Nicki Pedersen nie schodzi z czołówek mediów. A to zdarzy mu się zachorować na koronawirusa, a to odrzuci propozycję aneksu finansowego w MrGarden GKM-ie Grudziądz, a to się okaże, że… jego organizm produkuje przeciwciała przeciwko COVID-19.
Może nie ma w tym wielkiej sensacji, ale gdyby Pedersen nie startował w sezonie 2020 na żużlu, to będzie chociaż mógł regularnie oddawać osocze i w ten sposób ratować innych chorych na koronawirusa. Tego typu metodę, z wykorzystaniem osocza ozdrowieńców, stosuje się już chociażby w Polsce.
Pozostając przy Duńczykach, w majówkę Leon Madsen ogłosił osiągnięcie porozumienia z Eltrox Włókniarzem Częstochowa. Niektóre media już zdążyły się rozpisać o pewnym zawodniku, który powinien być liderem, a zamiast tego mąci kolegom z zespołu w głowie. Jak widać, ktoś minął się z prawdą.
Madsen wpadł przy tym na pomysł, w jaki sposób kibice mogą go dopingować podczas meczów PGE Ekstraligi. Dopóki spotkania będą rozgrywane przy pustych trybunach, dopóty mogą oni nagrywać swoje kanapowe reakcje i publikować je na Instagramie używając hashtagów #leonmadsen i #teamwłókniarz. Duńczyk zapowiedział, że najlepsze filmy opublikuje w swoich social mediach.
Pracowitą majówkę ma za sobą też Bartosz Zmarzlik. Mistrz świata nie tylko doszedł do porozumienia z Moje Bermudy Stalą Gorzów ws. startów w sezonie 2020, ale też pamiętał o Dniu Flagi, jaki obchodzimy 2 maja. Tym razem to święto miało szczególne znaczenie, bo mogło być okazją do okazja wsparcia dla medyków i osób, które nie mogą sobie pozwolić na wolne w dobie pandemii koronawirusa.
Jako że w Polsce ciągle obowiązuje zakaz odbywania treningów na torach, Kacper Woryna postanowił nieco poćwiczyć jazdę na jednym kole. Wykorzystał do tego kawałek posesji i pit-bike'a. Kibice ROW-u Rybnik nie mieliby nic przeciwko, gdyby Woryna jak najczęściej kończył wyścigi na jednym kole w PGE Ekstralidze. Nawet przy pustych trybunach, i nawet jeśli emocje nie będą wtedy takie same jak przy ryku tysięcy rybnickich fanów.
Tymczasem w niedzielę minęło równo 14 lat od momentu, który zmienił życie Rafała Wilka. Wtedy to żużlowiec uczestniczył w wypadku, przez który pozostaje sparaliżowany od pasa w dół.
"Po 14 latach stanąłem na głowie i wróciłem na miejsce zdarzeń. Zbyt często rozkładamy ręce i mówimy tak wyszło. Nie walczymy siadamy na tyłku i narzekamy. Nie ważne jak upadasz ważne aby wstać i być silniejszym. Zacząć żyć na nowo" - przekazał Wilk przy okazji swojej "rocznicy".
Należy przy tym przyznać, że były zawodnik rzeszowskiej Stali czy krośnieńskiego KSŻ-u zdecydowanie nie usiadł na tyłku i nie zaczął narzekać, a wziął się do ciężkiej pracy. Znalazł inną pasję, która dała mu złote medale igrzysk paraolimpijskich.
3 maja 2006 moje życie wywróciło się do góry nogami. Dziś po 14 latach stanąłem na głowie i wróciłem na miejsce zdarzeń....
Opublikowany przez Rafała Wilka Niedziela, 3 maja 2020
Trudną wizytę ma za sobą też Artiom Łaguta, choć w jego przypadku zabrakło do życiowych refleksji. Było bardziej przyziemnie. Wszystko za sprawą tego, że zawodnika MrGarden GKM-u Grudziądz w ostatnich dniach rozbolał… ząb. W czasach koronawirusa wyprawa do dentysty jest sporym wyzwaniem, ale Łaguta mu sprostał.
Czytaj także:
Swindon zrozumiało decyzję Doyle'a
Michelsen chce zgody na wyjazd z Polski
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Mistrz olimpijski jest strażakiem. Zbigniew Bródka opowiedział o pracy w czasach zarazy