Żużel. Prezes Włókniarza: Nie kombinowaliśmy, nie zalaliśmy celowo toru, a z trenerem jutro porozmawiam [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Paweł Wilczyński / Na zdjęciu: Michał Świącik (z lewej) i Marek Cieślak
WP SportoweFakty / Paweł Wilczyński / Na zdjęciu: Michał Świącik (z lewej) i Marek Cieślak

Mecz Włókniarz - Stal odwołany z powodu złego stanu toru po wtorkowej ulewie. W środę też padało, a gospodarze nie dali rady w dwa dni przygotować nawierzchni. - Nie boimy się jednak, że ukarają nas walkowerem - mówi prezes Włókniarza.

Dariusz Ostafiński, WP SportoweFakty: Mecz Włókniarz – Stal odwołany. Nie dało się zrobić nic więcej?

Michał Świącik, prezes Eltrox Włókniarza Częstochowa: Nie. Wychodziliśmy z siebie, żeby doprowadzić tor do stanu używalności. Podziwiam pracowników, którzy w czwartek przyjechali na stadion i pracowali od rana do wieczora. Chciałbym w tym miejscu odpowiedzieć na zarzuty, że przecież mieliśmy trzy dni na przygotowanie toru po ulewie. Otóż nie mieliśmy trzech dni, bo nawałnica była we wtorek, w środę także u nas padało i dopiero od czwartku mamy ładną pogodę.

A ja słyszałem, że w tym tygodniu dosypaliście świeżego materiału i było jasne, że jak spadnie deszcz, to nawierzchnia się nie zwiąże.

Nie było żadnej dosypki. Były normalne prace na torze. Wszystko zgodnie ze sztuką. I nie mamy nic do ukrycia, bo przecież wrzucaliśmy zdjęcia na media społecznościowe. Faktem jest, że nie spodziewaliśmy się aż takiej ulewy. Miały być 4 milimetry, a było dużo, dużo więcej. Przy normalnym opadzie wszystko by spłynęło, ale my tu mieliśmy prawdziwy armagedon.

ZOBACZ WIDEO Lampart: Pieniędzy mi starcza. Już nie jestem zły na Motor za obniżkę

Czyli nie było takiej sytuacji, że tor został zbronowany, otworzony, a na to wszystko spadł deszcz i wszystko zepsuł.

Nic takiego się nie działo i nie wiem, skąd te historie. Działaliśmy według normalnej procedury. Deszcz spadł już na ułożony i delikatnie przybity tor. Było go jednak za dużo. Zresztą we wtorek padało w całej Częstochowie. Mieliśmy 150 interwencji straży pożarnej w całym powiecie, samochody zalane po dachy. O czym my w ogóle mówimy? O jakim bronowaniu, otwieraniu toru czy dosypce? Robiliśmy, co mogliśmy, żeby odjechać. Czwartek i piątek były dniami wytężonej pracy z naszej strony. W piątek już pod okiem komisarza i sędziego. Nam zależało, żeby jechać.

Mówią, że nie. Padają stwierdzenia, że w innym terminie Stal nie będzie mogła skorzystać z zz-tki za Iversena.

Ja nawet nie wiem, jak to wygląda, ale coś mi się zdaje, że zz-tka za Iversena jest do końca drugiej rundy. W ogóle to jestem zniesmaczony brakiem zrozumienia strony gorzowskiej. Jak im się zapaliła skrzynka na stadionie, to ja tak nie podchodziłem. Zachowałem się honorowo. W odpowiedzi mam dziwne zarzuty.

Jakie? Czytaliśmy, że celowo zalaliście tor.

Jeśli oni coś takiego sugerują, to jest to bardzo płytkie. Nie będę nawet tego komentował. Trener Stali chodziło po stadionie i znalazło jedno suche miejsce na murawie. Problem w tym, że to było miejsce, gdzie pod warstwą ziemi była blacha, więc przy wysokiej temperaturze tam musiało wszystko wyschnąć. Reasumując, mam nadzieję, że zostaniemy poważnie potraktowani, bo nie było z naszej strony żadnej kombinacji. Wiele było zalanych mieszkań i ulic, więc to chyba nic dziwnego, że stadion też zalało.

Boi się pan, że zostaniecie ukarani walkowerem?

Dlaczego? To faktycznie musielibyśmy zalać tor celowo. Tego jednak nie da się zrobić. Nawet jakbyśmy wezwali w tym celu straż pożarną, to nie dałaby rady. A polewaczkami to już w ogóle nie ma szans. Niektórzy ludzie powinni się zastanowić nad tym, co gadają. Zresztą ja w czwartek wystąpiłem do Ekstraligi o przełożenie meczu, widząc co się dzieje. Równocześnie walczyliśmy z torem, a zgody na przełożenie ostatecznie nie dostaliśmy. Z wodą ostatecznie przegraliśmy, ale pochwalę się, że naprawiliśmy prąd, bo po ulewie doszło do awarii i nie działały dmuchane bandy. Tę usterkę udało się jednak usunąć.

Czy brak trenera Marka Cieślaka w piątek na stadionie miał coś wspólnego z tematem toru?

Nie. W ogóle proszę nie łączyć braku trenera ze sprawą toru.

Przypomnę, że trener Cieślak w piątek przyszedł do klubu, zostawił kopertę w sekretariacie i tyle go widzieli.

Nie miałem jednak czasu zajrzeć jeszcze do tej koperty, więc nie powiem, co tam jest. Najważniejszy był dla mnie mecz, który chciałem ratować za wszelką cenę.

Meczu nie ma, przynajmniej nie w terminie, a trenera pan ma?

Nie chcę na razie szerzej komentować tematu Marka Cieślaka. Mam nadzieję, że w sobotę się spotkamy i porozmawiamy.

A o co się pokłóciliście?

Pewne rzeczy się nawarstwiały, ale poczekajmy. Najpierw trener, a potem będę mógł o tym opowiedzieć mediom.

Czytaj także:
Trener Cieślak nie poprowadzi Włókniarza
Na Włókniarzu zalało stadion. Tor i park maszyn pod wodą

Źródło artykułu: