Dariusz Ostafiński, WP SportoweFakty: Jak wyglądała ta pierwsza rozmowa o możliwości startu w eWinner 1. Lidze? Kto dzwonił? Co pan poczuł, słysząc, że otwiera się szansa?
Grzegorz Leśniak, prezes Wilków Krosno: To był nasz klubowy pomysł. My sami zaproponowaliśmy jazdę Wilków w pierwszej lidze. Widząc, co dzieje się na świecie, sam zadzwoniłem do przewodniczącego GKSŻ Piotra Szymańskiego. Nikt z nas nie wie, kiedy granice zostaną otwarte, kiedy zostaną zniesione utrudnienia dotyczące ich przekraczania, w tym przepisy o kwarantannie. Poza tym u nas imprezy masowe i otwarcie granic nie znalazły się w żadnym z etapów rządowego programu powrotu do normalności. Zakładamy, że wszędzie będzie tak samo, stąd nasz telefon. Nikomu źle nie życzymy, ale start Lokomotivu Daugavpils wydaje się mało możliwy.
Od razu mi się nasuwa kilka pytań. Zacznę od tego, czy wy to policzyliście?
Tak. Przekalkulowaliśmy sobie to wszystko, na bieżąco to robimy. Mamy to wszystko szczegółowo opracowane, bo działamy profesjonalnie. Nie mógłbym zadzwonić i składać deklaracji, że w razie potrzeby Wilki mogą uzupełnić stawkę, gdybym wpierw nie odpowiedział na pytanie, czy nas na to stać.
To ile macie pieniędzy w budżecie? W drugiej lidze, do której się szykowaliście, wystarczył milion. W pierwszej jeszcze miesiąc, dwa temu prezesi mówili, że mają po trzy.
Tyle że na tę chwilę pierwszą ligę można przejechać za milion z niewielkim dokładem. I my mamy te pieniądze. Nic nam się cudownie nie rozmnożyło. Mamy, co mieliśmy. W pierwszej lidze doszłyby nam wpływy od sponsora tytularnego i z telewizji, ale to nie byłyby środki ekstra. Nimi zasypalibyśmy dziurę po utracie wpływów z dnia meczu, bo zanosi się, że te będą przy pustych trybunach.
ZOBACZ WIDEO Krzysztof Cugowski: Żużel jest sportem, który powinien najszybciej wrócić na stadiony
Stawki regulaminowe za punkt w pierwszej i drugiej lidze się różnią. Czy zawodnicy Wilków zgodzili się jechać w eWinner 1. Lidze za drugoligowe stawki?
Wracamy do poprzedniego pytania. Tak, stawki są skalkulowane. Jestem po rozmowach z zawodnikami i wiem, że oni to rozumieją. Nie chciałbym jednak rozwijać tego tematu z racji sytuacji, jaką mamy. Cięcia już dokonały się w PGE Ekstralidze, a za chwilę dojdzie też do nich w niższych ligach. Jeśli jednak udałoby nam się pojechać w pierwszej lidze, to nie powinno być źle. Zawodnicy są częścią tego żużlowego systemu. Wszyscy muszą wiedzieć, że w tym roku trzeba iść na ustępstwa i cięcia po to, by za rok wracać do normalności. My w naszej działalności mamy dwie podstawowe zasady. Nikomu nie obiecujemy więcej niż nas stać, a każdą wydaną złotówkę oglądamy dwukrotnie z dwóch stron. Dokładamy do tego ciężką pracę siedem dni w tygodniu. Taka jest rzeczywistość w naszym przypadku, wszystko w celu realizacji planu pod hasłem Krosno stabilnym klubem w wyższej lidze. I jeszcze jedno, nasi zawodnicy otrzymali sto procent kwoty na przygotowanie. Trener Janusz Ślączka na pewno tak ustawiłby drużynę, by wycisnąć maksimum.
Tak sobie myślę, że nie znalazł pan w drugiej lidze partnerów do pomysłów à la pay-per-view i klub robi coś w rodzaju ucieczki do przodu.
Projekt Wilki od początku był tworzony z myślą awansów i jazdy w wyższej lidze. Chcemy możliwie jak najszybciej znaleźć się wyżej, niż jesteśmy. Prezes PZM Michał Sikora wie o naszej ofercie. Wie, że możliwa jest roszada Krosno za vacat na tym bezpośrednim zapleczu PGE Ekstraligi. Jestem po rozmowach z naszym głównym sponsorem, firmą Cellfast, bez której nie byłoby tego nowego krośnieńskiego żużla. Temat jazdy wyżej w pełni popiera też pani Marta Półtorak, która nas wspiera. Panowie prezydenci Krosna dowiedzieli się o możliwości jazdy wyżej jako pierwsze osoby. Jest akceptacja.
To jest dla nas wielka szansa, trampolina, okno na świat. W pierwszej lidze możemy promować Krosno i sponsorów na szklanym ekranie. Wilki są na ten moment najszybszą i w zasadzie jedyną możliwością do pokazania Krosna na arenie krajowej na szklanym ekranie. A muszą się pochwalić, że u nas wszystko dobrze wygląda. Pierwsze dwa lata zakończyliśmy z zyskiem, co jest dobrym wynikiem. Zwłaszcza że to się rzadko zdarza, gdy idzie o nowy podmiot. Od początku działamy jednak profesjonalnie, jesteśmy przejrzyści. Od startu działamy jako spółka akcyjna, co w drugiej lidze się nie zdarza. Podlegamy pod biegłego rewidenta. Mamy stabilną sytuację finansową.
A teraz, jak już pan powiedział, że to wy zaoferowaliście PZM swoje usługi, nie boi się pan, że Wilki budują się na cudzym nieszczęściu.
To nie my jesteśmy inicjatorem całej tej sytuacji, nie my wywołaliśmy koronawirusa. Zgłosiliśmy się, jesteśmy w roli drużyny oczekującej, która w razie potrzeby może wejść do gry. Przewodniczący GKSŻ Piotr Szymański omówił temat w centrali, oddzwonił i powiedział, że wszystko jest możliwe. Dziękuje za gotowość, a my jesteśmy w pogotowiu. Dla pierwszej ligi to chyba dobra wiadomość, że jeśli Lokomotiv z jakichś względów nie będzie mógł jechać, to będzie ten ósmy. Sponsor i telewizja będą zadowolone. A dla polskich pierwszoligowych klubów mecz w Krośnie to normalny wyjazd, a nie trzydniowa wyprawa, biorąc pod uwagę jazdę w dwie strony za granicę.
Połowa to zrozumie, druga nie.
Każdy będzie mógł to ocenić według własnego uznania. Powtórzę, że my nikomu źle nie życzymy i nie czekamy na potknięcie Łotyszy. Chcieliśmy tylko powiedzieć, że w razie potrzeby możemy uratować 8-zespołową pierwszą ligę. Myślę, że do połowy maja powinno być jasne, co się stanie.
A sportowo jesteście gotowi?
Nasz skład był szykowany na walkę o awans do pierwszej ligi i nie boimy się rywalizacji. Mamy Wadima Tarasienkę, który dotąd nie jeździł niżej niż w pierwszej lidze, a w Szwecji przywoził za plecami Zmarzlika i Doyle'a. Bartosza na szwedzkich torach mało kto potrafił pokonać, więc to sukces.
Co dalej?
Jest Marcin Jędrzejewski, który regularnie jeździ do tej pory w pierwszej lidze. Jest Damian Dróżdż, który dotąd był w klubach PGE Ekstraligi. Mało startował, ale ma olbrzymi potencjał. Także Eduard Krcmar powinien sobie poradzić. Przecież dwa lata temu ze Startem Gniezno walczył w pierwszej lidze. Z kolei Andriej Karpow przed trzema laty szarżował w najwyższej lidze w barwach klubu z Zielonej Góry, a przed dwoma laty był jeźdźcem pierwszoligowego wówczas Rybnika. Patryk Wojdyło to junior z wyższej ligi. Podskórnie czuję, że w tym sezonie doczekamy się takich zwrotów sytuacji, gdy chodzi o wyniki, o jakich nikomu się nie śniło. Ktoś może na papierze wyglądać mocniej, ale nazwiska nie jadą. Mamy też kryzys. Może być ciekawie. Trzy miesiące temu mogliśmy mówić o układzie sił w poszczególnych ligach. Teraz to już historia i możliwe są wielkie przetasowania. My się pierwszej ligi nie boimy.
Wraz z awansem tracicie gościa Mateusza Cierniaka. Kolejnego Bartłomieja Kowalskiego też.
Cierniaka tak, ale z Kowalskim może być różnie. Możliwe są zmiany w regulaminach zakładające płynne przenoszenie się zawodników, żeby sezon mógł się odbyć bez zakłóceń. Instytucja gościa miała być tylko w drugiej lidze, ale to się może zmienić. Coś panu powiem, to może być jeden z najciekawszych sezonów od lat, bo okres transferowy będzie permanentny. Jerzy Kanclerz, prezes Polonii Bydgoszcz, którego bardzo cenię, powiedział, że w tym roku system rozgrywek jest sprawą wtórną, ważne, żeby sezon się odbył. Krzysztof Cegielski zauważył, że ROW, choć na papierze najsłabszy, wcale nie musi być ostatnim zespołem PGE Ekstraligi. To cytaty, ale ja się pod nimi podpisuję.
A co, jak pomysł z pierwszą ligą nie wypali?
Trzeba będzie się podporządkować GKSŻ, bo to ona podejmuje decyzje. Pojedziemy wówczas w drugiej.
Będzie z kim?
Na ten moment jest sześć drużyn. Pod znakiem zapytania jest Wolfe Wittstock. Z tego samego powodu co Lokomotiv. Pozostali? Nie chciałbym zabierać głosu i mówić o innych. Pragnę natomiast przypomnieć, że tak mocnej drugiej ligi, jak przed rokiem, to już dawno nie było, a moim zdaniem nigdy wcześniej od czasu podziału rozgrywek na trzy klasy. Druga liga zrobiła się ciekawym produktem. Jako człowiek związany w przeszłości z mediami dodałbym, że to mogłaby być interesująca propozycja dla telewizji, żeby zapełnić ramówkę. Mecze drugiej ligi stoją już na wysokim poziomie.
Skoro pan tak twierdzi.
Zawodnicy podkreślają, że by wyszarpać jakiekolwiek punkty, trzeba się napracować. Nie ma już biegów z punktami z urzędu. W naszej sportowej polskiej rzeczywistości wydarzeń będzie mało. Przecież dziesiątki imprez w różnych dyscyplinach zostało odwołanych i przełożonych na przyszłość. Druga liga wydaje się atrakcyjna. Tarasenko, Bjarne Pedersen, Woelbert, Rolnicki, Suchecki, czy Robert Miśkowiak to są uznane marki, to mogłoby być ciekawe dla widzów. Słupki oglądalności byłyby tym wyższe, że teraz żużel w Polsce będzie rozłożony na cały tydzień. Może któraś telewizja się skusi. Dla widzów mogłoby to być ciekawe, a dla klubów lepsze niż pay-per-view.
Czytaj także:
Jest porozumienie klubów z zawodnikami
Dobra informacja dla kibiców Motoru. Nikt nie odejdzie!