Wiktor Kułakow: Staram się o polskie obywatelstwo. Apator najważniejszy, rezygnuję z eliminacji do Grand Prix (wywiad)

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Wiktor Kułakow na prowadzeniu
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Wiktor Kułakow na prowadzeniu

- Koronawirus? Póki co wszystko jest pod kontrolą. Nie robimy żadnych nerwowych ruchów. Jeżeli chodzi o zeszły sezon, faktycznie z płatnościami bywało różnie - mówi w rozmowie z naszym portalem najlepszy zawodnik sezonu 2019 w 1. LŻ Wiktor Kułakow.

[b][tag=71535]

Kamil Hynek[/tag], WP SportoweFakty: Na początek standardowe ostatnio pytanie. Jak samopoczucie i gdzie pan przebywa?[/b]

Wiktor Kułakow, zawodnik eWinner Apatora Toruń: A dziękuję, u mnie ze zdrowiem wszystko w porządku. Czuję się fantastycznie. Obecnie przebywam w Polsce i z niecierpliwością czekam na rozpoczęcie sezonu.

Pan w naszym kraju, a rodzina w Rosji. W obliczu pandemii koronawirusa kontaktuje się pan pewnie teraz z nimi częściej i ma pan informacje z pierwszej ręki o sytuacji za wschodnią granicą?

Jestem bez przerwy na łączach z najbliższymi w Rosji. Niezależnie od tego, co się dzieje, często ze sobą rozmawiamy. Póki co jest u nas jeszcze spokojnie, ale oczywiście martwię się o rodzinę. Mam nadzieję jednak, że sytuacja na całym świecie szybko wróci do normy i będziemy mogli cieszyć się życiem.

Liga polska w zawieszeniu, nie wiadomo, kiedy wystartuje. Jak ten przymusowy urlop pan spędza, trenuje pan w domu?

Oczywiście. Trenuję indywidualnie. Niestety jesteśmy mocno ograniczeni więc staram się wszystko robić samemu, tak aby minimalizować ryzyko. Biegam, jeżdżę na rowerze, wiele ćwiczeń wykonuję faktycznie w domu. Robię, co mogę żeby utrzymać formę.

Bierze pan pod uwagę, że z powodu pandemii koronawirusa w ogóle ligi nie będzie?

Jeżeli chodzi o epidemię, to dopuszczam do siebie wszystkie scenariusze, ale mam nadzieję, że ten najczarniejszy się nie spełni. Oby wszystko ustabilizowało się najpóźniej do końca kwietnia i w maju ruszyło z kopyta. Tego sobie i wszystkim życzę.

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Mark Loram

Rozstał się pan po dwóch latach z Unią Tarnów. Przeżył pan w tym klubie prawdziwy rollercoaster. Od zera do bohatera. Pierwsza średnia w 1. LŻ ma swoją wymowę. Była szansa na pozostanie, czy postawił pan zaporowe warunki i stąd przeprowadzka do Ewinner Apatora Toruń?

To był jazda kolejką górską bez trzymanki. Szanse na dalszą jazdę w Tarnowie były bardzo duże. W końcu było tak, jakbym sobie tego życzył. Bardzo zależało mi na regularnych występach i wskoczeniu na wysoki poziom. To się udało. W każdym sporcie chodzi o to samo. Chęć zwyciężania i osiągania najwyższych celów. Tego zabrakło i to był klucz mojej decyzji. Wraz z Ewinner Apatorem mamy jasno postawione zadanie: awans. Tylko to się liczy i to mnie nakręca.

Długo jeszcze wytrzyma pan bez zarobku, trzyma pan w sejfie jakieś pieniądze odłożone na czarną godzinę? Wiemy, że w Tarnowie z tymi regularnymi wypłatami było delikatnie pisząc na dwa razy. Klub rozliczył się już w całości?

Są pewne rezerwy finansowe. Wytrzymać trzeba tyle, ile będzie to konieczne. Muszę dbać nie tylko o siebie, ale i o cały mój team. Póki co, wszystko jest pod kontrolą. Nie robimy żadnych nerwowych ruchów. Jeżeli chodzi o zeszły sezon, faktycznie z płatnościami bywało różnie, ale obecnie nie ma co się nad tym rozwodzić. Obecnie wszyscy musimy skupić się na tym, żeby przetrwać ten trudny czas. Oby kluby i zawodnicy wytrzymali. Na tym powinno nam obecnie zależeć, niezależnie od tego skąd jesteśmy i dla kogo się ścigamy.

Jak podchodzi pan do tematu renegocjacji kontraktów. Mówi się, że to praktycznie przesądzone. Będzie pan potrafił iść na ustępstwa?

Dużo rzeczy obecnie się mówi. Życie to gra kompromisów i czasami trzeba pójść na ustępstwa żeby osiągnąć zamierzony cel. Większość zależy od tego jak długo potrwa ten stan zawieszenia i jak ostatecznie będzie wyglądała liga. Jedziemy na tym samym wózku. Liga ma zobowiązania, kluby mają zobowiązania i zawodnicy mają zobowiązania. A obecnie wszyscy mamy związane ręce.

A pan już na własnej skórze odczuł skutki koronawirusa. Przygotowania są utrudnione, dostaliście z klubu przedterminową kasę? 

Ja już jestem gotowy do sezonu w stu procentach. Zakupy już zostały poczynione. Dopinamy ostatnie tematy przed startem sezonu i obserwujemy rozwój wypadków.

Stara się pan o polskie obywatelstwo, do czego będzie w głównej mierze ono panu potrzebne. Jazda pod polską flagą, czy tak jak w przypadku rodaka Emila Sajfutdinowa nasz paszport ma ułatwić szybsze załatwienie różnych spraw?

Faktycznie czynię zabiegi, żeby taki dokument mieć. A jak będzie - czas pokaże. Na pewno bardzo ułatwiłoby mi to życie. Obywatelom UE jest aktualnie dużo prościej. Odpadłyby np. kwestie wizowe. Na razie to dość uciążliwy temat. Poczekajmy.

Myśli pan, że liga rosyjska, która zaczyna rozgrywki dopiero w maju, mogłaby np. wystartować wkrótce, a może wie pan już, czy chociaż ruszy zgodnie z terminem?

Nic mi nie wiadomo, przecieków brak. Najważniejsze jest nasze zdrowie. Jeszcze zdążymy się pościgać. Nie ma co podejmować zbędnego ryzyka. Wstrzymajmy się jeszcze kilka dni i będziemy mądrzejsi.

Nie pojedzie pan w najbliższym sezonie w eliminacjach do Grand Prix, dlaczego?

Rezygnuję z eliminacji do GP, ponieważ po mojej ostatniej przygodzie i problemach logistycznych po turnieju w Lamothe-Landerron, gdzie w ostatniej chwili odwołano mi lot do Polski i z wielkim trudem dostałem się na mecz do Tarnowa, podjąłem decyzję, że w tym roku chcę uniknąć tego typu przygód. Eliminacje ponownie mają odbyć się w tym roku we Francji, a następnego dnia planowany był mecz ligowy w Daugavpils. Taka przynajmniej była pierwotna wersja. Na Grand Prix się nie obrażam, jeszcze przyjdzie na nie pora.

CZYTAJ TAKŻE: Były prezes Unii Leszno: Nakręciliście spiralę, teraz pokażcie, ile jesteście warci
CZYTAJ TAKŻE: Za rok czeka nas transferowe trzęsienie ziemi?

Źródło artykułu: