Żużel. Tadeusz Zdunek: Wybrzeże przetrwałoby nawet bez ligi. Play-off z kibicami? To będzie trudne [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Wiesław Wardaliński / Na zdjęciu: Tadeusz Zdunek
WP SportoweFakty / Wiesław Wardaliński / Na zdjęciu: Tadeusz Zdunek

- Mieliśmy plany na PGE Ekstraligę, ale przed pandemią. Nie wiem, czy one są aktualne. To zależy od miasta i sponsorów. Budżet klubu jest jednak stabilny, bo jestem oszczędny - mówi nam prezes Wybrzeża Tadeusz Zdunek.

Jarosław Galewski: eWinner 1. Liga ma ruszyć 11 lipca. Bez kibiców i nie wiadomo, co z fazą play-off.

Tadeusz Zdunek, prezes Zdunek Wybrzeża Gdańsk: Nam zależało, żeby jechać i deklarowaliśmy od początku taką chęć. Nie wyszło z udziałem kibiców, więc próbujmy przy pustych trybunach. Warto to zrobić dla dobra tego sportu.

Czy wynik w sezonie 2020 będzie dla pana w ogóle istotny?

Oczywiście, że tak. Wynik zawsze jest ważny. Mamy bardzo fajny skład i będziemy walczyć. Wiadomo, że Wybrzeże trochę straciło, kiedy z klubu odeszli Mikkel Michelsen i Anders Thomsen. Nie było łatwo ich zastąpić. Tamten rok był dla nas pechowy. Poza tym brakowało nam dobrego Polaka i przez to cierpieliśmy. Teraz kadra wygląda naprawdę dobrze. Zawodnicy zagraniczni są silni. Jest nadzieja, że Peter Kildemand wróci do dobrej formy. Plany mamy ambitne.

A czy one nadal sięgają jazdy w PGE Ekstralidze? Faworytem ligi może i od początku nie byliście, ale mówił pan, że w przypadku awansu byłoby was stać na jazdę w elicie. Później wybuchła jednak pandemia, więc zastanawiam się, czy te słowa są aktualne.

W tym przypadku dużo zależy od miasta. Nie wiem, czy wszystkie przeprowadzone wcześniej rozmowy są aktualne. Miejskie budżety mocno ucierpiały na koronawirusie. Trudno mi powiedzieć, jak będzie wyglądać wspieranie sportu. Wiem jednak, że w przypadku awansu potrzebowalibyśmy podwojenia finansowania. Nasz klub opiera się w dużej mierze na sponsorach i oni też składali deklaracje, że nam dorzucą, ale robili to przed pandemią. Co będzie teraz? To tak naprawdę wróżenie z fusów.

ZOBACZ WIDEO: Ekspert ocenia powrót Bundesligi. "Dynamika zdarzeń jest olbrzymia. To jak serial na Netfliksie"

A jak wygląda na ten moment sytuacja finansowa klubu?

Podchodzę do tego ze spokojem, bo nie ma problemów. Nasza sytuacja jest stabilna. To efekt naszej polityki.

To znaczy?

Niektórym może się nie podobać, mogą mówić, że jestem za bardzo oszczędny, ale prowadzę klub jak własną firmę. Obowiązuje u mnie zasada minimalnych kosztów. W całym klubie mam trzy osoby na etacie. To nie jest wielki wydatek. Byłoby nas stać na przetrwanie tego roku, nawet gdybyśmy nie pojechali.

Nie wiadomo, co z fazą play-off. Być może uda się ją rozegrać, jeśli z czasem na stadiony wrócą kibice. Pan w to wierzy?

Ten temat byłby i tak problematyczny. Wpuszczenie kibiców na trybuny musi odbywać się w bezpieczny sposób. Trzeba zachować odpowiednie odległości, zadbać o kordon sanitarny, wpuścić wszystkie osoby na stadion, a później zapewnić im bezpieczne wyjście tak, żeby nie było tłumów. Przy zabezpieczeniach sanitarnych dla 1000 osób to może trwać nawet dwie godziny. Nie wiem, czy warto. To miałoby sens przy rozluźnionych normach, czyli przy zachowaniu masek i dezynfekcji rąk. Jeśli dołożymy do tego już choćby mierzenie temperatury, to mamy poważne i skomplikowane wyzwanie. Mam zatem poważne wątpliwości.

Jak przebiegają rozmowy z zawodnikami?

Rozmawiamy i większość żużlowców godzi się na mniejsze lub większe cięcia. Dla nich roczna przerwa to też nic dobrego. Ważne, że cokolwiek zarobią i ten rok nie będzie dla nich stracony. Powiem też panu przy okazji, że dziwię się niektórym zawodnikom z PGE Ekstraligi.

Dlaczego?

Skoro w pierwszej lidze można przejechać sezon za 300 - 400 tysięcy i jeszcze zarobić, to nie wiem, dlaczego jest taki kłopot, żeby ligę wyżej płacić 700 tysięcy. Nie mogę pojąć tej różnicy.

Czy Wybrzeże będzie szukać gościa?

W sumie brakuje nam jednego zawodnika, bo problem może mieć Bradley Wilson-Dean . To w końcu Nowozelandczyk. Jednak na razie nikogo jeszcze nie szukaliśmy i nie wiem, czy będziemy. Unia Europejska rekomenduje, żeby granice były zamknięte do 15 czerwca. Jeśli z czasem zostaną otwarte, to będzie nam zdecydowanie łatwiej. Poza tym proszę zwrócić uwagę, że codziennie tysiące kierowców przekracza polską granicę. Na razie nie słyszę, żeby powodowało to wielki problem. Uważam, że to zmobilizuje nasz zarząd do otwarcia granic dla tych, którzy robią to w celach zarobkowych.

Zobacz także:
Prezydent Rybnika: Ten weekend kluczowy dla Śląska
Per Jonsson. Mistrz świata zamknięty w czterech ścianach

Komentarze (5)
avatar
BaracudaV
16.05.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
avatar
Ela 98
15.05.2020
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
Panie prezesie Zdunek a skąd nagle takie ambicje? Trzeba było walczyć w poprzednich latach. Teraz, jak pewno nie będzie awansów a ligi zostaną takie jak są, to łatwo powiedzieć o planach: Mieli Czytaj całość
avatar
darek pe
15.05.2020
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
#komentarzusunięty 
avatar
Henryk Konkol
15.05.2020
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Uważam ze skoro otwarto kościoły, resteuracje, sklepy to chamstwem jest jeździć przy pustych trybunach