Żużel. Prezes Włókniarza po porażce z Falubazem nie owija w bawełnę: Nie możemy robić więcej takiego toru!

WP SportoweFakty / Paweł Wilczyński / Na zdjęciu: Michał Świącik (z lewej) i Marek Cieślak
WP SportoweFakty / Paweł Wilczyński / Na zdjęciu: Michał Świącik (z lewej) i Marek Cieślak

Eltrox Włókniarz przegrał z RM Solar Falubazem i niektórzy mówią, że drużyna jest w kryzysie. Prezes Michał Świącik zapowiada męską rozmowę ze sztabem szkoleniowym, bo ma poważne zastrzeżenia do sposobu przygotowania toru.

- Trzeci rok z rzędu o tej porze powtarza się ta sama melodia. Mamy połowę sezonu i coś zaczyna wymykać się nam spod kontroli. W ubiegłych rozgrywkach musieliśmy wykonać mocniejsze ruchy i powiedzieć sobie dosadniej kilka rzeczy. Wtedy zagrało. Teraz zanosi się na to samo - komentuje przegraną spotkanie z RM Solar Falubazem szef Eltrox Włókniarza.

Michał Świącik uważa, że problemem w piątkowym spotkaniu była nie tylko słaba forma Jasona Doyle'a. Prezes zwraca także uwagę na to, jak został przygotowany tor. - Nie mogę tego zrozumieć, bo pobijanie rekordów w Częstochowie przy temperaturze 35 stopni to ewenement. Należało się naprawdę postarać, żeby przygotować tak przyczepną nawierzchnię w takich warunkach. Poza tym nie trzeba być ekspertem, żeby wiedzieć, co lubi trener Piotr Żyto. Trenowanie z zawodnikami na przyczepnych torach leży w jego naturze. Szkoda, że tak wyszło, bo w czwartek zawodnicy trenowali na innej nawierzchni i byli z niej zadowoleni. Na obchodzie toru wszyscy mówili, że warunki będą takie same, a nie były - podkreśla Świącik.

- Nikt nie zrobił tego toru za nas. Jako gospodarz mieliśmy wolną rękę. Przyznaję, że jestem zdumiony. Można mówić, że zabrakło punktów Jasona, ale jestem przekonany, że gdyby tor był taki, jak na czwartkowym treningu, to niektórzy spisaliby się lepiej. W zespole zostało wprowadzone niepotrzebne zamieszanie. Nie możemy więcej przygotować takiej nawierzchni. Rozmawialiśmy o tym tuż po meczu z trenerem Cieślakiem - dodaje.

A jeśli chodzi o Jasona Doyle’a, to Świącik zwraca uwagę na ten sam problem, co eksperci, którzy obserwują jazdę Australijczyka.

- Chyba podpisałbym się pod tym, że największy kłopot stanowi jazda tylko w jednej lidze. Jason wcześniej przesiadał się z samolotu na samolot i startował, gdzie tylko się da. Teraz siedzi cały czas w Polsce i myśli o każdym nieudanym występie. To nie jest tylko moje zdanie, bo podobnie widzi to trener Cieślak i inni ludzie, którzy znają się na żużlu. Może być też tak, że robimy w klubie świetny klimat, dobrą otoczkę i zawodnicy chcą się za wszelką cenę odwdzięczyć. Narzucają sobie ogromną presję i to ich zżera od środka. Trudno powiedzieć, ale tłumaczymy sobie to różnie. Zapewniam jednak, że słabsza jazda Jasona nie ma podłoża finansowego. Zawodnikom w klubie niczego nie brakuje. Do Australijczyka trzeba dotrzeć mentalnie i postawić go na nogi. To zadanie dla trenera. Upieram się, że nasza drużyna jest świetna, ale trzeba nią odpowiednio pokierować. Na tym skupimy się w najbliższym czasie - podsumowuje Świącik.

Zobacz także:
Rawiczanie pewnie zwyciężyli mimo braku Smektały
Krzysztof Mrozek: Nie wywiesimy białej flagi

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Robert Lewandowski show. Co za sztuczka!

Źródło artykułu: