Lwim pazurem: Kibice uratują kluby z niższych lig. Powtórki z Włoch czy Hiszpanii nie będzie [FELIETON]

WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu kibice we Wrocławiu
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu kibice we Wrocławiu

- Dobrze, że otwieramy już stadiony. Jeśli zrobimy to etapami, to powtórki z Włoch i Hiszpanii na pewno nie będzie. Najważniejsze, że w ten sposób uratujemy żużel w niższych ligach - pisze w swoim felietonie Marian Maślanka.

Lwim pazurem to cykl felietonów Mariana Maślanki, byłego prezesa Włókniarza Częstochowa.

***

Wszystko wskazuje na to, że za chwilę będziemy mieć nie tylko żużel, ale także kibiców na trybunach. To znakomita informacja. Bardzo dobrze, że do pełnych trybun będziemy dochodzić etapami. Otwarcie całych obiektów od razu mogłoby skończyć się katastrofą, a tak nie powinno być wielkiego ryzyka. Nadal uważam, że musimy trzymać reżim sanitarny. Wirus nie atakuje już na taką skalę. Sytuacja w kraju jest opanowana, ale trzeba pozostać czujnym. Moim zdaniem do pełnej normalności nie wrócimy jeszcze długo, ale dobrze, że wykonujemy już w tym kierunku małe kroki.

Uważam, że na początek stadiony powinny zostać otwarte w 25 proc. Wtedy najpewniej nie dojdzie do zakażeń. Niektórzy mówią, że zbyt szybko zapomnieliśmy o tym, co działo się we Włoszech lub Hiszpanii. Uważam jednak, że nie ma porównania. Tam wirus się rozprzestrzenił, bo obiekty były wypełnione po brzegi i nie towarzyszyły temu żadne ograniczenia. Nam to raczej nie grozi.

Dodam jednak, że jestem przeciwnikiem otwierania stadionów regionami. Wszyscy powinni zostać potraktowani w ten sam sposób, bo później będą narzekania, że komuś było łatwiej domknąć budżet i mógł sobie pozwolić na więcej. Wiem, że mamy regiony, gdzie problem z COVID-19 jest większy, ale uważam, że wszystkie ogniska będą za moment zamknięte. Do startu PGE Ekstraligi pozostało jeszcze przecież trochę czasu.

Nie zazdroszczę za to działaczom Motoru Lublin, którzy w błyskawicznym tempie sprzedali ponad siedem tysięcy karnetów. Oni będą mieć problem. Nie wiem, co powiedzą kibicom i jaką przyjmą zasadę wpuszczania ludzi na obiekt. To nie będą łatwe wybory.

Ograniczona liczba kibiców na trybunach uratuje przede wszystkim kluby z niższych lig, gdzie nie ma takich wpływów od sponsora i telewizji. Uważam, że w ten sposób żużel zostanie uratowany i przetrwa. W eWinner 1. Lidze czy 2. Lidze Żużlowej jedna czwarta stadionu może być zbawieniem.

Marian Maślanka

Zobacz także:
Norbert Krakowiak jeździ na żużlu i studiuje psychologię

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Jason Crump

Źródło artykułu: