Pandemia koronawirusa mocno opóźniła start treningów i rozgrywek żużlowych. W normalnych okolicznościach, zawodnicy mieliby za sobą już dwa miesiące jazdy. Bartosz Zmarzlik nie ukrywa, że okres oczekiwania zaczął go nudzić i nie może doczekać się powrotu do ścigania.
- Codziennie wsiadam w warsztacie na motocykl i na sucho trenuję. Już mi się to trochę znudziło, jednak wszyscy wiemy jaka jest sytuacja i nie możemy się doczekać, aż to wszystko wreszcie ruszy. Odliczam dni i godziny, żeby po badaniach móc rozpocząć treningi. Rozmawiałem z trenerem Chomskim, że czekam tylko na zielone światło i wtedy mogę być już od rana pod bramą stadionu. Jestem bardzo głodny żużla, mam wiele pomysłów. Chcę dużo poprawić w sobie, przetestować sprzęt, a czasu będzie tylko dwa tygodnie - mówił indywidualny mistrz świata na żużlu w programie "Dobry Wieczór. Speedway".
Na ten moment przepisy pozwalają mieć żużlowcom tylko po jednym mechaniku. Jest to dość problematyczna kwestia.
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Leigh Adams
- Wszystko jest w toku, jestem dobrej myśli. Będę próbować jeździć na zawody w trzy osoby, aby ktoś mógł prowadzić. Mam nadzieję, że ta dodatkowa osoba będzie mogła przebywać gdzieś koło stadionu, albo np. na trybunach, to chyba nie będzie nic złego - powiedział Patryk Dudek.
Mniej entuzjastycznie do sprawy podchodzi Bartosz Zmarzlik, który uważa, że jedna osoba w teamie może nie wystarczyć.
- Damy radę, ale czekam na zmniejszenie tych ograniczeń, ponieważ szczerze mówiąc uważam, że żużel może przez to stać się bardziej niebezpieczny. Nie jest jak kiedyś, że wystarczył jeden mechanik i wszyscy jechali. Mamy 2020 rok i potrzebujemy więcej mechaników. Motor po biegu potrzebuje większego przeglądu, chłodzenia sprzęgła, zmiany zębatki, oleju, filtra. Pracując przy sprzęcie tych obowiązków jest dużo, a gdy dojdzie do tego presja czasu, jedna osoba może np. czegoś nie dokręcić. Myślę, że jeśli każdy mógłby mieć chociaż dwie osoby w teamie, to byłoby przyzwoicie. Teraz wygląda to słabo, ale czekamy na kolejne decyzje - mówił.
Kolejną nowością dla zawodników będzie jazda przy pustych trybunach. - Musimy dostosować się do nowych reguł, nie możemy nic z tym zrobić. Jeśli powiedzielibyśmy, że nie chcemy jechać, to moglibyśmy dostać karę, bo to nasza praca. Trzeba to uszanować i robić swoje - stwierdził Patyk Dudek.
- Myślę, że i tak fajnie, że będziemy mogli zrobić coś dla kibiców żużla, choć będziemy za nimi tęsknić. Zawsze wychodziło się na stadion, słyszało się te okrzyki, czuło atmosferę, to dodawało motywacji. Teraz będzie inaczej, ale uważam, że trzeba dać fanom trochę radości i spojrzenia na coś realnego, prawdziwego, co będzie dziać się na żywo podczas transmisji spotkań - powiedział Zmarzlik.
Nieco dłużej na start rozgrywek będzie musiał poczekać zawodnik eWinner Apatora Toruń Tobiasz Musielak, który także chciałby już wyjechać na tor.
- Dużo rozmawiam z trenerem Bajerskim, jestem na bieżąco ze wszystkim. Będziemy mieć przetarte szlaki przez ekstraligę i już wiemy co nas czeka, jeśli chodzi o kwarantanne, testy, rozmowy. Swoją drogą, to okienko transferowe w 1. Lidze może być jeszcze ciekawsze, bo nie jest powiedziane, że zwłaszcza zagraniczni zawodnicy będą tak chętnie godzić się na nowe warunki - stwierdził.
- Podchodzę do tego na spokojnie. Ważne jest odpowiednie przygotowanie wszystkiego pod kątem sezonu. Rozmów z klubem jeszcze nie było, ale jesteśmy umówieni na spotkanie, więc czekamy - mówił Tobiasz Musielak w "Dobry Wieczór. Speedway"
Zobacz także:
Żużel. Lech Kędziora pewny swego, ale póki co w Rybniku czekają na testy
Żużel. Załamanie nerwowe Chrisa Schramma. Brytyjczyk umieszczony w szpitalu dla własnego bezpieczeństwa