Żużel. Czarne chmury nad Maksymem Drabikiem. Sprawa zmierza ku końcowi

WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Maksym Drabik
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Maksym Drabik

Złe informacje dla Maksyma Drabika. Komitet Wyłączeń dla Celów Terapeutycznych (TUE), miał odrzucić wniosek zawodnika Betard Sparty Wrocław o uzyskanie zgody na zastosowanie infuzji dożylnej z mocą wsteczną.

Czy sprawa Maksyma Drabika zmierza ku końcowi? To pytanie od piątku mogą sobie zadawać kibice żużla, po tym jak Komitet TUE ds. Wyłączeń dla Celów Terapeutycznych miał odrzucić wniosek 22-latka o zgodę na zastosowanie infuzji dożylnej z mocą wsteczną. Michał Rynkowski, szef Polskiej Agencji Antydopingowej, nie chce tego jednak potwierdzić oficjalnie.

- Mogę jedynie powiedzieć, że Komitet TUE wydał decyzję po ponownym rozpoznaniu wniosku z dodatkowymi dokumentami złożonymi nam przez zawodnika - powiedział nam Rynkowski.

Co dalej? Gdyby decyzja była pozytywna, kończyłoby to sprawę. Drabik zostałby bowiem oczyszczony z zarzutów złamania przepisów antydopingowych. Przypomnijmy, że zawodnik Betard Sparty Wrocław przed ubiegłorocznym finałem PGE Ekstraligi skorzystał z infuzji dożylnej ze względu na fatalne samopoczucie.

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Jason Crump

Problem w tym, że Drabik przyjął zbyt dużą porcję kroplówki. Zaaplikowano mu 500 ml leku, podczas gdy przepisy pozwalają na ledwie 100 ml. Zawodnik nie był świadom swojej wpadki i sam przyznał się do tego podczas badania antydopingowego.

Drabik może się teraz ustosunkować do decyzji POLADY. Jeśli to zrobi, jego wnioskiem zajmie się Panel Dyscyplinarny. Biorąc pod uwagę wcześniejsze przeboje polskiej antydopingówki z mecenasem Łukaszem Klimczykiem, który broni żużlowca, można być niemal pewnym tego, że skorzysta on z prawa do odwołania. To znaczy, że będzie ona mieć swój ciąg dalszy.

Na niekorzyść Drabika działa fakt, że wystąpił on o wsteczną zgodę na zastosowanie infuzji dożylnej dopiero kilka miesięcy po tym, jak doszło u niego do kontroli antydopingowej. Ponadto zawodnik Betard Sparty pod koniec 2019 roku długo unikał kontaktu z POLADĄ, nie odpowiadając na pisma kierowane do niego przez polską antydopingówkę. Działa to na jego niekorzyść i może zadecydować o dyskwalifikacji.

Teoretycznie dwukrotnemu mistrzowi świata juniorów grozi nawet dwuletnia dyskwalifikacja, choć przykłady z innych dyscyplin pokazują, że w przypadku korzystania z infuzji dożylnych w zbyt dużych dawkach, można się liczyć z zawieszeniem od 6 do 18 miesięcy.

Zgodnie z przepisami antydopingowymi, zabrania się zbyt częstych infuzji dożylnych, bo mogą one być sposobem na wypłukanie z organizmu substancji niedozwolonych.

Czytaj także:
Stal Gorzów z nowym sponsorem
Zawodnicy mogli się zabezpieczyć na trudne czasy

Komentarze (36)
avatar
Kot Laury
4.04.2020
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Żółwia morda liczy na lokaut. 
avatar
zbyszko64
4.04.2020
Zgłoś do moderacji
2
2
Odpowiedz
Kto się nie słucha ojca to się słucha psiej skórki . Zdyskwalifikować na 2 lata . Lekcje są teraz w TVP , trzeba się w końcu uczyć. 
avatar
HR_Sparta
4.04.2020
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
A ja tam lubię Drabika za jego niesforność. Ma swoje zdanie i się z nim nie kryje. Nie każdy musi się z nim zgadzać. Maks ma prawo do swojego zdania, inni do jego oceny. Czytaj całość
avatar
avaterys.
4.04.2020
Zgłoś do moderacji
4
4
Odpowiedz
Ukarać ale dopiero gdy ruszy liga.. nie skorzysta na wirusie. 
avatar
K.S ROW
4.04.2020
Zgłoś do moderacji
5
6
Odpowiedz
Dalej to samo. UKARAĆ cwaniaka i tyle ! Rok od rozpoczęcia sezonu !!!!