Emil Sajfutdinow, lider mistrza Polski Fogo Unii Leszno, nie jest pewny, czy 12 czerwca wystartuje w PGE Ekstralidze. Zawodnik mówił w Eurosporcie, że już wydał sporo pieniędzy, a przy stawkach, które wynegocjował prezes stowarzyszenia zawodników Metanol Krzysztof Cegielski, nie tylko nie zarobi, co wręcz dołoży do interesu.
Słowa Sajftudinowa można traktować jako element gry kontraktowej. Dociska pracodawcę, żeby do regulaminowych stawek dołożył jakieś kontrakty sponsorskie. Odkąd obowiązują limity finansowe, to właśnie te ekstra-pieniądze są magnesem na gwiazdy.
Co na to klub? Prezes Piotr Rusiecki nie chciał za wiele mówić o negocjacjach. - Nie będę szerzej rozwijał wątku Emila, bo zwyczajnie mi nie wypada - mówi nam Rusiecki. - Jesteśmy w trakcie rozmów. Oferta została złożona i czekamy. Trudno mi przesądzać, jak to się skończy. Emil, podobnie jak inni zawodnicy, ma prawo zrezygnować z jazdy, to będzie jego wybór.
W przypadku Emila można się spodziewać każdego rozstrzygnięcia. Jak wspomnieliśmy, jego wywiad może być wstępem do rozmów. Z drugiej strony, po sezonie 2013 Sajfutdinow potrafił się wycofać z Grand Prix. Z powodu pieniędzy. W 2013 roku jeździł we Włókniarzu Częstochowa, gdzie został oszukany na duże pieniądze przez ówczesnych właścicieli klubu. Dlatego potem odszedł z GP.
Oczywiście Unia to nie tylko Sajfutdinow. - W tej chwili jesteśmy w trakcie rozmów z wszystkimi naszymi zawodnikami - przyznaje Rusiecki, a z naszych informacji wynika, że w każdej chwili mogą zapaść jakieś decyzje. Spokój zachowuje menedżer Piotr Baron, choć nie wyklucza on, że po majowym oknie transferowym Unia może się zmienić. - To może być inna drużyna. Trzeba jednak być dobrej myśli. 7 maja będziemy mądrzejsi - kwituje Baron.
Czytaj także:
Kibice twierdzą, że Canal Plus powinien coś dorzucić
2. Liga Żużlowa w Polsacie. Jest taka opcja
ZOBACZ WIDEO Krzysztof Cugowski: Żużel jest sportem, który powinien najszybciej wrócić na stadiony