Jąder odpowiada na zarzuty Jankowskiego

Mimo zwycięstwa drużyny w niedzielnym meczu pomiędzy PSŻ Milion Team Poznań i KM Lazur Ostrów, niezadowolony był Łukasz Jankowski. Żużlowiec miał pretensje, że Zbigniew Jąder wycofał go z ostatniego biegu. Trener Skorpionów wyjaśnia tę decyzję.

Łukasz Jankowski w pierwszych trzech biegach wywalczył osiem punktów i bonus, w czwartym przyjechał daleko za rywalami. Został nominowany do piętnastej gonitwy, ale został w niej zastąpiony przez Zbigniewa Sucheckiego. Po meczu miał o to pretensję do Zbigniewa Jądera. - Przede wszystkim czuję niedosyt, że trener wycofał mnie po wcześniejszym zerze z ostatniego wyścigu. Jechałem wtedy na zdefektowanym motorze, ale nasz szkoleniowiec stwierdził, że nie trzymałem gazu - mówił w rozmowie z naszym portalem. - To było przegięcie pały - dodał.

Zbigniew Jąder absolutnie nie zgadza się z zarzutami żużlowca. - Zacznę od tego, że Łukasz Jankowski ma zapis w kontrakcie mówiący o tym, że wyraża zgodę na niewystawienie go do składu w dwóch meczach, dodatkowo w jednym meczu ligowym może pojechać tylko w dwóch biegach. W spotkaniu z Ostrowem pojechał cztery razy i jeszcze awanturował się o piąty. To ja się pytam, czy Zbigniew Suchecki, który w tym sezonie już trzy razy był rezerwowym, miał pojechać tylko raz? - powiedział szkoleniowiec. - Jankowski jeździ bardzo nierówno i nie miałem do niego zaufania. Suchecki pojechał w silnie obsadzonym piętnastym biegu i go wygrał, wywiązał się więc z zadania w stu procentach.

- Jankowski mówi, że w swoim czwartym biegu miał defekt. Opowiastki o pękniętym siodełku może włożyć między bajki. Bez przedniego uchwytu da się jechać, siodełko nie upadnie - wyjaśnił trener. - Po prostu po trzech bardzo dobrych biegach zmienił coś w motorze - co jest jego starą chorobą - przegrał start i przyjechał daleko z tyłu. A potem się musiał jakoś wytłumaczyć. A tak naprawdę pęknięty uchwyt od siedzenia, to wynik niechlujstwa zawodnika - dodał Jąder.

- A może Jankowski opowiedziałby, jak zjechał z toru w Poznaniu podczas ważnego meczu z Marmą-Hadykówką?. W tym meczu ustanowił rekord toru jadąc na bardzo dobrym silniku, który ja mu załatwiłem od mojego przyjaciela. W drugim miał zero, w trzecim zjechał z toru. W rewanżu w Rzeszowie w pierwszym biegu przywiózł 3 punkty, w drugim znowu zjechał z toru na czwartym miejscu. Chwilę później upadł Suchecki i bieg przegraliśmy 5:0, bo nie miał kto przywieźć tego punktu. Mimo że ja co chwilę im o tym przypominam, zawodnicy i tak robią swoje i zjeżdżają z toru - kontynuował Jąder.

- Jest jeszcze jeden zawodnik w moim zespole, który czasami narzeka na brak startów, a też nie ma w kontrakcie zapisu o gwarancji startów - dodał.

- Ja staram się robić to, co do mnie należy. Nie mam sześciu zawodników w meczu, a ośmiu i każdy z nich chce jeździć i zarabiać, bo z tego żyją. Jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim dogodził. A to przecież nie ja ustalałem z zawodnikami kontrakty - zakończył Jąder.

Źródło artykułu: