Andreas Jonsson: Ręka zaczęła puchnąć

Andreas Jonsson (na zdjęciu) wystąpił tylko w dwóch biegach podczas niedzielnego spotkania przeciwko Lotosowi Gdańsk. Lidera Polonii od ósmej gonitwy zastąpił Rosjanin Emil Sajfutdinow.

Jak tłumaczy zawodnik na swojej stronie internetowej, kontuzjowana dłoń dała o sobie znać już po szóstym biegu. I nawet użycie specjalnego zamrażającego spray'u, na niewiele się zdało. Tym bardziej, że sama ręka zaczęła puchnąć i przez to Jonsson nie mógł dowolnie operować manetką gazu. W miejsce Szweda Zenon Plech postanowił desygnować Emila Sajfutdinowa. Młody Rosjanin pojechał znakomicie i dzięki temu bydgoszczanie pokonali Lotos 48:42.

Jonsson chciał wystąpić w biegach nominowanych, ale ból okazał się zbyt silny. To oznacza, że rehabilitacja potrwa nieco dłużej, niż chciałby sam żużlowiec. - Całe szczęście, że Polonia wygrała ten mecz, bo bym sobie tego nie darował! Musiałem się wycofać z rywalizacji, bo nie dawałem rady kontrolować motocykla. Prawa ręka odmówiła współpracy. Spuchła i zaczęła mocno boleć. Tak jakoś pulsować, tętnić. W pierwszym momencie chciałem odpuścić jeden - dwa biegi i wrócić na bieg nominowany, ale pomimo zastosowania takiego zamrażającego spray'u nic nie pomagało. Tyle tylko, że zeszła opuchlizna. Wygląda na to, że kontuzjowany nadgarstek potrzebuje więcej czasu.

Jonsson do Bydgoszczy przyjechał już w piątek, ale opady deszczu przeszkodziły mu w zapoznaniu się z miejscową nawierzchnią Na szczęście w meczu znakomicie spisała się para Sajfutdinow-Jędrzejewski, która zapewniła bydgoszczanom zwycięstwo w XIV biegu, pokonując Jabłońskiego i Zetterstroema. - Byłem szybki i myślę, ze w normalnej dyspozycji to i w pierwszym wyścigu byłoby inaczej. W drugim starcie zacisnąłem zęby i pomyślałem, że jeśli mam sobie odpocząć jeden bieg no to ten muszę wygrać! Niestety w parkingu okazało się, ze dziś na tor już nie wyjadę. Kamień spadł mi z serca, gdy zobaczyłem bieg XIV i naszych juniorów przesądzających wynik spotkania. Uff - kończy Jonsson.

Komentarze (0)