Żużel. Koronawirus. Australijczycy mają problem. Polecieli na drugi koniec świata i nie zarabiają

Materiały prasowe / Na zdjęciu: Zane Keleher
Materiały prasowe / Na zdjęciu: Zane Keleher

Koronawirus uderzył w sport żużlowy. W trudnej sytuacji znajdują się Australijczycy, którzy na początku roku opuścili swoją ojczyznę i obrali kurs na Wielką Brytanię. Mieli zarabiać, tymczasem są z dala od rodziny i bez perspektyw na jazdę.

Kariery Australijczyków w poważnym speedwayu zaczynają się od Wielkiej Brytanii, co jest logiczne biorąc pod uwagę chociażby brak bariery językowej. Zawodnicy są zmuszeni porzucić swoje rodziny na początku roku i na kilka miesięcy wybierają się do Europy, by zarobić tyle, aby później móc się utrzymać kolejnej zimy i wrócić do Australii.

Ci najmniej doświadczeni, którzy jeszcze nie zarobili fortuny na żużlu, często mieszkają w domach klubowych działaczy czy sponsorów. Otrzymują do swojej dyspozycji jeden pokój i są traktowani niemal jak członkowie rodziny. Tych lepszych stać na to, by samemu wynająć sobie mieszkanie na Wyspach.

Pandemia koronawirusa wybuchła w momencie, gdy Australijczycy porzucili już swoją ojczyznę i wrócili do Wielkiej Brytanii. - Ich sytuacja jest naprawdę trudna - przyznał w "Daily Echo" Danny Ford, jeden z promotorów Poole Pirates.

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Mark Loram

"Piraci" w swoim składzie mają trzech młodych zawodników z Antypodów - Bena Cooka, Zane'a Kelehera i Josha MacDonalda. - Zrezygnowali z życia w Australii, polecieli na drugi koniec świata i nie mogą zarabiać. To nie może być łatwe dla nich. Postaramy się ich wesprzeć jak najlepiej jako klub - dodał Ford.

Cook na co dzień mieszka u Neila Middleditcha, menadżera "Piratów" w Sturminster Marshall, Keleher wynajmuje mieszkanie w Fordingbridge, a MacDonald spędza czas w Sheffield.

Część żużlowców zdążyła wrócić do Australii, zanim w Europie wprowadzono szereg restrykcji, aby ograniczyć pandemię koronawirusa. Po przylocie do ojczyzny musieli się jednak poddać obowiązkowej, 14-dniowej kwarantannie.

- Odradzałbym powrót, bo wtedy niewiele mogą zrobić na miejscu, a i może być problem z powrotem do Wielkiej Brytanii. Klub będzie starał się ich wspierać w najlepszy możliwy sposób. Z finansowego punktu widzenia nie jest to świetna sytuacja również dla nas. My też nie zarabiamy pieniędzy w tej chwili - wyjaśnił Ford.

Według ostatnich statystyk, w Wielkiej Brytanii potwierdzono do tej pory ponad 17 tys. przypadków koronawirusa. Zmarło 1019 osób. W Australii zachorowań jest znacznie mniej - COVID-19 wykryto u niespełna 4 tys. osób, a na ciężko chorobę zmarło 16 z nich.

Czytaj także:
Rafał Sz. aresztowany. Grozi mu do 12 lat więzienia
Kułakow myśli o polskim paszporcie

Źródło artykułu: