Usłyszałem o wywiadzie, jakiego Wojciech Stępniewski udzielił WP SportoweFakty (czytaj więcej o tym TUTAJ) i nie wiem, czy jego plan jest w ogóle realny. Koronawirus zbiera żniwo już na całym świecie. Wątpię w taki obrót wydarzeń, że sytuacja w Polsce poprawi się na tyle, że rząd pozwoli rozgrywać mecze, a w innych ligach będzie to nadal niemożliwe.
Zwłaszcza że ciągle jakiś ruch międzynarodowy w naszym kraju jest obecny. Ludzie wyjeżdżający za pracą mogą opuszczać granice Polski i tym bardziej później do niej wracać. Dlatego sami Polacy ciągle mogą roznosić koronawirusa. Póki ryzyko rozprzestrzeniania COVID-19 nie będzie wręcz zerowe, żadna liga nie ruszy.
Nie zmienia to faktu, że polskich kibiców interesuje tylko nasza liga. Większość z nich nie patrzy na rezultaty w Wielkiej Brytanii czy Szwecji. Gdyby było możliwe, aby tu jakoś sprowadzić zawodników zagranicznych i kazać im siedzieć te kilka miesięcy na miejscu, to może uwierzyłbym w start PGE Ekstraligi w takich warunkach. Pytanie, czy taki Jason Doyle, Fredrik Lindgren i paru innych chciałoby zostać "skoszarowanych" na kilka miesięcy w Polsce. Wydaje mi się to wątpliwe.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Szalenie trudna sytuacja w światowym sporcie. "Nie ma rozgrywek, nie ma kibiców, nie ma pieniędzy"
Nie wierzę też w to, że wszyscy prezesi zgodzą się nagle na to, by jechać okrojonymi składami. Nawet jeśli prezes PGE Ekstraligi wynagrodzi im to brakiem spadków. Bo co ma powiedzieć chociażby prezes Eltrox Włókniarza Częstochowa? Przecież jemu będzie grozić jazda bez Doyle'a czy Lindgrena. Co mu z braku spadku, jak drużyna zamiast jechać o mistrzostwo Polski, w takich realiach będzie kandydatem do ostatniego miejsca? To z kolei przekłada się na mniejszą publikę na stadionach, itd.
Brak spadków też oceniam w kategorii wymyślania na siłę. Jednak zgodziliśmy się na jakiś system, ustaliliśmy pewne reguły. Czy z powodu koronawirusa trzeba to wszystko nagle przewracać do góry nogami? Sądzę, że niektórzy prezesi myślą podobnie i nie będzie jednomyślności, jeśli dojdzie do głosowania ws. jazdy okrojonymi składami.
Jedno chcę podkreślić. Każdemu z nas zależy, by sytuacja wróciła do normy, by ryzyko spowodowane koronawirusem zmalało do zera, abyśmy mogli spokojnie spacerować po ulicy, wychodzić na zakupy i cieszyć się rozmowami na świeżym powietrzu. Nie możemy jednak szukać rozwiązań na siłę. Zmniejszanie składów, jazda tylko zawodnikami polskimi, itd. - wszystkie te propozycje traktuję w tej sytuacji jako coś absurdalnego.
Czytaj także:
Czy koronawirus ma duży wpływ na żużlowców?
Lebiediew poucza kibiców z Polski