Żużel. Jan Krzystyniak: Oczekuję od zawodników kreatywności. Mnie dużo dało dojenie krów (wywiad)

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Grigorij Łaguta (z lewej) w meczu Motor - Stal.
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Grigorij Łaguta (z lewej) w meczu Motor - Stal.

- To czas, aby odetchnąć psychicznie, a nie ćwiczyć - mówi Minister Zdrowia Łukasz Szumowski o wychodzeniu z domu. Nowe obostrzenia związane z ochroną przed koronawirusem odradzają trening w terenie. Tymczasem żużlowcy muszą dbać o utrzymanie formy.

W tym artykule dowiesz się o:

Mateusz Makuch, WP SportoweFakty: Rząd wprowadził kolejne obostrzenia. Minister zdrowia odradza aktywność fizyczną poza domem. Jak zatem żużlowcy mają dbać o utrzymanie formy?

Jan Krzystyniak, były zawodnik i trener: Pójdę swoim tropem. W czasach gdy byłem zawodnikiem, trenowałem w każdej chwili i miejscu. Starałem się wykorzystywać każdy moment, aby przygotować się do sezonu. W samochodzie, w domu przed telewizorem czy w kuchni. Nie siedziałem bezczynnie.

A to ciekawe. W samochodzie?

Tak, trenowałem w nim refleks na każdym skrzyżowaniu czy sygnalizacji świetlnej. Najlepszy wg mnie polski trener żużlowy, Stanisław Sochacki, pokazał nam jak trenować w domu indywidualnie.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film

Czyli?

Miałem ten plus, że mieszkałem z bratem bliźniakiem, który również jeździł na żużlu. Wzajemnie się nakręcaliśmy. Rywalizowaliśmy np. który z nas więcej razy podciągnie się z odważnikami. Dochodziło do nieprawdopodobnych wyników. Zaczynaliśmy od dziesięciu podciągnięć, a kończyło nawet na stu. Poza tym, pochodzę ze wsi, moi rodzice mieli gospodarstwo. Może inni będą się śmiać, ale czynność, która przyczyniła się do tego, że nigdy nie miałem problemów z kondycją, to było dojenie krów. Mówimy jednak o latach siedemdziesiątych.

Tylko, że teraz te domowe sposoby mogą dla zawodników okazać się bezcenne. Już możemy zaobserwować, że niektórzy organizują sobie prowizoryczne siłownie w domu.

Absolutnie się z tym zgadzam. Jak już wspomniałem, aby wyeliminować problemy z kondycją, przede wszystkim pamiętaliśmy o tym, żeby trenować w domu. Nigdy nie odczuwałem braków kondycyjnych, bo wiedziałem, który element ciała wymaga najwięcej wysiłku, aby go wytrenować. Do tego nie potrzeba sali, boiska czy siłowni. Również w domu, wykazując się kreatywnością, można ćwiczyć tak, aby podtrzymać formę do startu sezonu.

Teraz też wielu zawodników stać na stacjonarne bieżnie czy rowery. Pewnie skorzystają również z takiej formy treningu.

Na pewno tak i wydaje mi się, że powinni dysponować takim sprzętem. Dla większości zawodników, zwłaszcza tych topowych z Ekstraligi, nie są to drogie rzeczy. Patrząc na ich warunki, są to groszowe sprawy. Sam miałem wioślarza domowego, którego wygrałem bodajże w memoriale Alfreda Smoczyka. Ten sprzęt także przydał mi się do przygotowań.

Jakie metody poleciłby pan jeszcze zawodnikom?

To są najprostsze czynności. Pompki, brzuszki, skakanka. Z każdej części w domu można zrobić pożytek. Wystarczy z nich w przemyślany sposób skorzystać.

Zobaczymy więc jaką kreatywnością zawodnicy się wykażą.

Szczególnie w dzisiejszych czasach, w których mamy do czynienia z zawodowcami, spodziewam się, że tę kreatywność zaprezentują. W moich czasach, mimo codziennych zajęć na sali czy pływalni, kontynuowaliśmy przygotowania w domach i to naprawdę dużo mi dało.

Czytaj również:
- Kwietniowe mecze PGE Ekstraligi odwołane. Start sezonu znów przesunięty

- Bohaterowie czasu zarazy: Tomasz Orwat

Źródło artykułu: