bundesliga/DFL / Na zdjęciu: Dawid Kownacki
Getty Images / Christian Kaspar-Bartke/Bundesliga/DFL / Na zdjęciu: Dawid Kownacki

Ligi bez spadków, okrojone składy i brak obcokrajowców w sezonie 2020? Chyba już wolałbym odwołania całych rozgrywek i wzięcia roku na przeczekanie - pisze w swoim najnowszym felietonie Dawid Kownacki

W tym artykule dowiesz się o:

"Żużlowy hat-trick" to cykl felietonów Dawida Kownackiego, piłkarza Fortuny Duesseldorf, reprezentacji Polski oraz wielkiego sympatyka żużla.

***

Ligi bez spadków, okrojone składy i brak obcokrajowców w 2020 roku? Chyba już wolałbym odwołania całych rozgrywek i wzięcia roku na przeczekanie. Dostaliśmy porcję nowych pomysłów.

Wcześniej zastanawialiśmy się, czy możliwe jest wystartowanie rozgrywek w tym sezonie bez publiczności na trybunach, później na tapet wzięto renegocjacje kontraktów choć tak naprawdę nie wiadomo w jakim kształcie i na jakich zasadach będą zespoły funkcjonować.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film

Dalej będę się upierał, że jest za wcześnie na radykalne kroki. Sezon nie ruszył, nie wiemy kiedy odjedziemy pierwszą kolejkę, a już mamy rozpisanych kilkanaście scenariuszy. Zaleciłbym większy spokój. Jeżeli czas będzie nas nieubłaganie gonił najpierw spróbujmy się zająć zmniejszeniem liczby spotkań. Poszedłbym w stronę analizy terminarza i ewentualnej jazdy bez fazy play-off. Na tym bym się skupił.

Podpisuję się obiema rękami i nogami pod słowami Adama Krużyńskiego, który bez ogródek stwierdził, że zamknięcie lig, zamrożenie awansów i degradacji jest pozbawione sensu. Nie zdziwiłbym się nawet, gdyby prezesi i trenerzy w ramach oszczędności wystawiali do meczów samych młodzieżowców. Zwłaszcza na niższych szczeblach.

Po co nadwyrężać budżety w trudnych chwilach, gdy poza prestiżem nie walczysz o nic poza pieniędzmi, które leżą na torze. To już lepiej włączyć tryb oszczędnościowy. Jest już jedna ekipa, która od lat nie ma prawa promocji wyżej. Teraz każdy na własnej skórze mógłby się odrobinę poczuć jak Lokomotiv Daugavpils.

Awanse i degradacje są solą, smaczkiem, największą wartością dodaną bez względu na dyscyplinę sportu. Jazda o stawkę, to coś co kręci szefów klubów, zawodników  i fanów. Wtedy adrenalina wchodzi na maksymalny poziom. Nie jestem przekonany, czy fani będą przychodzić tłumnie na stadiony, bogatsi o wiedzę, iż ich ukochana drużyna nie ma żadnej presji zajęcia konkretnej lokaty na koniec sezonu. A i rudna finałowa w tym wariancie mija się z celem. Zresztą, puentując ten wątek, twierdzę, że batalie o utrzymanie oglądało się w poprzednich latach lepiej niż walkę na szczycie, o DMP.

Brak obcokrajowców doprowadzi do tąpnięcia. Oni jakby nie było także z znacznym stopniu wpływają na to, że szczycimy się nazwą: najlepsza liga świata. Ciekawe, że ponownie nie byłoby mocnych na Fogo Unię Leszno. Oni są pół żartem pół serio są gotowi na każdą opcję. Wyleciałby tylko Australijczyk - Brady Kurtz, ale na juniorce nie gorsze punkty woziłby jak sądzę Dominik Kubera. Już w marcu czekałaby ich przymiarka czwartych z rzędu złotych medali. Kilka innych ekip stałoby jednak na straconej pozycji, PGE Ekstraliga fatalnie by nam się rozlazła.

Co by nie napisać problem jest złożony. Nigdy nie znajdziemy złotego środka, nie da się wyjść z tej sytuacji obronną ręką. Zawsze pojawią się wątpliwości i ktoś będzie niezadowolony. Teraz można jedynie zminimalizować stopień jego poziomu.

Dawid Kownacki
CZYTAJ TAKŻE:

Krzystyniak: Prezesi nie zgodzą się na okrojone składy
CZYTAJ TAKŻE: Ostafiński i Cegielski biorą się za łby. Spór o Pawlickich i kontrakty

Źródło artykułu: