Żużel. Wraca temat dopingu technologicznego! Na tapecie butelki z nitro. Ekspert mówi, co należy zrobić [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Grzegorz Jarosz / Motocykl żużlowy
WP SportoweFakty / Grzegorz Jarosz / Motocykl żużlowy

Znowu wrócił temat dopingu technologicznego. Niektórzy działacze są w posiadaniu butelek z nitro - metanem i twierdzą, że kilka kropel tej substancji może zdziałać cuda. - Jeśli są podejrzenia, to potrzebujemy reakcji - mówi nam Jacek Gajewski.

[b][tag=62126]

Jarosław Galewski[/tag], WP SportoweFakty: Krzysztof Cegielski w nSport+ zwrócił uwagę, że Grigorij Łaguta podczas meczu z Betard Spartą nie wykonywał próbnych startów. Później w środowisku zaczęły krążyć butelki z nitro - metanem i przekonanie, że wlanie kilku kropel tej substancji do baku motocykla może zdziałać cuda. Czy należy pochylić się nad tym tematem, bo istnieje ryzyko, że w żużlu mamy do czynienia z dopingiem technologicznym?[/b]

Jacek Gajewski, były komisarz techniczny FIM: Jestem wielkim wrogiem dopingu zarówno w formie technologicznej, jak i polegającego na wprowadzaniu niedozwolonych substancji do organizmu. W związku z tym uważam, że na niepokojące sygnały należy reagować. Rzecz w tym, że w obecnych realiach sanitarnych nie jest to takie łatwe. Kontrole techniczne zostały ograniczone, bo celem nadrzędnym stało się odjechanie ligi.

Czyli nie należy nic robić, bo mamy pandemię koronawirusa?

Tego nie powiedziałem. Trzeba się zastanowić, co można zrobić. Jeśli mówimy o paliwie, to rozwiązaniem byłoby na pewno pobieranie próbek. W warunkach stadionowych wykrycie śladowych ilości niedozwolonych substancji byłoby bardzo trudne. Konieczne byłoby najpewniej ich wysłanie do laboratorium i czekanie na wyniki. Sprawa jest trudna, bo niby wszyscy tankują z jednej beczki, ale dolanie czegoś do baku nie jest dużym problemem. Na szczęście można to wszystko rozwiązać inaczej i nie trzeba angażować w to dużej liczby osób.

To znaczy?

Wystarczy zmienić procedurę tankowania motocykli. To można zrobić bardzo łatwo i już od najbliższej kolejki.

ZOBACZ WIDEO Dyrektor Stali mówi o pracach na stadionie po pożarze rozdzielni

Na czym miałyby polegać zmiany?

Jeśli dobrze kojarzę, to podczas zawodów Grand Prix żużlowcy tankują paliwo bezpośrednio przed wyjazdem do biegu, ale zbiornik jest najpierw czyszczony. Następuje odsysanie resztek paliwa z baku, które pozostały po poprzednim wyścigu. Motocykl ustawia się na specjalnym polu w parku maszyn i nikt nie ma prawa wrócić do swojego boksu. To samo dzieje się z rezerwowym motorem. Nie potrzebujemy żadnych specjalistycznych testów ani kontroli, żeby przeciąć ten temat.

Zakładam, że nie będzie trzeba także wprowadzać dużej liczby osób do parku maszyn, co byłoby kłopotliwe ze względu na kwestie sanitarne.

Oczywiście, że nie. Całej procedury mógłby pilnować nawet komisarz toru. A jeśli nie on, bo ma sporo innych obowiązków, to wystarczy jedna nowa osoba. Technicznie też nie ma wielkiego kłopotu i kosztów. Odpowiedni kompresor, pompka i można odsysać paliwo przed biegiem. Poza tym pola ustawień do biegu znajdują się w bardzo widocznym miejscu i są często pokazywane w telewizji. Wątpię, że ktoś będzie grzebać przy paliwie na widoku. To ogromne ryzyko. Z całą pewnością wystarczy jedna osoba, która będzie patrzeć wszystkim na ręce.

A co z tym brakiem próbnych startów Grigorija Łaguty? To naprawdę takie dziwne?

Nikogo nie należy oskarżać, ale to zastanawiające. "Grisza" wytłumaczył to w swoim stylu, czyli obrócił wszystko w żart. Mówił o oszczędnościach, ale dziś podjeżdżanie pod taśmę bez testów jest naprawdę rzadkie. To nawet kwestia sprawdzenia sprzęgła, bo mamy taką procedurę startową, że lekki ruch powoduje ostrzeżenie. Jeśli sprzęgło "ciągnie", to o przewinienie jest naprawdę łatwo. Zawodnicy to wiedzą i dlatego większość z nich robi po dwa, trzy próbne starty. Owszem, zdarzają się wyjątki, ale najczęściej, kiedy ktoś się spieszy, bo grozi mu wykluczenie za dwie minuty. Wtedy trzeba zagrać w ciemno.

Jeden z prezesów powiedział mi, że niektórzy zawodnicy jeszcze niedawno byli nienaturalnie szybcy, a nagle stracili impet, bo zaczęło się głośniej mówić o dopingu technologicznym.

Sprawy sprzętowe są mocno wyrównane, więc rzadko zdarzają się zawody, że ktoś lekko, łatwo i przyjemnie wygrywa wszystkie biegi. To już nie taki żużel jak 10 czy 20 lat temu. Nie mamy jednego tunera, który jest kilka kroków przed resztą. Minimum trzech lub czterech pracuje na podobnym poziomie. To normalne, że pojawiają się takie dyskusje. A skoro są sygnały, że coś może być nie tak, to należy to sprawdzić lub wprowadzić rozwiązania, które wykluczą możliwość stosowania nielegalnych praktyk. Jeszcze raz podkreślam, że możemy to zrobić bez większego problemu i zamknąć ten temat. Wystarczy chcieć.

Zobacz także:
Show Frederika Jakobsena
Pająk ugryzł Orła. Wielki mecz Duńczyka

Komentarze (162)
avatar
Krzysztof Kaminski
7.08.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Lepiej weźcie się za młodego Drabika z tym dopingiem Duzersa idsuneli przynajmniej na rok startów A młodego Drabika nic to jest śmiech na sali 
avatar
RECON_1
6.08.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A moze to wszystko ukrociloby jezdzenie na fabrycznych maazynach ktore nie sa tuningowane w zaden sposob?wtedy bylobybwidac kto umie sie scigac a kto jeat tylko kierowca. 
Nίghtmare
6.08.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
@gość z leszna: pomysł jest pszedni :) można jeszce podpinać pszet samym biegiem bak paliwa popszednio plombowany pszes komisje i losowany pszes zawodników w obecności komisji wyłonionej Czytaj całość
gość z leszna
6.08.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Za chwile będzie afera, że ktoś miał w baku zawieszkę typu kostka wc która rozpuszcza się powoli wraz z tankowaniem paliwa. No nie darmo się mówi, że POLAK POTRAFI 
gość z leszna
6.08.2020
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Wydaje się, że to wina właśnie tunerów którzy robią własne wyścigi z kombinowaniem przy silnikach. Nie prościej startować na fabrycznych silnikach?? bez kombinowania i wydawania kasy na ciągły Czytaj całość