Grudziądzanie wygrali w Rybniku 51:39 i przez większość spotkania kontrolowali wydarzenia na torze. Prezes PGG ROW-u nie krył rozczarowania wynikiem i postawą swoich zawodników. – Byliśmy od rywala słabsi. Ich liderzy pojechali jak z nut. Gościom wypada tylko pogratulować, bo dalszy komentarz jest zbędny - mówi nam szef rybnickiej ekipy.
PGG ROW ma w dalszym ciągu zaledwie dwa punkty w ligowej tabeli. Nie brakuje opinii, że przegraną z MrGarden GKM-em rybniczanie przekreślili swoje szanse na utrzymanie ligowego bytu. Szef beniaminka PGE Ekstraligi takiej myśli na razie do siebie nie dopuszcza. - Muszę się z tym wszystkim przespać, a jutro bez emocji usiąść, pochylić się nad tematem i pomyśleć, jak to można jeszcze poukładać, żeby wyjść obronną ręką. Zapewniam, że to zrobię. Na razie obiecuję, że nikt w Rybniku nie wywiesi białej flagi. Ta drużyna będzie walczyć o Ekstraligę do końca - podkreśla Mrozek.
Prezes rybnickiej ekipy jeszcze niedawno wykluczał ruchy kadrowe. Teraz nie mówi im nie. - Będziemy nad tym myśleć razem z trenerem i Jarkiem Dymkiem. Wspólnie musimy coś wykombinować, żeby uratować ten sezon. Nie wykluczam żadnego scenariusza. Zrobię wszystko, żeby utrzymać ROW w Ekstralidze. Każda opcja, która może w tym pomóc, będzie brana pod uwagę - przyznaje Mrozek.
W spotkaniu z MrGarden GKM-em szansy nie otrzymał Mateusz Szczepaniak. PGG ROW postawił na Troya Batchelora. Niektórzy twierdzą, że to był błąd. Prezes Mrozek widzi to jednak inaczej. - Zadecydowała dyspozycja na czwartkowym treningu. Taka była decyzja duetu Jarek Dymek - Lech Kędziora. Gdybym to ja miał dokonać wyboru, to byłby on dokładnie taki sam. Mateusz był słabszy. Panowie zachowali się tak, jak zrobiłby to każdy w takiej sytuacji. Po treningu doszło zresztą do rozmowy z Mateuszem i mam wrażenie, że to zrozumiał - podsumowuje Mrozek.
Zobacz także:
Łaguta z rekordem toru, Pieszczek zrobił różnicę
Sensacja w Wittstocku
ZOBACZ WIDEO Ataki na Stal Gorzów. Działacz odpowiedział Termińskiemu i Cichorackiemu