[b][tag=62126]
Jarosław Galewski[/tag], WP SportoweFakty: Chcieliście zebrać wśród kibiców 20 tysięcy złotych i zebraliście. Zakładam jednak, że to nie oznacza zamknięcia budżetu na sezon 2020.[/b]
Piotr Mikołajczak, dyrektor i członek zarządu Car Gwarant Startu Gniezno: Zbiórka służyła sprawdzeniu solidarności kibiców z klubem. Kwota została ustalona pod liczbę fanów na naszym fanpage'u. Zakładaliśmy, że każdy wpłaci symboliczną złotówkę i w ten sposób zbierzemy 20 tysięcy złotych. Plan został zrealizowany w stu procentach, a nawet z lekką nawiązką.
Ile brakuje wam w budżecie? W przypadku klubów pierwszoligowych padają naprawdę różne kwoty. Arged Malesa TŻ Ostrovia mówi o dziurze na poziomie 700 tysięcy złotych.
Na pewno nie jest to taka kwota. Potrzebny są zdecydowanie mniejsze, ale trudno mi to dokładnie oszacować, bo wszystko wokół nas zmienia się bardzo szybko. Mamy przygotowanych kilka wariantów. Najwięcej zależy od tego, czy w eWinner 1. Lidze pojedzie siedem czy osiem drużyn. Kolejna kwestia to koszty związane z wymogami sanitarnymi. Czekamy na regulamin. Kiedy się pojawi, to wszystko precyzyjnie policzymy.
Jeśli Lokomotiv Daugavpils nie pojedzie, to…?
Liga bez Lokomotivu Daugavpils oznacza, że nasz budżet jest zabezpieczony w 95 proc. Gdybyśmy rywalizowali w komplecie, to na teraz mamy jeszcze mały deficyt. Kolejna kwestia to play-off, aczkolwiek w tym przypadku deklaracja jest taka, że zostanie rozegrany, jeśli będziemy mogli przyjąć komplet kibiców. Mamy jeszcze trochę czasu i uważam, że zasypiemy wszystkie dziury.
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Billy Hamill
Rozumiem, że jeśli wejdą kibice, to problemu nie będzie?
To zależy od liczby kibiców na stadionach. Jeśli będziemy mogli wpuścić karnetowiczów, to być może i z ośmioma drużynami zamkniemy budżet. Od razu dodam jednak, że wtedy nie ma mowy o dodatkowym przychodzie, bo sprzedaliśmy prawie taką liczbę karnetów. To rozwiązuje problem ewentualnego zwrotu, który na ten moment ciągle zakładamy w budżecie. Gdyby nie był on konieczny, to być może uda nam się spiąć budżet nawet przy ośmiu zespołach. Jak już jednak powiedziałem, wszystko jest dynamiczne, bo nie znamy jeszcze kosztów związanych z wymogami sanitarnymi.
Będziecie organizować kolejne zbiórki lub inne akcje?
Plany były różne. Głowy są pełne pomysłów, ale teraz każdy, nawet najlepszy projekt, może zostać spalony.
Dlaczego?
Sytuacja w kraju zaczyna się zmieniać. Pojawił się temat meczów z udziałem publiczności, a to powoduje, że kibice raczej nie będą zbyt chętnie uczestniczyć w zbiórkach.
Wszyscy zawodnicy Car Gwarant Startu Gniezno potwierdzili, że pojadą w waszych barwach?
Rozmawiałem z wszystkimi zawodnikami i już przed 30 kwietnia mieliśmy porozumienie. Teraz trzeba będzie przelać to jeszcze na papier w formie aneksów do kontraktów. Wszyscy są gotowi do jazdy na obniżonych stawkach. Ich przyjazd do Polski jest jednak uzależniony od swobodnego poruszania się. Premier przekonuje, że jest na to zgoda, ale związek czeka na odpowiedź Głównego Inspektora Sanitarnego. Jeśli przepływ będzie swobodny, to nasza drużyna będzie rywalizować w komplecie.
A jeśli nie?
Gdyby zostały utrzymane kwarantanny, to wtedy pojawi się kłopot z odjechaniem ligi. Nasi żużlowcy mają kontrakty w Danii i Szwecji. To ich macierzyste ligi. Muszą tam jeździć. Nie zakładam jednak czarnego scenariusza.
A jeśli kibice wejdą na trybuny, to zawodnicy będą chcieli zarobić więcej?
Takiego tematu w ogóle z nimi nie poruszaliśmy. Jeśli na trybuny wejdzie do 1000 widzów, to klub nie ma dodatkowego przychodu, więc trudno podchodzić do tematu w ten sposób. Żużlowcy wiedzą, że cały czas konstruujemy budżet. Dodam również, że każdy z nich otrzymał od nas całość pieniędzy za podpis.
Będą jakieś zwroty?
Nie oczekujemy żadnych zwrotów. A stawki za punkt zaproponowaliśmy takie, jak wynikają z regulaminu. Mówimy zatem o kwocie 1000 zł. Uprzedziliśmy jednak wszystkich, że kwestia płynności finansowej może się trochę zmienić. Nie przewidujemy jednak żadnego dramatu.
To znaczy?
Każdy liczy się z tym, że pieniędzy może nie być na koncie dzień po meczu, jak to bywało często w zeszłym roku. Nie wykluczam jednak, że dojdziemy i do takiego stanu. Jeśli sponsorzy utrzymają to, co deklarują, to możemy taką płynność zachować. To może się również wydarzyć, jeśli stadiony zostaną otwarte dla większej liczby widzów.
Zobacz także:
Marcel Gerhard ma pomysł, jak obniżyć koszty uprawiania speedwaya
W Lubuskiem powstał nowy tor żużlowy... tylko, że jest nielegalny