Żużel. Jak oni to zrobili. Dawid Kujawa mistrzem świata juniorów. Niektórzy do teraz nie wiedzą, jak do tego doszło

WP SportoweFakty / Mateusz Wójcik / Na zdjęciu: mecz ligowy w Zielonej Górze
WP SportoweFakty / Mateusz Wójcik / Na zdjęciu: mecz ligowy w Zielonej Górze

Aż siedmiu Polaków mieliśmy w finale IMŚJ w 2001 roku w Peterborough. Byli tacy, którzy byli pewni, że któryś z naszych wróci z Wysp Brytyjskich ze złotem. Tak też się stało. Mistrzostwo zdobył ten, na którego nikt nie stawiał. Dawid Kujawa.

W tym artykule dowiesz się o:

To był złoty okres szkolenia polskiej młodzieży. Do brytyjskiego Peterborough udało się aż siedmiu naszych reprezentantów. Jeśli dodać do tego Krzysztofa Słabonia, startującego w zawodach międzynarodowych z kanadyjską licencją, połowę finału IMŚJ stanowili Polacy.

To była wyprawa w nieznane, bo tory na Wyspach jednak różnią się od tych, jakie mamy w Polsce. Mimo to, wielu twierdziło, że któryś z Biało-Czerwonych wróci ze złotym medalem. Kto? Jarosław Hampel, Krzysztof Kasprzak i Rafał Okoniewski wydawali się być naturalnymi kandydatami. Byli też tacy, co wieszczyli sukces Łukaszowi Romankowi ze względu na jego nienaganną technikę.

I owszem, medal trafił do Polaka, ale do tego, na którego nikt nie stawiał. Otóż mistrzem świata juniorów został Dawid Kujawa. Zielonogórzanin, który talentem ustępował choćby nieodżałowanemu Rafałowi Kurmańskiemu. Wystarczy popatrzeć na ich średnie w lidze. Kujawa w roku 2001 osiągnął średnio na wyścig 0,943 punktu, Kurmański - 1,734.

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Billy Hamill

Kujawa w tamtym sezonie w lidze nie miał też podejścia do Hampela (śr. biegowa 2,170), Okoniewskiego (1,952) czy Kasprzaka (1,629). Tyle że 26 sierpnia rywalizowaliśmy w Peterborough, a nie w Polsce. Kujawa miał tego dnia "dzień konia". Pewnie wygrywał starty, a potem potrafił dowozić prowadzenie do mety. W trakcie całych zawodów przegrał tylko dwa razy - w pierwszej gonitwie z Rafałem Okoniewskim i ostatniej z Lukasem Drymlem.

- Dałem z siebie wszystko, po prostu miałem swój wielki dzień - mówił Kujawa w "Gazecie Wyborczej" po swoim triumfie. Już sam awans do finału był dla niego sukcesem. Klubowi działacze z Zielonej Góry liczyli, że przy dobrych wiatrach ich zawodnik zajmie miejsce w czołowej dziesiątce. O złocie nawet nikt nie marzył.

Kluczem do sukcesu miał być specjalnie sprowadzony na tę okazję silnik produkcji GM. - Niech pozostanie tajemnicą, jakich cudów dokonywaliśmy z wiceprezesem Janem Ługowskim, żeby zdobyć ten silnik na czas - opowiadał wówczas "Wyborczej" prezes Zbigniew Bartkowsiak. W akcję "zdobywania" jednostki miały się zaangażować nawet miejskie władze.

Kujawa ani przed ani po finale IMŚJ w brytyjskim Peterborough nie należał do czołowych zawodników swojego pokolenia. Zdobycie tytułu mistrza świata nie odmieniło jego losów.

Gdy w sezonie 2002 był jeszcze juniorem, pozostał w Zielonej Górze. Gdy przeszedł do grona seniorów, zdecydował się na transfer do I-ligowej Gwardii Warszawa. Tyle że to zbiegło się z momentem upadku żużla w stolicy. Inna kwestia, że na I-ligowych torach Kujawa też nie błyszczał.

Czytaj także:
Rafał Sz. spowodował wypadek pod wpływem alkoholu
Betard Sparta pochwaliła się nowymi kevlarami

Komentarze (9)
avatar
Rysio-z-Klanu
9.04.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
#komentarzusunięty...:))) 
avatar
STAL-Bosman
9.04.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
komentarz usunięty 
avatar
sympatyk żu-żla
9.04.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Po prostu się Kujawie się udało. 
avatar
Raptor84
9.04.2020
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
komentarz został skasowany 
avatar
Angrift
9.04.2020
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Komentarz usuniety