Choć obostrzenia związane z pandemią koronawirusa są stale znoszone, dopiero od 19 czerwca kibice w pewnej części będą mogli wejść na trybuny stadionów PGE Ekstraligi czy PKO Ekstraklasy. W tej sytuacji cała inauguracyjna kolejka żużlowej Ekstraligi odbyła się bez udziału publiczności.
Niezadowolenia z tego faktu nie krył Leon Madsen, który w wygranym starciu przez Eltrox Włókniarz Częstochowa z MrGarden GKM Grudziądz 53:37 zdobył dla miejscowych 12 punktów. - To był dla nas bardzo dobry mecz. Wygrana z taką przewagą pozwala nam realnie myśleć o punkcie bonusowym przed rewanżem. To jednak trochę rozczarowujące, że nie możemy cieszyć się z tego zwycięstwa z kibicami na stadionie. Wiem, że jest szansa na 25 proc. zapełnienia stadionu, czekam na to z niecierpliwością - powiedział po meczu kapitan Lwów w komunikacie dla mediów.
Możliwość wpuszczenia na trybuny 25 proc. pojemności stadionu dla klubu z Częstochowy oznacza, że na kolejne domowe spotkanie biało-zielonych będzie mogło wejść 4213 osób. Zainteresowanie meczami Włókniarza wśród kibiców jest ogromne i nie ulega wątpliwości, że wskazana powyżej liczba zostanie w pełni wykorzystana. Dodajmy, że następny mecz u siebie Włókniarz pojedzie 28 czerwca, a rywalem Lwów będzie Betard Sparta Wrocław.
Wracając do poniedziałkowej rywalizacji Włókniarza z grudziądzkim GKM-em, Madsen swój występ uznał za dobry, choć na pewno nie był zadowolony z faktu, iż trzykrotnie musiał oglądać plecy Artioma Łaguty. - Ze swoim indywidualnej postawy też jestem zadowolony, mój team bardzo dobrze pracował, moje motocykle dobrze się spisały - oznajmił Duńczyk.
Czytaj również:
Łaguta nie dał się złapać, ale to junior Lwów skradł kolejkę!
Ocena marzeń dla rosyjskiej rakiety
ZOBACZ WIDEO Żużel. Grzegorz Zengota: Hampel to nie jest mój problem