Żużel. Zastanawiający zakaz Emila Sajfutdinowa. "To jest jakaś gra"

WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Emil Sajfutdinow
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Emil Sajfutdinow

Emil Sajfutdinow nie tylko nie dogadał się z Fogo Unią Leszno w sprawach finansowych, ale otrzymał też zakaz startów w PGE Ekstralidze od rodzimej federacji. Jako jedyny Rosjanin w lidze. - Coś tu nie gra - twierdzi Jan Krzystyniak.

Na tę chwilę Emila Sajfutdinowa nie zobaczymy w PGE Ekstralidze w sezonie 2020. Rosjanin nie dogadał się z Fogo Unią Leszno ws. obniżenia stawek kontraktowych, co jest związane z kryzysem wywołanym koronawirusem i nie będzie brany pod uwagę przy ustalaniu składu "Byków".

Do czerwca, kiedy to rozgrywki ma wznowić PGE Ekstraliga, sytuacja może jeszcze ulec zmianie. Działacze będą musieli wtedy rozwiązać jeszcze jeden problem. Mowa o zakazie startów, jaki otrzymał Sajfutdinow od rodzimej federacji.

Rosjanie wydali zakaz ze względu na skoszarowanie zawodników zagranicznych w Polsce. Nie chcą oni sytuacji, w której w przypadku wystartowania rozgrywek w ich kraju, Sajfutdinow będzie znajdować się w Polsce. Problem w tym, że takiego zakazu nie otrzymali m.in. Grigorij Łaguta, Artiom Łaguta czy Siergiej Łogaczow, czyli inni żużlowcy z Rosji.

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Leigh Adams

W środowisku pojawiła się teoria, że to sam Sajfutdinow poprosił federację o wystawienie tego typu zakazu. - Mi też coś tu nie gra. Inni Rosjanie mogą startować w Polsce, dostali zgody, a Emil nie? Nie chce mi się w to wierzyć - skomentował w rozmowie z WP SportoweFakty Jan Krzystyniak, były żużlowiec i trener.

Zdaniem Krzystyniaka, kwestia zakazu powiązana jest z faktem, że Sajfutdinow nie potrafi się dogadać z Fogo Unią w sprawach finansowych. - To jest jakaś gra z jego strony lub jego otoczenia. Skoro są zgrzyty na linii klub-zawodnik, to się sięga po jakieś dziwne możliwości - dodał Krzystyniak.

Są też tacy, którzy twierdzą, że za zakazem dla Sajfutdinowa stoi jeden z rosyjskich sponsorów, który wpłaca do jego rocznego budżetu tyle, ile przy niższych stawkach żużlowiec zarobiłby przez cały sezon w PGE Ekstralidze. Stąd ma się brać taka twarda postawa 30-latka w negocjacjach z działaczami z Leszna. - Jeśli tak jest, to ten pan psuje żużel. Jednak wiemy, że w Rosji wszystko jest możliwe - podsumował Krzystyniak.

Czytaj także:
Blokada Śląska problemem dla PGE Ekstraligi
Leigh Adams mógł trafić do Torunia

Źródło artykułu: