Kluby policzyły straty związane z pandemią koronawirusa. Wychodzi na to, że każdemu zostanie w budżecie średnio po 5,8 miliona złotych. Na tę kwotę składają się wypłata z PGE Ekstraligi (średnio 2,3 mln zł, dla najlepszych będzie 2,5), wpływy od sponsorów (2 mln zł) i środki samorządowe (1,5 mln zł).
Prezesi robili bilanse, by przygotować się do rozmów o renegocjacji kontraktów zawodniczych, które prezes Ekstraligi Żużlowej Wojciech Stępniewski ma prowadzić z szefem stowarzyszenia zawodników Metanol Krzysztofem Cegielskim. Panowie są w stałym kontakcie, ale do pierwszych, ważnych ustaleń ma dojść w przyszłym tygodniu.
Trzeba w tym miejscu wyjaśnić, że te 5,8 miliona to nie jest kasa wyłącznie dla zawodników. Około miliona, może trochę więcej, z tego odejdzie na koszty administracyjne, więc dla żużlowców zostanie nie więcej, jak 4,8 miliona. Biorąc pod uwagę, że dotąd kluby wykładały na zawodników średnio 7 "baniek", mamy znaczącą obniżkę. PGE Ekstraliga wciąż jednak zostaje najlepszym miejscem do zarobkowania.
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Hans Nielsen
To o ile zostaną obcięte kontrakty zawodników? Trudno powiedzieć. Dotąd w przestrzeni publicznej padały różne wartości. Od 30 do 50 procent. Mówiło się też, że maksymalna regulaminowa stawka za punkt zostanie obniżona z 5 na 3 tysiące złotych. Niektórzy marzą, by kwoty za podpis zostały ścięte z 250 do 50 tysięcy. Wszystko to jednak spekulacje. Inna sprawa, że pokazują one pewien kierunek i możliwości.
Dodajmy, że cała operacja dotycząca renegocjacji zostanie przeprowadzona odgórnie. Nie będzie żadnych indywidualnych rozmów klubów z zawodnikami, lecz rozmowy Stępniewski - Cegielski, po których żużlowcy dostaną do podpisania aneksy uwzględniające obniżkę zgodnie z ustaleniami na szczycie. Kto tego nie zrobi, nie pojedzie w sezonie 2020 w PGE Ekstralidze.
Czytaj także:
W tym roku żużel tylko w Polsce!
Historie mechaników: są bici, kopani, zwalniani sms-em