Żużel. Trudne rozmowy prezesów z gwiazdami. 200 tysięcy za podpis i 2,5 tysiąca za punkt to za mało

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Emil Sajfutdinow, Dawid Lampart.
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Emil Sajfutdinow, Dawid Lampart.

Majowe okno transferowe służące podpisaniu aneksów z zawodnikami będzie gorące. Gwiazdy ani myślą jeździć za regulaminowe stawki. Chcą, żeby prezesi dołożyli im do kontraktów duże pieniądze sponsorskie.

W tym artykule dowiesz się o:

Kto myślał, że porozumienie finansowe PGE Ekstraligi z Krzysztofem Cegielskim, przewodniczącym stowarzyszenia zawodników Metanol, załatwia sprawę kontraktów, ten był w błędzie. Żużlowe gwiazdy chcą tak jak dotąd, dużych dodatków w postaci umów sponsorskich. Najlepsi potrafili z tego wyciągnąć nawet i 700 tysięcy złotych.

Na razie ze swoimi żużlowcami dogadał się jedynie Motor Lublin. Pozostali mają większe bądź mniejsze problemy. Z naszych informacji wynika, że twardo obstają przy swoim zawodnicy zagraniczni, zwłaszcza Duńczycy. Na razie nie godzą się oni na cięcia dodatków przekraczające 30 procent.

- Stawki regulaminowe 200 tysięcy za podpis i 2500 złotych za punkt miały uchronić zawodników słabszych, takich na dwa do sześciu punktów - mówi nam Cegielski. - Jednak to nasze porozumienie z PGE Ekstraligą nie oznacza, że pozostałe umowy przestały obowiązywać. Nawet z prawnego punktu widzenia dodatki sponsorskie to coś, o czym prezesi muszą z zawodnikami rozmawiać. I to klub musi zrobić wszystko, żeby się z zawodnikiem porozumieć.

Dla wielu żużlowców to właśnie sponsorskie umowy są czymś najważniejszym. Najlepsi już sobie policzyli, że regulaminowe stawki pozwolą im wyjść na zero. Koszty mogą oczywiście zbijać, ale za mniej niż pół miliona sezonu nie przejadą. Dlatego teraz tak bardzo walczą o dodatki. O porozumienie łatwo nie będzie, bo na gwiazdach kluby mogą najwięcej zaoszczędzić, ale te gwiazdy przyzwyczaiły się przez lata do pewnego, wysokiego standardu.

Wyjaśnijmy, że w przypadku majowego okna możliwe są zmiany barw klubowych. - Jeśli strony nie dojdą do porozumienia, a klub wyrazi zgodę żużlowca na odejście, jest to możliwe - mówi Cegielski. - Jak ktoś miał w kontrakcie więcej niż 200 tysięcy za podpis i 2,5 tysiąca za punkt, to klub nie może mu zaproponować mniej. Dla tych zawodników jest to dolna granica. Jeśli klubu nie będzie stać na ten poziom, to jest to furtka dla żużlowca.

Czytaj także:
Mechanik mistrza pyta: co, jeśli kogoś zakażę lub umrę
Głodował, żeby zdobyć złoto. Teraz czeka na szczepionkę

ZOBACZ WIDEO Krzysztof Cugowski: Żużel jest sportem, który powinien najszybciej wrócić na stadiony

Komentarze (81)
avatar
TNT
29.04.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Niech gwiazdeczki nie jeżdżą jak nie chcą. Nie zmienia jednak to faktu że kluby są same sobie winne. Przez lata pompowały kontrakty do niebotycznych wręcz sum byle dany żużlowiec jeździł u nich Czytaj całość
avatar
Daros
29.04.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Cegielski nich sprawdzi sobie ciśnienie w oponkach bo coś go przechyla na jedna stronę. 
avatar
trz1971
29.04.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Kluby utrzymują nie tylko zawodnika ale ich kilkunastoosobowe teamy i ich tunerów też. Czas z tym skończyć. Poza tym klub ma jeszcze ogrom innych opłat. Administracja, media, organizacja zawodó Czytaj całość
avatar
trz1971
29.04.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Jak za mało do do Anglii albo do Danii albo do pracy na magazynie 12 godzin dziennie za 15 zł na godzinę!. Gwiazdy z innej galaktyki kuźwa. 
avatar
Patomorfolog
29.04.2020
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Cała gospodarka runęła , a ci tylko by chcieli nie ponieść żadnych wyżeczeń . WSTYD PANOWIE ŻUŻLOWCY .