Leon Madsen narobił niezłego zamieszania, wrzucając w piątek zdjęcie ze szpitala w Bydgoszczy z informacją, że jest po kolejnej operacji kręgosłupa. Jeśli do tego dodamy, że w niedzielę mecz Eltrox Włókniarz Częstochowa - Betard Sparta Wrocław, to każdy ma prawo się zastanawiać, jak to jest, że dwa dni po operacji zawodnik będzie mógł wsiąść na motocykl i rywalizować w tak ekstremalnym sporcie, jak żużel. Te pytania dotarły już także do częstochowskiego klubu.
- Na pewno nie będzie takiej sytuacji, że nie w pełni sprawny zawodnik wsiądzie na motocykl - mówi nam prezes Włókniarza Michał Świącik. - W przypadku Leona nie ma jednak takiego zagrożenia. Oczywiście, że lekarz sportu go przebada, wszystko sprawdzi, ale to raczej będzie dmuchanie na zimne. Leon nie miał żadnej operacji, a jedynie rutynowe badanie związane z kontrolą. Dlatego weźmie udział w sobotnim treningu, na pewno też uda się na rowerową przejażdżkę z trenerem Markiem Cieślakiem, a w niedzielę czeka go mecz.
Świącik wyjaśnia, że problem Madsena to użycie niewłaściwego słowa we wpisie pod zdjęciem na Instagramie. - Leon użył stwierdzenia surgery, które oznacza operację, ale w jego przypadku ta operacja związana z przepukliną dysku miała miejsce w grudniu ubiegłego roku. Od tamtego czasu jeździ na kontrole. Nie potrafię odpowiedzieć, ile ona trwa. Wiem natomiast, że lekarze sprawdzają, jak ciało Leona reaguje na ból, czy nie ma ucisku - komentuje Świącik.
ZOBACZ WIDEO Twarde zderzenie Bewleya z PGE Ekstraligą. Śledź: Każdego dnia zastanawiamy się, co poprawić
- Nasz lekarz oczywiście to wszystko zobaczy. Sprawdzimy, czy nie ma problemu, choć już teraz mogę zapewnić, że nie należy spodziewać się żadnej sensacji. Leon miał już kilka takich wizyt kontrolnych, ta była kolejną. Gdyby miał operację, rzeczywiście nie mógłby jechać, ale raz jeszcze powtórzę, że tam żadnej operacji nie było - kwituje działacz.
Włókniarz, żeby uniknąć niedomówień, zrobi Madsenowi nie tylko kompleksowe badania, ale i testy na COVID-19. Profilaktycznie, bo jednak był w szpitalu, a częstochowski klub chce uniknąć w niedzielę jakiś zakulisowych gier wokół Duńczyka. Swoją drogą, to jeśli przyjąć wyjaśnienia klubu, to zawodnik powinien się jednak dwa razy zastanowić nad tym, co i kiedy wrzuca. Dobór słów też okazuje się bardzo ważny.
Czytaj także:
Jego noga była w ośmiu kawałkach. Nowe życie za pieniądze z polisy
Szef żużla w Canal Plus liczył na większy głód żużla