Dariusz Ostafiński, WP SportoweFakty: Jak bardzo koronawirus zmienił wasze życie?
Fredrik Lindgren, żużlowiec Eltrox Włókniarz Częstochowa, medalista Grand Prix: Zanim to się zaczęło, miałem w planach przylecieć do Polski, do Ostrowa na mój pierwszy trening żużlowy z kadrą Szwecji. Moja żona i ja śledziliśmy informacje dotyczące rozwoju sytuacji w Europie związanej z koronawirusem. W ostatnią noc przed wylotem do Polski podjąłem decyzję, żeby nie lecieć i odwołałem podróż. Dwa dni później cała Hiszpania została poddana pełnej kwarantannie. To było jak naciśnięcie przycisku pauzy w naszym życiu, choć czas wciąż płynął i wciąż się liczył.
A czy pamiętacie, jaka była pierwsza wasza reakcja, gdy usłyszeliście, że w Europie mamy epidemię, jakiej nie było tutaj od 100 lat?
Carolina Jonasdotter, żona i menedżer zawodnika: W pierwszej chwili nie potraktowałam tego zbyt poważnie. Po dwóch tygodniach zdałam sobie jednak sprawę, że będzie to problem dla całego świata, że to bardzo wpłynie na gospodarkę światową i dla wielu krajów będzie to stanowić problem przez wiele kolejnych lat. Jest to więc nie tylko straszny wirus zabijający życie, ale też coś, co wpłynie na przyszłość ekonomiczną wielu ludzi.
ZOBACZ WIDEO: Polska medalistka olimpijska pomaga seniorom w czasie epidemii. "Jeździliśmy i pytaliśmy, kto jakiej pomocy potrzebuje"
Jak wyglądały ostatnie tygodnie w Andorze, gdzie mieszkacie?
Fredrik: W Hiszpanii obowiązują bardzo surowe zasady dotyczące kwarantanny. W zasadzie wszystko było zamknięte. Musieliśmy cały czas przebywać w swoich domach. Z niewielkimi wyjątkami od tej zasady, takimi jak wyjście do apteki czy szpitala. Było wiele restrykcji, takich jak możliwość robienia zakupów wyłącznie przez jedną osobę z danego gospodarstwa domowego, noszenie maseczek i rękawiczek ochronnych. Tylko jedna osoba mogła wyjść na spacer z psem w odległości maksymalnie 1 kilometra od domu.
Czy to, co dzieje się w związku z pandemią wirusa na świecie, w jakiś sposób was przerażało? Nie baliście się, że sezonu żużlowego w tym roku w ogóle nie będzie?
Fredrik: Dla mnie przerażające jest to, że świat nie był przygotowany na tego rodzaju pandemię. I bardzo martwiłem się o to, czy sezon żużlowy wystartuje. Przygotowywałem w głowie różne plany dotyczące podjęcia innej pracy na wypadek, gdybym w tym roku nie mógł jeździć na żużlu.
Carolina: Jak już wspominałam, ta sytuacja wpłynie na cały świat i to jest niepokojące. Ja i Freddie bardzo szybko zaczęliśmy tworzyć plan B i plan C na ten rok, na wypadek, gdyby sezon nie wystartował. Czułam się dobrze z tym że mamy plan na przyszłość, nawet jeśli nasz plan A, czyli jazda na żużlu i praca związana głównie z tym zostanie wstrzymana.
Ktoś z waszych bliskich zachorował? I jak to wszystko znosicie psychicznie?
Fredrik: Na szczęście, z tego, co mi wiadomo, nikogo z naszej rodziny nie dotknął koronawirus.
Carolina: Mentalnie czuję się spokojna. Obecnie nie możemy zrobić nic więcej niż tylko podążać za instrukcjami, aby zapewnić sobie i innym bezpieczeństwo.
Jak w związku z wirusem wyglądał wasz przyjazd do Polski?
Fredrik: Podróżowaliśmy samochodem przez Hiszpanię, Francję i Niemcy. Podróż trwała w sumie 36 godzin, a ja na zmianę z Caroline bez przerwy prowadziliśmy. Wszystko szło dobrze. Był tylko jeden problem. Podczas podróży przez Francję przebiła nam się opona w samochodzie, ale jakoś sobie z tym poradziliśmy. Zabraliśmy ze sobą najważniejsze rzeczy do prowadzenia normalnego życia, takie jak ubrania i jedzenie dla naszego psa.
Gdzie spędzacie kwarantannę?
Fredrik: Obecnie przebywamy w Hotelu Arche w Częstochowie, ale na dalszy pobyt planujemy znaleźć mieszkanie.
Do końca tego pobytu będziecie razem, czy też Carolina wróci w którymś momencie do waszego domu?
Fredrik: Na razie nie mamy jasnego planu, ponieważ nie wiemy, jakie jeszcze restrykcje mogą zostać wprowadzone na świecie. Na ten moment pozostajemy w Polsce.
Carolina: Nie wiemy, jak będzie wyglądała najbliższa przyszłość i czy granice ponownie zostaną dla wszystkich otwarte przed październikiem, dlatego dyskutujemy teraz jak zaplanować mój poród. Pierwotnie mieliśmy plan, abym wróciła do Hiszpanii bez Freddiego i urodziła bez niego, ponieważ on musi pozostać w Polsce i skupić się na jeździe. Dla mnie osobiście jest to zrozumiałe, ponieważ zdaję sobie sprawę z tego, że posiadanie dziecka ze sportowcem może powodować takie sytuacje, że w pewnych momentach będę musiała sobie poradzić sama. Najważniejsze jest dla mnie, żeby Freddie robił to, na co umówił się z klubem, kolegami z drużyny i kontynuował nasz plan związany z jego indywidualnymi występami. Nigdy nie poprosiłabym go ani też klubu o wolny czas, aby mógł być ze mną w dniu porodu. Ale zobaczymy, co przyniesie przyszłość. Może lepiej dla obojga z nas byłoby urodzić w Polsce. Jeżeli będzie to możliwe.
No właśnie, spodziewacie się dziecka i czy w związku z tym nie macie jakichś obaw. Jednak teraz mamy taki ciężki czas, a na przykład szpitale w wielu krajach są ogniskami wirusa? Tu nawet nie tyle poród, ile jakaś kontrola u lekarza wiąże się z ryzykiem.
Fredrik: Naszym priorytetem jest znalezienie lekarza, dzięki któremu ja i Carolina będziemy czuć się bezpiecznie i komfortowo. Myślę, że szpitale mają sytuację pod kontrolą i nie obawiamy się odwiedzać ich, w razie zaistnienia takiej potrzeby.
Carolina: Ponieważ mam problemy z sercem, najważniejsze dla mnie jest znalezienie dobrej i bezpiecznej kliniki tuż po kwarantannie. Kliniki, która przeprowadzi wszelkie niezbędne badania i będzie kontrolować, czy wszystko ze mną i naszą córką jest w porządku. Nie odczuwam żadnych innych obaw i wybieram zaufanie do tutejszych szpitali i ich zasad w stu procentach.
Jak w ogóle spędzacie czas na kwarantannie? Nie możecie nigdzie wychodzić, więc tak naprawdę możliwości są ograniczone.
Fredrik: Jeśli chodzi o izolacje w Hiszpanii, nie robiliśmy zbyt wiele, ponieważ byliśmy bardzo ograniczeni. Udało nam się przekształcić jeden obszar mojego garażu w siłownię z rowerami stacjonarnymi i kilkoma ciężarkami. Więc mogliśmy tam odbyć trening. Poza tym niewiele się działo.
Carolina: Tak właśnie to wyglądało, jeśli chodzi o pobyt w Hiszpanii. Obecnie w hotelu w Polsce staramy się zachować rutynowe czynności, które obejmują treningi, zabawę w ogrodzie z naszym psem Bellman Garrym. Poza tym zdrowo się odżywiamy i pracujemy. Staramy się też relaksować i odpoczywać w oczekiwaniu na koniec kwarantanny.
Jak myślicie, kiedy to wszystko się skończy, kiedy wrócimy do normalności?
Fredrik: Nie mam wystarczającej wiedzy na ten temat, aby dzielić się przemyśleniami, kiedy wszystko wróci do normalności. Mam jednak nadzieję, że będzie to jak najszybciej.
Carolina: Dokładnie. Myślę podobnie jak Freddie.
Jeśli trzeba będzie zostać pół roku w Polsce, to macie jakieś plany z tym związane? Czy będziecie na przykład chcieli zwiedzić jakieś miejsca, gdzieś pojechać?
Fredrik: Czuję, że w tym czasie moim priorytetem nie będzie podróżowanie i zwiedzanie. Moje priorytety będą dotyczyły mojej rodziny i ścigania się.
Carolina: Chciałabym zwiedzić miejsca, gdzie Bellman Garry będzie mógł swobodnie się wybiegać. Mam nadzieję, że w czasie między meczami i treningami Freddiego będziemy mieli czas na zabawę i relaks, ale najważniejszą rzeczą jest zachowanie zdrowia i utrzymywanie nadziei, że wkrótce życie wszystkich wróci do normalności.
Czytaj także:
Bez Hamulców 2.0: jedna liga dla jednego zawodnika
Jest zgoda na przejazdy zarobkowe bez kwarantanny. PGE Ekstraliga chce jednak otwartych granic