Wiele osób pyta, skąd Jakub Kępa, prezes Motoru Lublin, wziął pieniądze na kontrakt Jarosława Hampela? Zanim odpowiemy na to pytanie, napiszemy, ile wyłożył. Z naszych informacji wynika, że jakiegoś wielkiego szaleństwa nie było. Bardziej skorzystanie z hitowej okazji.
ROW Rybnik, który rozmawiał z Hampelem, zanim pojawił się temat Motoru, mógł położyć na stole jedynie 200 tysięcy za podpis i 2500 złotych za punkt (maks w regulaminie finansowym). Była też mowa o sponsorze, o ile sytuacja na to pozwoli, ale to nie było nic pewnego. Hampel podziękował za tę ofertę. Raz, że nie chciał schodzić poniżej tego, co miał w Fogo Unii Leszno. Dwa, szukał drużyny bijącej się o coś więcej niż utrzymanie.
Motor, który wszedł do gry, gdy rybnicka opcja odpadła, po prostu, tak wynika z naszych ustaleń, przejął leszczyński kontrakt, czyli dał 400 tysięcy za podpis i 3,5 tysiąca złotych za punkt (niektóre źródła mówią o czterech). 50 tysięcy z podpisu miało trafić na konto Unii, która zdążyła taką kwotę wypłacić Hampelowi, nim podjęła decyzję o rozstaniu.
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Leigh Adams
Przy 120 punktach, tyle Hampel powinien zrobić bez problemu, wyjdzie nam roczny kontrakt na poziomie niecałych 800 tysięcy złotych. Mówimy o przychodzie, bo po odjęciu kosztów zawodnikowi zostanie najwyżej połowa tej kasy. Tak czy inaczej, obie strony mogą mówić o sukcesie, bo żużlowiec nie stracił tego, co miał mieć w Lesznie i będzie się bić o czwórkę, a Motor za niewielkie pieniądze pozyskał zawodnika, który, nawet jeśli nie będzie mocnym prowadzącym parę, to na pewno może być solidnym wsparciem drużyny na poziomie 6-8 punktów. Motor z Hampelem może powalczyć nawet o finał.
Warto nadmienić, że Motor miał już dogadanego Adriana Miedzińskiego. Miał on być gościem z eWinner 1. Ligi (regulamin dopuszcza kontraktowanie nawet kilku gości), który będzie pod bronią w razie jakiejś kontuzji w zespole. Kiedy jednak pojawiła się okazja sprowadzenia Hampela, to Miedzińskiemu podziękowano. Znalazł on jednak szybko inny klub. Jak wiemy, będzie gościem w ROW-ie.
Czas najwyższy na odpowiedź na pytanie, skąd wzięła się kasa na transfer w czasach zarazy. Wydaje się, że Motor sięgnął po środki ze sprzedanych karnetów. W sumie poszło ich aż 7,5 tysiąca. Na początku maja nie było jeszcze wiadomo, co będzie z tymi pieniędzmi. Finalnie nikt nie oddał karnetu, mówi się o ich przerzuceniu na sezon 2021. Klub został jednak z nadwyżką, którą mógł wykorzystać tu i teraz.
Dzięki karnetom, ale i też mocnym sponsorom i wsparciu miasta Motor stał się jednym z najbogatszych klubów PGE Ekstraligi. Ktoś zapyta, dlaczego w takim razie, skoro jest tak dobrze i znalazła się kasa na Hampela, obniżano w Lublinie stawki zawodnikom. Ano z tego względu, że aneksy dogadywano na początku maja, gdy los karnetów był niepewny. Nikt też nie liczył na powrót widzów na trybuny. Zawodnicy Motoru, podobnie jak każdego innego klubu, są jednak dogadani z działaczami, że jeśli będzie można wpuszczać kibiców (od 19 czerwca będzie można 25 procent), to stawki wzrosną.
Czytaj także:
Wyzwanie Hampela. Pierwszy raz w klubie, który marzy, by być potęgą
Bez Hamulców 2.0: Fogo Unii potrzebny jeden król