Premier Mateusz Morawiecki zgodził się na powrót kibiców stadiony. Na początek trybuny mają się zapełnić w 25 procentach. Chodzi o bezpieczeństwo, bo przecież wciąż mamy nowych zakażonych koronawirusem. Dla klubów PGE Ekstraligi oznacza to, że trzeba będzie dokonywać trudnych wyborów. Ewentualnie znaleźć sposób na to, żeby kibice, którzy nie załapią się na mecz, nie zrazili się do klubu.
Rafał Gurgurewicz - znany statystyk prowadzący stronę GuruStats - obliczył 25 procent pojemności wszystkich stadionów PGE Ekstraligi. Jego wyniki należy traktować jednak orientacyjnie, wciąż nie znamy bowiem szczegółów nowego protokołu meczowego - nie wiemy na przykład czy do pojemności stadionu zaliczać miejsca stojące.
Zestawiliśmy jego obliczenia ze średnią frekwencją na stadionach w zeszłym sezonie. Efekt wskazuje jednoznacznie - spora część regularnie odwiedzających stadiony entuzjastów będzie musiała zasiąść przed telewizorem. W większości miast na trybunach pojawi się mniej niż 1/3 średniej liczby kibiców. Będzie płacz i zgrzytanie zębów, bo jednak żużel na żywo to nie to samo, co przed telewizorami.
Klub | 25% pojemności stadionu | Średnia frekwencja 2019 |
---|---|---|
Fogo Unia Leszno | 4 175 | 11 196 |
Betard Sparta Wrocław | 3 250 | 12 833 |
Eltrox Włókniarz Częstochowa | 4 213 | 13 833 |
Falubaz Zielona Góra | 3 500 | 12 222 |
Moje Bermudy Stal Gorzów | 4 256 | 9 812 |
MRGARDEN GKM Grudziądz | 2 000 | 6 857 |
Motor Lublin | 2 450 | 9 812 |
PGG ROW Rybnik | 2 576 | 9 625 |
W najlepszej sytuacji są miłośnicy żużla z Gorzowa. Na stadion Moje Bermudy Stali wejdzie około połowa widzów, którzy regularnie oglądali mecze w sezonie 2019. Najtrudniej o wejściówki może być w Rybniku, gdzie awans do najwyższej klasy rozgrywkowej z pewnością rozbudził żużlowy apetyt kibiców. Niewykluczone jednak, że - w świetle szybko rosnącej na Śląsku liczby zachorowań na COVID-19 - duża część rybniczan wybierze weekend przed telewizorem.
Nie wiadomo jak wygląda sprawa z posiadaczami karnetów. Większość kibiców zdążyła już się ich zrzec, oddać do klubu lub przełożyć na kolejny sezon. Nagle okazało się jednak, iż mogą one mieć swoją wartość już w najbliższych tygodniach.
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Leigh Adams
Część klubów - jak na przykład Falubaz Zielona Góra - oferowała w jednym z wariantów dla karnetowiczów pierwszeństwo w zakupie biletów, gdyby kibice mogli wrócić na trybuny. Tam, gdzie liczba sprzedanych karnetów nie przekracza 25 procent pojemności stadionu, wydaje się to świetnym rozwiązaniem.
Cóż mają jednak począć działacze Motoru Lublin? Z naszych informacji wynika, że temat karnetów 2020 został w tym klubie zamknięty - żaden z kibiców nie zdecydował się dokonać zwrotu, a niemal wszyscy przepisali je na sezon 2021. Nietrudno domyślić się, że 2 456 biletów na stadion przy Alejach Zygmuntowskich co kolejkę rozchodzić się będzie w kilka minut.
Należy pamiętać, iż kibice dostali od rządu spory kredyt zaufania. Powinni być oni tym bardziej wdzięczni, że ich dotychczasowe dokonania tworzą niezbyt okazałą "zdolność kredytową". Na trybunach - także żużlowych - nieraz byliśmy przecież świadkami agresji, przemocy i patologii. Dziś rządzący wierzą, że te same osoby przesiedzą całe zawody w jednym miejscu i nie będą nawet próbowały się przesiadać.
Z naszych informacji wynika, że - bardziej niż zachowania kibiców na trybunach - działacze i rządzący obawiają się tego, co dziać się będzie pod stadionami. Niewykluczone, że zbierze się tam spora grupa osób, którym nie udało się kupić biletów. Będą oni jednak chcieli poczuć zapach spalin i dopingować ukochaną drużynę. Takie zachowania będą oczywiście wysoce nieodpowiedzialne. Trudno jednak oczekiwać od klubów prób rozgonienia takiego tłumu. Dla nich byłby to strzał w kolano. Pozostaje więc wierzyć w trzeźwy umysł sympatyków.
Czytaj także: Prezydent Andrzej Duda w domu mistrza Bartosza Zmarzlika. To była wyższa szkoła jazdy