Żużel. Marek Cieślak ma 70 lat: nie piszcie o moich urodzinach, bo złapię doła

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Marek Cieślak
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Marek Cieślak

Marek Cieślak, trener kadry i Włókniarza, człowiek w czepku urodzony, pasjonat żużla i kolarstwa, hodowca rosyjskich terierów oraz właściciel gadającej papugi. - Musicie mi przypominać, że mam tyle lat - wypalił, kiedy usłyszał o tej publikacji.

Kilka miesięcy temu Marek Cieślak  mówił nam, że choć zbliżają się jego 70-te urodziny, to on nie czuje, że ma już tyle lat. - Jestem zdrowy, organizm mam wyćwiczony. Jak na swój wiek trzymam się dobrze, dużo trenuję i odpoczywam. Energii mam tyle, co młody człowiek. Stary zwykle siądzie w domu, a od tego się gnuśnieje. Dlatego tyle się ruszam. Rocznie robię 14 tysięcy kilometrów na rowerze.

Wychował się na nieszczęściach Włókniarza

Został żużlowcem, choć wiedział, jak niebezpieczny jest ten sport. Wychowywał się blisko stadionu, choć chyba lepiej byłoby napisać, że wychował się na nieszczęściach zawodników Włókniarza Częstochowa. Widział, jak jego rodzina przeżywa tragedię Mariana Kaznowskiego, który przez żużel stracił nogę i całe życie borykał się z kalectwem. Później modlił się z bliskimi o zdrowie Stefana Kwoczały, który w trakcie zawodów o Złoty Kask miał wypadek i wiele dni leżał nieprzytomny. Duże piętno odcisnęła na nim śmierć Bronisława Idzikowskiego. Jego pogrzeb przeszedł do historii Częstochowy, pojawiły się na nim tłumy.

ZOBACZ WIDEO Kibice są w błędzie, nie wolno zwolnić Chomskiego. Thomsen mówi, że to najlepszy trener, jakiego miał

- Wtedy nie było innych rozrywek, niebezpieczny sport był tematem większości dyskusji. Żużlowców uważaliśmy za nadludzi, oni cieszyli się poważaniem. W końcu podejmowali ryzykowną grę. Ginęli, tracili nogi. Byli niczym alpiniści zdobywający górskie szczyty, gdzie ci następni szli po trupach kolegów. Gdy zginął Idzikowski miałem 11 lat. Przed mszą poszedłem z dziadkiem do kaplicy. Nikogo tam nie było, tylko trumna z ciałem Bronka. Głowę miał obandażowaną, siniak na policzku. Stałem i patrzyłem na to - wspomina Cieślak.

Tracił przyjaciół, ale jechał dalej

Kiedy już był w szkółce, to przeżył kolejną wielką tragedię, śmierć Marka Czernego. - Do warsztatu przyprowadził go tata, powiedział, żeby ze mnie brał przykład. Kolegowaliśmy się, on był świadkiem na moim ślubie. Zginął, mając 21 lat. To były zawody o Srebrny Kask w Rzeszowie. Pogoda była fatalna, ale on był jednym zawodnikiem, który chciał jechać. I pojechał. W pierwszym biegu otworzył bramę w parkingu. Uderzył w nią głową. Miesiąc walczył o życie, ale nie udało się - opowiada nam trener.

Kolega zmarł, ale Cieślak nie widział powodu, żeby odstawić motocykl. - Pytałem nawet potem samego siebie, czy ja nie mam sumienia. W końcu jednak zrozumiałem, że natura żużlowca jest inna niż normalnego człowieka. Kiedy jeździłem, to wychodząc z domu, patrzyłem na każdy kąt, bo nie wiedziałem, czy tu wrócę. Nie chciałem jednak inaczej żyć. Byłem uzależniony od tej adrenaliny, od ryzyka i emocji. Byłem kimś w rodzaju nałogowego hazardzisty - podsumował swoją zawodniczą karierę.

W czepku urodzony

W trakcie żużlowej kariery miał dwa razy złamany kręgosłup, potrzaskane łopatki, żebra i kolana. Śmierć zajrzała mu jednak w oczy 4 lata temu, kiedy w trakcie prac domowych spadł z drabiny. Upadł z wysokości 4 metrów na stalową płytę ze śrubami. Miał całkiem zbitą lewą stronę, ciało w tym miejscu było wręcz czarne. Nic jednak nie złamał. Kilka dni nie mógł kaszleć i miał kłopot z oddychaniem, ale to przeszło.

O trenerze mówi się jednak, że jest w czepku urodzony nie ze względu na to, że wyszedł bez szwanku z ciężkiego upadku, lecz z powodu sukcesów, które odnosił z klubowymi drużynami i w reprezentacji. Cieślak zwykle potrafił znaleźć wspólny język z gwiazdami. Miał u nich posłuch. Multimedalista Jason Crump mówił o nim: najlepszy trener na świecie. Greg Hancock też był w niego wpatrzony jak w obrazek, nikogo nie słuchał tak, jak Cieślaka. - Nauczę mówić moją papugę: obudź się Greg - straszył trener Amerykanina, kiedy ten spóźnił się na jedno z ważnych spotkań. Hancock potem już nigdy się nie spóźnił.

Anegdotami sypie jak z rękawa

Cieślak to chodząca kopalnia anegdot. I potrafi śmiać się z samego siebie. Swego czasu opowiadał, jak dał się nabrać oszustowi podającemu się za szwagra Wojciecha Żabiałowicza, legendy toruńskiego żużla. - Zadzwonił do mnie, przedstawił się Wojciech Żabiałowicz i choć nie poznałem go po głosie, to przystałem na jego propozycję, żeby za chwilę przyjąć w domu jego szwagra, który w wyniku splotu niekorzystnych zdarzeń i śmierci bliskich potrzebuje pieniędzy. Pożyczyłem mu 300 dolarów. Kilka dni później okazało się, że szwagier odwiedził kilka innych znanych osób i też wyłudził od nich pieniądze - śmieje się Cieślak.

Ma historie na każdą okazję. Kiedy kadrowicze ciężko pracowali z Klaudią Tasz, mistrzynią w skialpinizmie, opowiedział o tym, co jemu się przytrafiło na zgrupowaniu kadry w Samotni, schronisku na trasie z Karpacza na Śnieżkę. - Byłem najmłodszy, więc koledzy wysłali mnie w sobotę po gorzałę. Dostałem plecaczek, pieniądze i w drogę. W dół schodziłem z Leszkiem Marszem, który musiał wracać do domu. Z powrotem szedłem już sam. Od Leszka dostałem scyzoryk. Jakby cię wilki zaatakowały, to chociaż będziesz miał coś w ręce - powiedział i zostawił mnie samego. Długo brodziłem w śniegu, gdy wpadłem do schroniska, byłem biały niczym niedźwiedź. Koledzy strasznie się ucieszyli na mój widok, bo była ciemna noc i oni już myśleli, że coś mi się stało.

Na tamtym zgrupowaniu Cieślak zyskał przydomek "Żelazna Noga", bo zrobił 100 przysiadów na prawej nodze. Doktor Misiak, który był wtedy z kadrą, stwierdził, żeby Cieślak przestał robić przysiady, bo już mu się nie chce ich liczyć.

W psach zakochany po uszy

Trener od lat zajmuje się z żoną hodowlą terierów rosyjskich, jeździ z nimi na wystawy, jego pupile to czempioni. Rasę, którą hoduje, stworzono w Związku Radzieckim za czasów Stalina. Te psy pilnowały więźniów w łagrach. Pilnują też trenera Cieślaka, a on czuje się z nimi bezpiecznie, choć jak swego czasu jeden terier na niego skoczył (teriery słabo widzą, bo mają zasłonięte oczy), to omal nie pogruchotał mu kolana. Skończyło się naciągnięciem więzadła.

Cieślak nie raz już powiedział, że pracuje w żużlu, bo musi wykarmić swoje psy. Zwykle ma ich w domu kilka. Jeden waży od 50 do 60 kilogramów. - Ciężko byłoby je utrzymać, będąc na emeryturze - przyznaje, ale żyć bez nich nie może. - Łatwiej dogadać się z nimi niż z ludźmi. Pies cię nie zdradzi, najwyżej zeżre ci buty - zauważa nieco żartobliwie Cieślak.

Jeździ rowerem za 50 tysięcy

Od pewnego czasu jest fabrycznym jeźdźcem salonu Treka. Przychodzi do tamtejszego warsztatu, zdejmują z niego miarę z użyciem laserów i robią mu taki rower, który jest przystosowany do jego gabarytów. Za każdym razem dostaje jakieś cudeńko. Testuje je przez kilka miesięcy, a potem jest zmiana, dostaje nowy model. Trek zainteresował się Cieślakiem, bo ktoś tam przeczytał, że szkoleniowiec kadry uwielbia rowerowe przejażdżki na jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Wszyscy go tam znają.

Cieślak na poważnie rozważa start w mistrzostwach świata amatorów. Ma starszego kolegę, który zdobywał tytuły, bardzo chciałby pójść w jego ślady. Na rowerowe przejażdżki wybiera się często ze swoimi zawodnikami z Włókniarza. Choć jest od nich wiele starszy, to zwykle od nich nie odstaje. Kłopot miał tylko ostatnio z Jasonem Doylem. Było parno, duszno, w tej pogodzie Australijczyk czuł się wyśmienicie, a Cieślakowi trochę brakowało tchu. Doyle raz, czy dwa musiał na niego zaczekać. Jednak to żaden wstyd.

BIO MARKA CIEŚLAKA

Urodzony 27 czerwca 1950 roku w Milanówku. Jako żużlowiec całą karierę (1968-86) związany z Włókniarzem Częstochowa. Dwa lata startował w angielskim White City Rebels (1977-78). Jako zawodnik zdobył 7 medali DMP. W 1975 roku zdobył tytuł wicemistrza Polski w IMP. Walkę o złoto przegrał po barażowym biegu z Edwardem Jancarzem. Trenerska kariera Cieślaka to 14 medali DMP (w tym 4 złote) z Włókniarzem, Unią Tarnów, Spartą Wrocław i Falubazem Zielona Góra. Do tego trzeba dołożyć 13 medali z reprezentacją (11 w DPŚ, 2 w SoN). Cieślak jest najbardziej utytułowanym polskim szkoleniowcem.

Czytaj także:
Czy Madsen poszedł pod nóż? Włókniarz dementuje, ale zapewnia, że zbada zawodnika
Szef żużla w Canal Plus liczył na większy głód żużla

Komentarze (41)
avatar
Mat.UL.
28.06.2020
Zgłoś do moderacji
0
5
Odpowiedz
70 stuknęła wiec czas odejść. Nikt Cię nie lubi Mareczku! 
avatar
Sebastian1978
28.06.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
ps faktem jest.....ze pamietam taka sytuacje z poczatku lat 2tysiecznych.....chyba to byla liga. W kazdym razie w Bydgoszczy Cieslak stojacy wewnatrz toru dal znac juniorowi gdzie jego druzyna Czytaj całość
avatar
Sebastian1978
28.06.2020
Zgłoś do moderacji
4
0
Odpowiedz
avatar
yes
28.06.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
"Od pewnego czasu jest fabrycznym jeźdźcem salonu Treka" - jak przestanie jeździć na mecze żużlowe i na rowerze, to zabiorą przynależne dobra; na przykład wypłatę, czapkę, rower, kartę identyfi Czytaj całość
avatar
marcinex1100
28.06.2020
Zgłoś do moderacji
2
4
Odpowiedz
Czas na emeryturę