Do tej pory w Pradze rozegrano dwadzieścia trzy turnieje Grand Prix. Dziesięć razy na Markecie było podium bez reprezentanta Polski. Zaledwie trzy razy na koniec w stolicy Czech rozbrzmiewał Mazurek Dąbrowskiego. Dwukrotnie na cześć Tomasza Golloba w 1999 i 2010 roku, a także przed rokiem, kiedy to triumfował Janusz Kołodziej.
Praga nie jest przesadnie szczęśliwa dla polskich żużlowców, ale wyjątkowo pechowa też nie. - Marketa kocha lub nienawidzi - powtarzał swego czasu Tomasz Gollob. I rzeczywiście, jak zawodnik trafi z przełożeniami, a na dodatek wylosuje niezły numer startowy, praska Marketa może okazać się wspaniała. Gdy jednak szuka ustawień od początku zawodów, a na dodatek zaczyna z kiepskich pól, które akurat w Pradze mają ogromne znaczenie, próżno oczekiwać sukcesy.
Tomasz Gollob na inaugurację Grand Prix Czech w 1997 roku stanął na najniższym stopniu podium. Dwa lata później wygrał deszczową rundę w Pradze. Na kolejny sukces w stolicy Czech czekał do najlepszego swojego sezonu 2010, kiedy to znów zwyciężył, a Jarosław Hampel był trzeci.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Brak złotego medalu w IMP nie uwiera Zmarzlika. Dopóki będzie jeździł, będzie walczył o tytuł
W 2004, 2005 i 2007 na podium Grand Prix Czech stawał wspomniany Hampel. Zajmował drugie, trzecie i ponownie drugie miejsce. W 2007 roku na najniższym stopniu podium towarzyszył mu inny reprezentant Polski, Rune Holta.
Hampel w sumie aż sześć razy stał na podium w Pradze, ale ani jednego turnieju nie wygrał. Po raz czwarty był dekorowany podczas wspomnianego wcześniej sezonu 2010, kiedy wygrał Gollob. Rok później finiszował drugi, a na najniższym stopniu podium stanął Gollob, który wynik ten powtórzył również w sezonie 2012.
W 2013 roku Pragę próbował zawojować Krzysztof Kasprzak. Przegrał jednak z genialnym zazwyczaj na Markecie Taiem Woffindenem. W 2015 roku Brytyjczyk ustrzelił hat-tricka i wygrał trzeci raz z rzędu, wyprzedzając tym razem Hampela i Macieja Janowskiego. To było szóste i zarazem dotychczas ostatnie podium dwukrotnego wicemistrza świata w Pradze.
W 2018 roku na drugim miejscu Grand Prix Czech ukończył Patryk Dudek, który w poprzednim sezonie również stanął na podium, tyle że na jego najniższym stopniu. Wygrał za to Janusz Kołodziej, święcąc swój największy sukces w karierze międzynarodowej.
Na przestrzeni 23 turniejów, w finałach mieliśmy 23 razy reprezentantów Polski. Oczywiście, nie każdego roku, bo zdarzały się rundy, gdzie dwóch biało-czerwonych jechało w decydującym wyścigu. W sezonie 2020, przy obecnej punktacji Grand Prix, marząc o tytule mistrza świata czy minimum medalu, trzeba walczyć o wejście do finału. Nie było tam jeszcze nigdy Bartosz Zmarzlik, który ma szansę za piątym podejściem odczarować wreszcie dla siebie praską Marketę. Okazje ku temu aż dwie z rzędu.
Zobacz także: Prezydent Sutryk pożegnał Bartłomieja Skrzyńskiego
Zobacz także: Grand Prix w ognisku COVID-19