Żużel. Bosse Wirebrand: Szwedzka liga nie pojedzie bez kibiców! Nie stać nas na to (wywiad)

WP SportoweFakty / Dawid Lis / Na zdjęciu: Bosse Wirebrand
WP SportoweFakty / Dawid Lis / Na zdjęciu: Bosse Wirebrand

- Możemy trenować, ale nie wiem, czy liga wystartuje na początku czerwca. Szwecja nieźle radzi sobie w walce z koronawirusem, niewielu jest zarażonych, ale żużel ma problem, bo sponsorzy ratują swoje biznesy - mówi legenda Vetlandy.

Dariusz Ostafiński, WP SportoweFakty: Rozgrywki w Szwecji ruszą w czerwcu?

Bosse Wirebrand, były żużlowiec, wieloletni menedżer Vetlandy Speedway: Absolutnie nie jestem tego pewien.

A czy liga pojedzie, jeśli mecze trzeba będzie organizować bez udziału publiczności?

Ne ma na to szans. Jazda bez widzów nie wchodzi w rachubę, nie stać nas na to. Na razie jednak nie mówmy o takim wariancie. Poczekajmy. Za jakiś czas sprawdzimy, czy CODID-19 dalej jest wśród nas. Jeśli nic się nie zmieni, będziemy mieli problem.

Nie boi się pan tego, że jeśli zawodnicy z powodu koronawirusa będą musieli wybierać ligę, to przyjadą do Polski, a w Szwecji rozwiążą kontrakty?

Trudno mi odpowiedzieć, co zrobią zawodnicy. Zwróciłbym jednak uwagę na to, że dziś problem jest znacznie poważniejszy niż to, kto, jaką ligę wybierze. Mamy ogólny kłopot, gdy idzie o gospodarkę. W przypadku sportu, w tym ligi żużlowej, sprowadza się to do umów sponsorskich. Jest jeszcze telewizja. Długo można by wyliczać.

ZOBACZ WIDEO: Zakażony koronawirusem sportowiec ostrzega chorych. "To rozwala psychikę"

Jak w ogóle teraz wygląda sytuacja w Szwecji? Czy można trenować? Jeśli tak, to na jakich zasadach?

Można trenować. Na stadionie może przebywać maksymalnie 25 osób. W Vetlandzie wchodzi 10 zawodników. Każdy ma przy sobie jednego mechanika. Do tego dochodzą dwie osoby odpowiedzialne za kosmetykę toru i dwie nadzorujące trening. Te reguły obowiązują od początku pandemii, tu się nic nie zmienia.

W Polsce mówi się, że jak liga nie ruszy w tym roku, to wiele klubów upadnie. Jak to wygląda w Szwecji? Też są takie obawy?

Nie wiem, czy żużel w Szwecji upadnie, ale na pewno będzie inny niż przed koronawirusem. Wszystko będzie inne. Gdyby dodatkowo okazało się, że ligi w sezonie 2020 nie będzie, to będzie to oznaczało jeszcze większe trudności. Jednak i bez tego nie jest różowo. Sytuacja sponsorów na całym świecie jest taka sama.

W Polsce już teraz wielu z nich wycofuje się z klubów.

Teraz dla każdej firmy priorytetem jest ratowanie własnego biznesu, a nie przekazywanie środków na sport.

Co dzieje się ze szwedzkimi zawodnikami? Czy z powodu koronawirusa są zmuszeni szukać innej pracy?

Trudno byłoby teraz znaleźć inną pracę, alternatywą dla żużla może być wylądowanie na ulicy. Teraz prawie wszystkie firmy mają trudności lub są zamknięte, więc to nie działa tak, że tu nie ma roboty, a gdzieś indziej ona jest. Jak już sytuacja wróci do normy, to pieniądze będą także w żużlu. Nie wiemy jak duże, ale będą.

Co myślą o obecnej sytuacji żużlowcy Vetlandy?

Przyznam, że ostatnio nie mam z nimi kontaktu, bo teraz szefem klubu jest mój syn Mikael. W sumie nastroje nie są chyba jednak takie złe, bo niewiele osób w Szwecji jest zakażonych koronawirusem. Liczba zmarłych też nie jest jakaś przerażająca, wynosi nieco ponad tysiąc osób. Pamiętajmy jednak, że w naszym kraju żyje 10 milionów ludzi, więc w takiej procentowej statystyce zakażeń wyglądamy pewnie gorzej. Niemniej każdy patrzy raczej na te bardziej uspokajające liczby.

A dlaczego w ogóle w Szwecji jest tak mało zakażeń. I to pomimo braku jakichś większych restrykcji.

Faktycznie prawie wszystko jest otwarte, a jakiejś tragedii nie ma. Może jest tak dobrze, bo rząd udziela nam odpowiednich instrukcji. Choćby w takich prostych sprawach jak przestrzeganie zasad higieny. A może chodzi o specjalne reguły dla starszych ludzi, którym zaleca się pozostawanie w domach. Tak naprawdę trudno mi to zrozumieć czy wyjaśnić. Zwłaszcza że tych zakazów nie ma zbyt wiele.

Jak wygląda sytuacja żużlowych mechaników. U nas zaczęły się zwolnienia.

Jeśli żużlowcy nie mają żadnych dochodów, to nie mogą zapłacić mechanikom i stąd problem. Sprawa dotyczy jednak przede wszystkim mechaników pochodzących z Polski.

Mówi się, że wiele osób, w tym zawodników, odejdzie z żużla po tym sezonie?

Nie do końca podzielam ten pogląd. Nie sądzę, żeby ludzie porzucili ten sport po jednym gorszym roku. I to nawet jeśli perspektywa na kolejny nie będzie jakaś szczególnie dobra. W Polsce żużel ma bardzo dobry status, jest na wysokim poziomie, więc nawet jeśli odbudowa zajmie trochę czasu, to nie spodziewam się jakiegoś odpływu ludzi speedway'a po pandemii.

Z uznaniem wypowiada się pan o polskiej lidze. Nie ma pan z tyłu głowy takiej myśli, że w tym roku żużel może pojechać wyłącznie w Polsce. Z racji tego, że w tej lidze są największe pieniądze.

Nie wiem, czy będzie tak, jak pan mówi. Na pewno jednak polska liga będzie pierwszą, która rozpocznie sezon 2020. Być może pojedzie na innych zasadach, być może tylko z polskimi zawodnikami, ale jeśli ktoś miałby wystartować, to właśnie Polska.

Czy w tym roku powinniśmy zrezygnować z Grand Prix i zorganizować wyłącznie mecze ligowe?

To pytanie do osób z federacji. Mnie osobiście byłoby bardzo przykro, gdybyśmy mieli rok bez Grand Prix. Myślę, że organizatorom, zawodnikom, ale i też kibicom taka sytuacja również nie byłaby na rękę.

Szwecja walczy z koronawirusem inaczej niż pozostałe kraje europejskie. Nie ma tej totalnej izolacji i zamykania wszystkiego na cztery spusty. Jak pan to ocenia?

Wiem, że Polska czy inne kraje postawiły na zaostrzony rygor. W połowie marca byłem w Hiszpanii, jechałem autem przez Francję i Niemcy. Widziałem, że prawie wszystko jest zamknięte. My idziemy swoją drogą i muszę powiedzieć, że mam szacunek do tego, co robi nasz rząd, do zasad, jakie zostały wprowadzone. Czy ta droga okaże się słuszna, to już ciężko powiedzieć. Czas pokaże. Niemniej wierzę, że nasz wybór się sprawdzi.

Czytaj także:
Czugunow Polakiem. Sparta zyska mocny atut
PGE Ekstraliga nie dla Apatora. Blokuje ich spór Karkosika

Źródło artykułu: