Jarosław Stawiarski, marszałek województwa lubelskiego wrzucił na Facebooku zdjęcie, na którym widzimy, jak przekazuje czek na milion złotych prezesowi Motoru Lublin Jakubowi Kępie. Pod fotografią wyjaśnienie, że środki zostały przekazane z funduszy europejskich w ramach marketingu gospodarczego. W innych klubach zdziwienie. Działacze mówią, że w ich województwach można się starać co najwyżej o unijne środki na inwestycje.
Marek Grzyb, prezes Moje Bermudy Stali Gorzów, który wydaje się najbardziej zbulwersowany całą sytuacją, tłumaczy, że jemu marszałek nie chciał dać nawet 50 tysięcy. - Złożyliśmy wniosek do marszałka województwa lubuskiego na taką kwotę i dostaliśmy odpowiedź odmowną - wyjaśnia Grzyb. - Odmowę uzasadniono ciężką sytuacją związaną z koronawirusem. A to na wschodzie Polski koronawirusa nie ma? - pyta prezes Stali.
Zdaniem Marka Grzyba problemem nie jest to, że Motor dostał kasę od marszałka, ale to, że nie ma równego dostępu do unijnych funduszy w Polsce. - Pytałem i wiem, że u nas nie ma technicznych szans, bo nie ma nawet takiego programu, ani żadnej podstawy prawnej do przekazania jakichkolwiek pieniędzy. A chętnie wziąłbym milion na premie dla zawodników. Jestem tym jak najbardziej zainteresowany - mówi nam Grzyb.
ZOBACZ WIDEO Przedpełski: nie kąpiemy się z rodziną w wannie z pieniędzmi, jak Carringtonowie
Odezwał się do nas urzędnik z województwa wielkopolskiego zajmujący się kwestią funduszy europejskich i przyznał, że taka konstrukcja, jak przekazanie środków na marketing gospodarczy, istnieje tylko w lubelskim. Dotąd żaden urząd marszałkowski nie wsparł klubu, a już na pewno nie kwotą rzędu miliona złotych. W Poznaniu były dotowane co najwyżej imprezy jak Memoriał Alfreda Smoczyka czy Turniej o Koronę Króla Bolesława Chrobrego.
- Przekazywanie środków na promocję obowiązywało dotąd wyłącznie na gruncie miejskim - mówi nam urzędnik. - Oczywiście, w przypadku Motoru wszystko jest w porządku od strony prawnej. Można jedynie żałować, że Motor, skoro coś takiego załatwił, nie poinformował innych o takiej możliwości. Tam nie było żadnego konkursu na te środki, więc nie wiadomo, jak można je zdobyć.
- Szkoda, że to wszystko tak się odbyło, bo w czasach koronawirusa wiele klubów jest w potrzebie. W Ostrowie, Gnieźnie czy Poznaniu musieli stawać na głowie, żeby załatać budżet, więc tam też przydałyby się pewnie środki unijne. U nas jest jednak tak, że jednym daje się milion, a inni nie dostają nawet 50 tysięcy - kwituje Grzyb, a my dodajmy, że o 50 tysięcy do marszałka zwracał się RM Solar Falubaz Zielona Góra. Z naszych informacji wynika, że ten klub też dostał odmowę. Próbowaliśmy to potwierdzić u prezesa Wojciecha Domagały, ale nie odpowiedział na nasze pytanie.
Czytaj także:
Gollob bez niego żyć nie umiał. Piotr z żelaza
Mistrz wygina ciało, ale po dwóch meczach zer ma więcej niż w całym sezonie 2019