[b]
Mateusz Domański, WP SportoweFakty: Co pan czuł podczas meczu z Unią Tarnów, kiedy odstawiono pana od składu? Złość, rozczarowanie, a może smutek?
Frederik Jakobsen, zawodnik Car Gwarant Kapi Meble Budex Startu Gniezno: [/b]
Cóż... Na pewno byłem dość zły, że nie mogłem się ścigać. Byłem wręcz przekonany, że poradziłbym sobie dobrze. Już przed naszym treningiem w tamtym tygodniu wiedziałem, że nie wystartuję w meczu z Unią Tarnów od pierwszego wyścigu.
We wtorek dostał pan kolejną szansę. W Bydgoszczy był pan bardzo szybki. Czy ten występ w pełni pana satysfakcjonuje?
Ogólnie to jestem usatysfakcjonowany, ale trzeba pamiętać o tym, że kilka punktów pogubiłem. Stało się to chociażby na pierwszym łuku w moim czwartym wyścigu. Nadal jest zatem kilka rzeczy do poprawy. Czułem się świetnie przez całe zawody. Moi mechanicy wykonali świetną robotę przy motocyklach. Naprawdę dobrze pomagają mi w tym, by koncentrować się na wyścigach.
Domyślam się, że tor w Bydgoszczy był dla pana wręcz perfekcyjny.
Rzeczywiście, ta nawierzchnia bardzo mi odpowiadała. Ilość wody, jaką dostała przed spotkaniem, na pewno nie pogorszyła sytuacji. Myślę, że ten owal pasował nam bardzo dobrze. Wszyscy zawodnicy z naszego zespołu ścigali się bardzo skutecznie. To spotkanie należało do Startu.
ZOBACZ WIDEO Dyrektor Stali mówi o pracach na stadionie po pożarze rozdzielni
Ludzie zaczęli porównywać pana do Tomasza Golloba. Słyszał pan o tym? To bez wątpienia wielki zaszczyt.
Cóż, jestem typem zawodnika, który lubi ostrą rywalizację. Lubię być szybki i dużo poruszać się po torze. Zawsze chcę szukać optymalnej linii jazdy i największej przyczepności. Jeżeli robię to choć trochę tak, jak Gollob, to po prostu bardzo mi miło. Na pewno jest to wielki zaszczyt. Tak naprawdę jednak nie staram się nikogo naśladować. Po prostu robię na torze to, co uważam za najlepsze. Oczywiście bardzo pasuje mi jazda "po płocie".
W sobotę jedziecie do Łodzi. Pan rozstaje się z funkcją rezerwowego i wskakuje do składu pod "dwójkę". Czy teraz czuje się pan bardziej pewnie?
Na pewno tak. Myślę, że taki układ jest dobry dla całego zespołu. Pozwala to bardziej skupić się na własnych wyścigach bez myśli o tym, że za moment możemy zostać zmienieni, jeśli nie pojedziemy tak dobrze, jak powinniśmy...
Pański mechanik Sebastian Skrzypczak twierdzi, że na torze jest pan szatanem. Myślę, że ma rację. Jest pan bardzo odważny.
Tak, powiedział mi to już kilka razy. Jak już wcześniej mówiłem, zawsze szukam dodatkowej prędkości i przyczepności. Jeżeli mogę ją znaleźć blisko płotu, to ruszam właśnie w tamtym kierunku. Nie przejmuję się zbytnio tym, że zbliżam się do bandy. Jestem pewien swoich umiejętności na motocyklu. Wiem, na co mnie stać.
A jak pan w ogóle ocenia swoją współpracę z Sebastianem?
W tym sezonie zacząłem kooperować z dwoma nowymi mechanikami. To Sebastian i Oliwier Fajfer. Pracuje nam się naprawdę dobrze. Są bardzo zmotywowani, by poprowadzić mnie we właściwym kierunku. Myślę, że tworzymy świetny team. Mam nadzieję, że przetrwamy razem bardzo długo. Bardzo bym tego chciał.
Co pan może powiedzieć o atmosferze w Starcie Gniezno?
Z zewnątrz może się wydawać, że raz jest lepiej, a raz gorzej. Ja jednak uważam, że jest bardzo dobrze. Dogaduję się z moimi skandynawskimi kolegami. Mamy świetne relacje. Z resztą też mam dobry kontakt. Wierzę, że w następnych meczach będzie już tylko lepiej.
Jakie ma pan plany na kolejne spotkania?
Po prostu chcę utrzymywać pełną koncentrację. Sezon jest długi, wciąż przed nami dużo spotkań. Chcemy podążać w odpowiednim kierunku i starać się skupiać na tym, co dobre.
Czytaj także:
- Show Frederika Jakobsena. Gnieźnianie pewnie wygrali [RELACJA]
- W Rzeszowie pojawił się talent. Kim jest Mateusz Majcher?