Sławomir Kryjom, ekspert nSport+ pisze na Twitterze, że czeka na wywiad z Maksymem Drabikiem. W dyskusji pod tweetem, który zirytował oficera prasowego Betard Sparty Wrocław, dodaje, iż ma nadzieję, że PGE Ekstraliga się tym zajmie, bo odmawianie wywiadów przez Drabika to lekceważenie telewizji, kibiców i sponsorów. Kryjom włącza się tym samym do dyskusji zapoczątkowanej przez Tomasza Dryłę. Komentator nSport+ wspomniał na antenie o niejednej odmowie Drabika w kwestii meczowej rozmowy.
Wydawać by się mogło, że takiego problemu w ogóle nie powinno być. Skoro telewizja wykłada 20 milionów złotych rocznie na zakup licencji, to powinna mieć do dyspozycji każdego żużlowca. Żaden regulamin nie gwarantuje jednak stacji wywiadów na żądanie. PGE Ekstraliga też nie ma zbyt wielu narzędzi, by zmusić jakiegokolwiek zawodnika do tego, by rozmawiał z mediami. Inna sprawa, że 3 lata temu spółka zarządzająca rozgrywkami dała upomnienie zawodnikom Stali Gorzów i Sparty za odmowę rozmowy z telewizją. Wtedy jednak sprawa dotyczyła kilku żużlowców, a nie jednego jak teraz.
Dodajmy, że każdy z zawodników ma w kontrakcie, że trzy razy w roku musi się stawić na żądanie PGE Ekstraligi, by zrealizować cele marketingowe. Nikt jednak dotąd nie wykorzystywał tego zapisu, by przymuszać zawodników do stawania przed kamerami. Każdy z nich, a więc i Drabik, ma zatem prawo zachować milczenie.
Oczywiście udzielanie przez zawodnika wywiadów w trakcie meczu powinno być kwestią dobrego obyczaju. Poza wszystkim każdy żużlowiec powinien mieć z tyłu głowy, że jednak telewizja płaci wielką kasę, a klub z tych pieniędzy pokrywa część kontraktu. Inna sprawa, że wielu zawodników nie tyle tego nie rozumie, ile ma do tego specyficzne podejście. Od jednego z prezesów usłyszeliśmy, że dla żużlowca największą wartość mają sponsorzy indywidualni, których sam załatwi. I nie ma znaczenia, że z klubowych i ekstraligowych ma większy zysk.
Milczenie Drabika zaczęło się, gdy wyszła na jaw sprawa złamania przez niego procedury antydopingowej po finale 2019. Obecnie sprawa jest w Trybunale Arbitrażowym PKOl, który lada dzień ma wyznaczyć termin. Stanie się to, gdy tylko mecenas żużlowca zweryfikuje dokumenty, które do Trybunału wysłała POLADA.
Czytaj także:
Włókniarz wydał miliony, a z play-off mogą ich wyrzucić goście za grosze
Kołodziej wymarzonym transferem Unii Tarnów
ZOBACZ WIDEO Unia nie zdenerwowała Smektały aneksem. Będzie rozmawiał o nowym kontrakcie