Puste trybuny dla klubów żużlowych brzmią jak wyrok, bo oznaczają uszczuplenie kasy nawet o 25 procent. Średni budżet drużyny rywalizującej w PGE Ekstralidze kręcił się do tej pory w okolicach ośmiu milionów złotych, a to oznacza, że zamknięte stadiony spowodują około 16 milionów złotych straty dla całej ligi! Włosy z głowy rwą sobie również prezesi w eWinner 1. Lidze, gdzie budżety kręciły się w okolicach 3,5 miliona złotych. Bez kibiców na stadionach liga straci około siedem milionów. A na razie mówimy tylko o braku kibiców. Warto jednak dodać, że działacze muszą liczyć się z odpływem części sponsorów, którzy nie przetrwają pandemii. Pod znakiem zapytania stanęły także samorządowe dotacje.
Nic więc dziwnego, że działacze chwytają się rozpaczliwe różnych rozwiązań. Niedawno prezes Marek Grzyb z Moje Bermudy Stali Gorzów przeprowadził symulację, z której wynikało, że na trybunach gorzowskiego stadionu przy zachowaniu reżimu sanitarnego znajdzie się spokojnie miejsce dla 999 kibiców. W tych staraniach wtórował mu senator Władysław Komarnicki, który podkreślał, że skoro w kościołach na 15m2 może przebywać jedna osoba, to podobnie należy postąpić w przypadku stadionów. Rzecz w tym, że sprawa bardzo szybko ucichła. PGE Ekstraliga ogłosiła start bez udziału publiczności.
To wcale nie oznacza jednak, że działacze przestali szukać innych rozwiązań. Nowy pomysł na przetrwanie w trudnych czasach ma pierwszoligowy eWinner Apator Toruń, który chce zorganizować przed swoim stadionem kino samochodowe.
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Leigh Adams
- Pojawiło się światełko w tunelu i mam nadzieję, że coś z tego wyjdzie - mówi nam Ilona Termińska, prezes eWinner Apatora. - Pomysł powstał kilka tygodni temu. Jesteśmy obecnie w fazie projektowania, sprawdzania możliwości zarówno technicznych jak i regulaminowych. Założenie jest takie, żeby kino zostało zlokalizowane na parkingu B toruńskiej Motoareny, tak aby kibice uczestniczący w wydarzeniu chociaż w minimalnym stopniu poczuli więź z zawodnikami. Mamy koncepcje, część potrzebnego sprzętu oraz bardzo dużo chęci. Nie wszystko jednak zależy od nas samych - dodaje.
Gdyby pomysł wypalił, to w optymistycznym wariancie mecze przed toruńskim stadionem mogliby oglądać kibice ze 100 samochodów. - Tak to zaplanowaliśmy i do tego chcemy dążyć. Jest to jednak tylko teoria, bo poza dostępnym miejscem i reżimem sanitarnym istotna jest jeszcze kwestia odpowiedniej widoczności. Jesteśmy właśnie w fazie dokładnych przeliczeń, bo jeśli robić kino, to tak, by jak najwięcej kibiców mogło z niego skorzystać. Musimy to wszystko dokładne sprawdzić, ale już teraz wiemy, że po drodze będą także inne przeszkody. Jednak jesteśmy tu po to, by je rozwiązać - mówi szefowa klubu z Torunia.
Działacze eWinner Apatora są w trakcie liczenia wszystkich kosztów. Kino samochodowe to określone wydatki związane z reżimem sanitarnym. Trzeba będzie także zapłacić za ochronę. Pytanie brzmi, czy wpływy ze sprzedaży wejściówek sfinansują całe przedsięwzięcie.
- Przede wszystkim chcemy to zrobić dla kibiców, którzy podobnie jak my tęsknią za żużlem. Prawda jest jednak taka, że znaleźliśmy się w sytuacji wyjątkowej. Każdy z klubów walczy obecnie o przetrwanie. Ważne, by cała impreza zapięła się w odpowiednim budżecie, bo klub najzwyczajniej w świecie nie ma z czego obecnie dołożyć. Na ten moment bardzo zależy nam na kinie samochodowym i staramy się wszystko tak skonstruować, by bez przeszkód móc zaprosić fanów do kibicowania we własnych pojazdach. Droga od pomysłu do realizacji bywa bardzo długa, tym bardziej w tym przypadku, ale wierzę, że uda nam się zrealizować ten projekt. Mamy już także pomysły na urozmaicenie takich seansów, tak by kibice, którzy przyjadą obejrzeć mecz wyjechali podwójnie usatysfakcjonowani. Trzymajmy kciuki, by wszystko się udało - podsumowuje Termińska.