Stery Jerzego Kanclerza kojarzą się z samymi sukcesami. Jeszcze niedawno bydgoski klub był na samym dnie - zarówno pod względem sportowym, jak i finansowym. Co widzimy teraz? Stabilny ośrodek, beniaminka eWinner 1. Ligi oraz prezesa, który na każdym kroku pokazuje, że zna się na swojej robocie i nie rzuca słów na wiatr. Kibice Abramczyk Polonii mogą spać spokojnie, bo obecny właściciel nie zrobi długów.
- Na meczach przy pustych trybunach stracimy około milion złotych. Przeprowadziłem kalkulację, a za punkt odniesienia wziąłem nasz finałowy mecz z zespołem z Poznania. Wszystkie kluby będą borykały się z tym problemem. Wychodzi znacząca suma. Na razie mogę zapomnieć o planowanym budżecie. Uważam jednak, że nie będziemy pod kreską. Dopóki dobro klubu będzie zależało ode mnie, nie dopuszczę do długów i kredytów. Buduję to wszystko już półtora roku i nie mogę zadłużyć Polonii - mówi nam prezes i właściciel bydgoszczan.
Kluby rozmawiają z zawodnikami odnośnie nowych warunków kontraktowych. - Trwają rozmowy. Renegocjacje kontraktów są dla mnie oczywiste. Oficjalnie już mówiłem, że za podpisy nie będę chciał żadnych zwrotów, nawet złotówki. Odgórnie jest powiedziane, że trzeba obniżyć stawkę zawodnikom o 30 procent. Jeżeli ktoś miał zapisane w kontrakcie, że będzie zarabiał za punkt 1500 złotych netto, to teraz wychodzi 1000 złotych netto. Tysiąc jest ogólnym wykładnikiem. Prezesi klubów podjęli taką decyzję. Jeśli ktoś ma mniej, to renegocjacje go nie dotyczą - wyjaśnia Kanclerz.
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Billy Hamill
Wszystkie strony muszą pójść na pewne ustępstwa, aby wypracować kompromis. - Jestem po rozmowach telefonicznych i mailowych. Ja nie widzę żadnego problemu. Dla mnie podstawą jest to, żeby klub należycie funkcjonował - przede wszystkim ma być chemia i dobra atmosfera w drużynie. W trakcie meczu jeden zawodnik musi pomagać drugiemu. O to chodzi w tym sporcie. Nazwa Drużynowe Mistrzostwa Polski mówi wszystko - dodaje.
W składzie beniaminka eWinner 1. Ligi jest tylko dwóch krajowych seniorów, a mianowicie Kamil Brzozowski i Josh Grajczonek. Zawodnicy z 2. Ligi Żużlowej szukają klubu do startów na zasadzie "gościa". - W przypadku kontuzji mogę wystawić pod dowolnym numerem Błażykowskiego, bądź Jagłę i od pierwszego wyścigu pojedzie Lyager. Na razie nie chcę sprowadzać "gościa". Mam dużo zawodników i nie myślę o nowym Polaku, aczkolwiek telefony otrzymuje. Jestem słowny. Nie chcę dopuszczać do takiej sytuacji, że podpiszę z kimś umowę, a później nie dam mu szansy. Jak wtedy będę wyglądał? - komentuje.
Niewykluczone, że bydgoscy żużlowcy będą gościnnie występowali w PGE Ekstralidze. Do regularnej jazdy daleka droga, jednak podpisanie kontraktu jeszcze nikomu nie zaszkodziło. - Są telefony. Na pewno wyrażę zgodę na taki ruch. Zawodnicy u nas pojadą tylko w czternastu spotkaniach i chcieliby gdzieś dorobić. A do tego potrzebna jest jazda i podpisanie kontraktu w charakterze gościa w PGE Ekstralidze. Chciałbym, żeby byli na rynku i nie odczuli tak tego koronawirusa, jak to oni przeliczają. Jestem otwarty, w tym przypadku podaję im rękę - podsumowuje.
Zobacz także: Żużel. Kibice nie zapomną Walaskowi, jak skakał przeciwko Falubazowi. Lepszej opcji na "gościa" nie było?
Zobacz także: Żużel. Roman Lachbaum nie żałuje kilkuletniego kontraktu w Grudziądzu. Uważa, że jego czas jeszcze nadejdzie