Kiedyś jeździli za nim po całym świecie, nie zapomnieli o nim, kiedy przeżywa trudne chwile zamknięty w swoim domu. W związku z dolegliwościami, jakie uprzykrzają mu życie po wypadku na crossie i uszkodzeniu rdzenia Tomasz Gollob, jest szczególnie narażony na atak szalejącego koronawirusa. Zdaniem fanów żaden wirus nie strąci jednak korony z głowy polskiego mistrza.
- Bardzo miło wspominam czasy, kiedy graliśmy razem w piłkę nożną w Polonii - pisze Michał, bo też Tomasz, zanim wsiadł na motocykl, próbował szczęścia w futbolu. Ostatecznie uznał, że w piłce będzie jednym z wielu, a jego od początku interesowało wyłącznie to, by zostać mistrzem świata. Do żużla trafił z crossu. Bardzo długo jeździł dla Polonii Bydgoszcz i to właśnie jej kibice obsypali go ciepłymi słowami. Choć pojawiła się też mała szpileczka. - Ten Apator na koniec kariery był słaby - napisał jeden z sympatyków, ale to było tak z przymrużeniem oka.
- Nigdy przenigdy się nie poddawaj, walcz do samej kreski, jak na torze - tego typu życzenia dominowały, bo też Gollob od wypadku w kwietniu 2017 roku porusza się na wózku, zachowując jednak nadzieję na to, że kiedyś uda mu się stanąć na nogi. - Na razie jednak muszę uporać się z tymi wszystkimi problemami, które mi dokuczają. Choćby z bakteriami i zapaleniami pęcherza - mówi nam Tomasz, który wciąż ma w głowie, że kiedyś tam, może nawet w tym roku, poleci na leczenie do Stanów.
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Jason Crump
Bez względu jednak na to, jak potoczą się jego losy, na wiernych i oddanych fanów zawsze może liczyć. - Pan był, jest i będzie moim idolem - napisał Mariusz, który pewnie podobnie jak wielu innych zachwycał się akcjami mistrza, który nawet w schyłkowym okresie potrafił na torze wyczarować coś z niczego. Dla Golloba bieg nigdy nie kończył się na starcie i pierwszym łuku. Zawsze miał plan na cztery okrążenia i próbował wyrwać, ile się da. Jak w 1999 roku, w słynnym biegu z Jimmym Nilsenem w Grand Prix Polski we Wrocławiu, gdzie wydarł wygraną na ostatnich metrach.
- Na nim się wychowałem - przyznał Darek, ale tu można by dodać, że na Gollobie wychowaliśmy się wszyscy, a oglądając jego przebijanie się do światowej elity, na przemian skakaliśmy z radości i ukradkiem ocieraliśmy łzy. Młody Tomasz walczył z zagraniczną koalicją, by w końcu zasłużyć na szacunek największych mistrzów. Tytuł mistrza świata zdobył w wieku 39 lat, pokazując, że nigdy nie należy tracić nadziei. Nic dziwnego, że tego życzyli mu teraz kibice.
Czytaj także:
Mistrz Europy jeździ karetką. Kiedyś wozili jego, teraz on wozi innych
Bez Hamulców 2.0: Brawo Stal, brawo panie Grzyb. Za ten lot na Bermudy