Zamiast iść na żużel, poszedłem na dyżur. "Gorączka i duszność. Pełny pakiet epidemiologiczny."

WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: kibice w Grudziądzu
WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: kibice w Grudziądzu

"Gorączka i duszność. Pełny pakiet epidemiologiczny." Czytając treść zgłoszenia, czuję strach i spokój. Mając rodzinę, chyba tylko głupiec by się nie bał. Skąd więc spokój ducha? Dzięki szczerości pacjenta możemy się przygotować i zabezpieczyć.

Dwa dni po zaplanowanej inauguracji sezonu żużlowego powinienem odsłuchiwać nagrane pomeczowe wypowiedzi zawodników i przepisywać je w pole "Nowy news"  w panelu administratorskim WP SportoweFakty. Przez ostatnie miesiące miałem okazję być blisko nowego rzeszowskiego klubu i obserwować, jak wszystko się odradza. I nie nazwałbym tego rodzeniem się w bólu. Licencja, kontrakty, obóz, prezentacja - wszystko to moim okiem wyglądało wystarczająco profesjonalnie i rzetelnie. I to właśnie trzy dni temu świętowałbym powrót żużla do Rzeszowa, który jest mi szczególnie bliski.

Wszystko się pozmieniało. To zdanie na pierwszy rzut oka można traktować ogólnikowo. Bo przecież w czasie globalnej zarazy trwającej już od kilku miesięcy czymś oczywistym są zmiany. Koronawirus wymusza zmiany w każdym sektorze życia codziennego i niemalże w każdej gałęzi gospodarki.

Nie inaczej jest w ochronie zdrowia. Od dwóch lat pracuję w zawodzie jako ratownik medyczny i mam okazję być malutką częścią wielkiego systemu ochrony zdrowia. Pierwszy wyjazd, do którego wkładałem kombinezon ochrony indywidualnej, miałem 1 lutego. Wówczas koronawirusa w Polsce jeszcze nie było. Zielonogórski pacjent "zero" został zdiagnozowany 4 marca. To ponad miesiąc po moim pierwszym wyjeździe do pacjenta z podejrzeniem koronawirusa. Oficjalnie jeszcze żaden pacjent w Polsce nie został potwierdzony, ale liczba podejrzeń zakażenia wzrastała z dnia na dzień. Ministerialne zalecenia i procedury dopiero powstawały.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film

Często słyszę opinie, że nadal wciąż za mało wiemy o tym wirusie. Nakładane restrykcje mówią o ograniczaniu kontaktu z innymi ludźmi do dwóch metrów, ale w sieci krąży wiele opinii mówiących, że wirus zaraża w promieniu nawet do ośmiu metrów. To wszystko co wiemy dziś, to stan na nieco ponad miesiąc po pacjencie zero.

W tej chwili nie przypominam sobie dyżuru, w którym nie byłoby wyjazdu wymagającego włożenia środków ochrony osobistej. Nie mówię tu o maseczkach chirurgicznych i o przyłbicach, które profilaktycznie wkładamy do każdego wyjazdu. Mam na myśli dodatni wywiad epidemiologiczny, który wymusza na nas włożenie specjalnych kombinezonów. Z tego miejsca chciałbym zaznaczyć, że udzielenie szczerego wywiadu dyspozytorowi medycznemu jest niezwykle istotne. Pamiętajmy o tym, że każda wizyta sąsiada, rodziny, czy znajomego sprawiają, że kontakt z coraz szerszym gronem potencjalnie zakażonych osób się zwiększa.

W sytuacji stanu zagrażającego życiu karetka pogotowia zawsze przyjedzie, ale szczera informacja o powrocie zza granicy lub kontakcie z osobą z kwarantanny pozwoli się nam ubrać i uniknąć szerzenia zagrożenia. Zbędne są obawy, że procedura wkładania kombinezonów znacząco wydłuży wyjazd zespołu, bo tych wyjazdów jest na tyle dużo, że z dnia na dzień nabieramy doświadczenia w praktycznym przyodzianiu kombinezonów. Rutyna sprawia, że proces ubrania się zajmuje z dnia na dzień coraz mniej czasu, ale nie ma tu miejsca na błąd. Jako partnerzy z zespołu wzajemnie oklejamy się, sprawdzamy, czy maska szczelnie przylega, czy gogle szczelnie zakrywają oczy. Bierzemy odpowiedzialność za siebie, kolegów z zespołu i rzecz jasna pacjenta.

Cieszę się, że akcja #niekłammedyka cieszy się tak dużym i pozytywnym odbiorem społecznym. Zdaję sobie sprawę, że w chwilach stresowych, pod presją czasu, wiele rzeczy po prostu wypada z głowy. Duża w tym rola dyspozytorów medycznych, aby swoimi pytaniami pokierować rozmową w ten sposób, aby uzyskać odpowiedzi na kluczowe pytania i potwierdzić lub odrzucić dodatni wywiad epidemiologiczny.

Każdy dyżur zaczynam od sprawdzenia, czy w ambulansie są zestawy ochrony indywidualnej. Jak dotąd nie zdarzyła się sytuacja, aby czegoś brakowało, dlatego pozwólcie nam się w nie ubrać, jeśli tylko jest taka potrzeba. A najlepiej to zostańcie w domu! My też byśmy chcieli, ale to nie znaczy, że musicie nas wysyłać na przymusową kwarantannę po ekspozycji na wirusa.

Zobacz też: Żużel. Koronawirus uderzył w Start Gniezno. Plan budowy mini toru zawieszony

Czytaj także: Koronawirus. Żużel. Polska liga wystartuje jako pierwsza? Sprawdź, kiedy mogą ruszyć rozgrywki

Komentarze (7)
avatar
ecik.
9.04.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
komentarz usunięty 
avatar
ecik.
9.04.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
komentarz usunięty 
avatar
ecik.
9.04.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
komentarz usunięty 
avatar
STAN-PRECZ Z CENZURĄ
9.04.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
komentarz usunięty 
avatar
yes
9.04.2020
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
A kibice gorzowskiej Stali mają chodzić na Bermudy ;)