Żużel. Plusy i minusy weekendu. Dudek niczym feniks z popiołu. Włókniarz myśli o wakacjach

WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Patryk Dudek.
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Patryk Dudek.

Patryk Dudek mimo fatalnego upadku podczas gorzowskiego SGP został bohaterem RM Solar Falubazu Zielona Góra w ostatniej 14. kolejce PGE Ekstraligi. Natomiast Eltrox Włókniarz Częstochowa w Lesznie nie pokazał ducha walki i może myśleć o wakacjach.

[b]

PLUSY[/b]

Patryk Dudek i jego ekspresowa regeneracja. Wydawało się, że fatalnie wyglądający upadek wychowanka Falubazu podczas 3. rundy SGP w Gorzowie Wielkopolskim może mieć fatalne konsekwencje dla jego klubu. Wszystkich kibiców zielonogórskiej drużyny w szczególności zaniepokoił występ Dudka podczas sobotniej rundy SGP. Wówczas wydawało się, że niedzielne zawody w jego wykonaniu mogą wyglądać podobnie... czyli bardzo źle. Tak się jednak nie stało. Okazało się, że w ciągu 24 godzin, żużlowiec zaliczył prawdziwą przemianę i powstał niczym feniks z popiołów. W Lublinie jako jedyny zawodnik RM Falubazu Zielona Góra zdobył dwucyfrową zdobycz punktową i praktycznie w pojedynkę zapewnił swojemu macierzystemu klubowi występ w fazie play-off. W szczególności należy docenić jego nerwy ze stali i wygraną w ostatnim biegu ze świetnie dysponowanymi tego dnia Mikkelem Michelsenem i Matejem Zagarem.

Hit nie zawiódł. Motor Lublin - RM Solar Falubaz Zielona Góra. Przed niedzielnymi meczami zapowiadaliśmy, że to spotkanie zapewni wiele emocji i tak też się stało. To było jedno z tych spotkań, które dostarczyło kibicom to czego kochają. Były mijanki, była walka na granicy błędu oraz nerwowe spoglądanie na wynik do samego końca. Przyszłość fazy play-off dla jednego, jak i drugiego klubu rozstrzygnęła się w ostatnim starciu. Po 15. biegu w Zielonej Górze panowała wielka radość, a w Lublinie ogromny smutek. Natomiast wszyscy neutralni kibice z pewnością czuli satysfakcję po tym jak spędzili kilka godzin ze speedwayem na najwyższym światowym poziomie.

Wiktor Jasiński z najlepszym weekendem w karierze. Równie dobrze można nazwać to największym zaskoczeniem minionych dni. Obecny sezon dla młodzieżowca Moje Bermudy Stali Gorzów nie był najlepszy. Jego dyspozycja zarówno w rozgrywkach ligowych, jak i turniejach juniorskich nie napawała optymizmem aż tu nagle... w ciągu dwóch dni zanotował pierwszy punkt w cyklu SGP, a następnie zaliczył pierwszy ligowy komplet punktów. Historyczny punkt zdobył po tym jak jako rezerwowy wskoczył do jednego z wyścigów, w którym w pokonanym polu zostawił Maxa Fricke. Natomiast komplet punktów zanotował w barwach SpecHouse PSŻ Poznań w meczu przeciwko RzTŻ Rzeszów.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Sprawa Drabika to niebezpieczny precedens. Nie powinno to trwać tak długo

Bartosz Zmarzlik po raz kolejny pokazał, że poważnie myśli o obronie tytułu mistrza świata. Niewiele zabrakło, aby to był doskonały weekend w wykonaniu wychowanka gorzowskiej Stali. Aktualny indywidualny mistrz świata w piątek pewnie wygrał 3. rundę SGP na swoim torze i wiele wskazywało na to, że powtórzy ten sukces w sobotę. Tam jednak nieco zabrakło prędkości w drugiej części zawodów. Lekki spadek formy spowodował, że Polaka zabrakło w finale i ostatecznie zajął 5. miejsce. Te dwa wyniki wystarczają obecnie Zmarzlikowi do tego, aby zajmować drugie miejsce w klasyfikacji generalnej SGP i z pewnością jest to doskonała pozycja do walki o obronę mistrzowskiego tytułu.

MINUSY

Eltrox Włókniarza Częstochowa i brak walki o medale. Jeszcze przed początkiem wyjazdowego meczu z Fogo Unia Leszno można było spodziewać się, że to nie będzie łatwe spotkanie. Jednakże ostatnie potyczki w wykonania częstochowskiego klubu mogły napawać optymizmem. Do tego postawa trójki liderów podczas 4. rundy SGP w Gorzowie Wielkopolskim pozwalała myśleć, że Eltrox Włókniarz jest niesamowicie rozpędzony i zrobi wszystko, aby aktywnie włączyć się do walki o medale PGE Ekstraligi. Tak się jednak nie stało. Ekipa spod Jasnej Góry przyjechała do Leszna jak na wycieczkę, a nie jak na mecz o wszystko. Zabrakło jakości i woli walki. Zawiódł również aktualny lider klasyfikacji SGP - Fredrik Lindgren. Niedługo z pewnością dojdzie do odpowiednich rozliczeń w sezonie, ponieważ braku walki o podium jest poniżej potencjału tej drużyny.

Artiom Łaguta wypisał się z walki o mistrzostwo świata. Przed rozpoczęciem oby gorzowskich rund SGP wydawało się, że będzie to najpoważniejszy konkurent Bartosza Zmarzlika w walce o najwyższy stopień podium. Do tej pory doskonale spisywał się na torze na północy województwa lubuskiego, w ostatnich miesiącach był w bardzo dobrej formie i przede wszystkim był spragniony indywidualnych sukcesów - to wszystko było bardzo mocną kartą przetargową w jego ręku. Jednak rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Rosjanin z polskim paszportem ani razu nie wszedł do półfinałów i stracił dystans do prowadzącego Fredrika Lindgrena. Czy ten nienajlepszy wynik w miniony weekend oznacza, że Artiom Łaguta jest największym przegrany zamieszania z oponami firmy Anlas?

Jonas Jeppesen, czyli krótka historia bohatera. Po tym jak młody Duńczyk w ostatni weekend niemal w pojedynkę pokonał eWinner Apator Toruń to dostał szansę ścigania się z rywalami już od pierwszej serii startów. Jeppesen zastąpował Rafała Okoniewskiego, ale początek meczu w jego wykonaniu nie był tak efektowny jak przed tygodniem. 22-latek nie dysponował najlepszymi wyjściami spod taśmy i choć był szybki na dystansie, nie potrafił tego przełożyć na punkty. Po dwóch bezbarwnych występach już więcej nie pojawił się na torze, a jego Arged Malesa TŻ Ostrovia zaliczyła pierwszą domową porażkę w sezonie.

Zobacz także: Dawid Stachyra cudem uniknął poważnej kontuzji
Zobacz także: Sprawdź żużlowy rozkład jazdy!

Komentarze (3)
avatar
Aleksander Wieckowski
15.09.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
13 i 15 bieg w wykonaniu Dudka zapadnie w pamieci na zawsze, to bylo pomszczenie zdrady Vaculika 
avatar
Złocisty
14.09.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jeppesen i tak zapisał się w sercach wielu kibiców z Ostrowa i jego wyczyn przeciwko Apatorowi przejdzie do wieczności. O takich rzeczach się nie zapomina. 
avatar
Szef na worku
14.09.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Tak jechaliśmy jak byśmy nie chcieli być w PO