To miał być "ten" sezon w wykonaniu MrGarden GKM-u Grudziądz. Ten, czyli zakończony nie wakacjami po rundzie zasadniczej, a awansem do fazy play-off. Taki był plan, po to grudziądzanie w okresie transferowym wymienili Antonio Lindbaecka na Nickiego Pedersena. I - niestety dla zespołu prowadzonego przez Roberta Kempińskiego - skończy się tylko na planach.
Po 10 meczach PGE Ekstraligi MrGarden GKM Grudziądz ma na swoim koncie tylko osiem punktów (trzy zwycięstwa, jeden remis, sześć porażek) i wiadomo, że w tym roku - podobnie zresztą jak we wcześniejszych latach - w czołowej czwórce żółto-niebieskich zabraknie.
- Przed sezonem, gdy do drużyny dołączył Nicki Pedersen, byliśmy pewni, że nasz skład na papierze pozwoli poważnie powalczyć o pierwszą czwórkę. Niestety życie mocno nas zweryfikowało. Chyba nikt przed startem rozgrywek nie pomyślałby, że Przemek Pawlicki czy Krzysiek Buczkowski zaliczą tak słaby sezon. Do tego dodajmy bardzo słabą postawę Marcina Turowskiego, na którego bardzo w tym roku liczyłem i mamy wynik jaki mamy - mówi dla gkm.grudziadz.net Marcin Murawski.
ZOBACZ WIDEO Lampart dalej nie je mięsa: Z motocykla przez to nie spadam
Szef grudziądzkiego klubu nie ukrywa, że brak awansu zespołu do czołowej czwórki to ogromne rozczarowanie - i dla kibiców, i działaczy. - Jest to dla nas bardzo bolesne, gdyż z roku na roku staramy się, aby klub rozwijał się pod każdym względem. Budujemy coraz większą bazę sponsorów, cały czas rozwijamy GKM marketingowo. Przed sezonem 2020 pracowaliśmy tak, aby wszystko było dopięte na ostatni guzik, aby to był w końcu ten sezon, na który wszyscy czekamy. Niestety, sport brutalnie nas zweryfikował... - smuci się prezes MrGarden GKM-u.
Wynik grudziądzan mógłby być lepszy, gdyby Robert Kempiński mógł liczyć na wsparcie młodzieżowców. Tymczasem ci swoimi punktami praktycznie nie wspierają seniorów. Marcin Turowski zdobywa średnio 0,667 punktu na wyścig, biegowa średnia Damiana Lotarskiego to z kolei 0,435.
- Juniorzy to od lat nasza pięta achillesowa. Niestety, na rynku brak jest wartościowych młodzieżowców, a jeśli już są to wybierają większe i bardziej zamożne kluby. Kibice muszą zrozumieć, że jesteśmy klubem z najniższym budżetem w całej PGE Ekstralidze i ciężko nam konkurować w kwestiach finansowych z innymi. W przypadku młodych zawodników często dochodzą jeszcze inne aspekty, takie jak samo miasto, to gdzie młody zawodnik ma zamieszkać, gdzie się rozwijać. W takim przypadku również nie przebijmy Wrocławia czy choćby Częstochowy - stwierdza Murawski.
Zobacz też:
Żużel. GKM - Falubaz. Nicki Pedersen nie szuka tanich wymówek. Duńczyk chce pomóc zawodnikom, którym nie idzie
Żużel. Artur Kuśmierz popełnił w Lublinie najwięcej błędów [RANKING]