Przed kilkoma dniami informowaliśmy o tym, że w środowisku żużlowym miały pojawić się o głosy o rychłej zmianie w kalendarzu cyklu Grand Prix. Pragę w organizacji piątej i szóstej rundy tegorocznych zmagań w Indywidualnych Mistrzostwach Świata miałaby zastąpić lokalizacja w Polsce. Wszystko przez nagły wzrost zachorowań SARS-CoV-2 w Czechach, które przecież jeszcze kilkanaście tygodni temu miały sobie dobrze radzić w walce z wirusem.
Jak informują portali informacyjne, w kraju południowych sąsiadów notowane są od kilku dni kolejne rekordy zachorowań. W czwartek rano podano o liczbie przekraczającej już 2000 nowych przypadków koronawirusa, choć niewiele ponad tydzień temu było ich około połowy mniej. Tak źle w Czechach nie było od początku pandemii. Kraj ten uznano za jeden z tych mających najwyższy wzrost zakażeń w Europie.
Sytuacja epidemiologiczna jest tym gorsza dla sportu, że COVID-19 najbardziej rozprzestrzenia się właśnie w Pradze, gdzie na piątek i sobotę zaplanowane są turnieje GP Czech. Promotorzy z BSI zachowują spokój i na obecny moment nie ma głosów, by na Stadionie Marketa zabrakło ścigania. Zresztą, w środę w Pardubicach odbyła się III runda ligi czeskiej.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Doping technologiczny? Instytucje powinny być krok przed kreatorami nowinek
Żużlowcy są po w sumie czterech rundach, które odbyły się we Wrocławiu i Gorzowie. Udane występy mają za sobą m.in. dwaj reprezentanci Polski. Maciej Janowski wygrał jedną z rund wrocławskich, a Bartosz Zmarzlik jedną z rund gorzowskich. W klasyfikacji Polacy ustępują nieznacznie Fredrikowi Lindgrenowi. Szwed to najbardziej regularny zawodnik w stawce. Za każdym razem jechał w finale, co od razu spowodowało korzyści z uwagi na nową punktację.
W stolicy Czech Lindgren potrafił już wygrywać (w 2018 roku) i notować bardzo dobre lub dobre występy, dlatego przy obecnej dyspozycji należy do grona faworytów już nawet nie tylko praskich zawodów. 35-latek jest świadomy życiowej szansy, choć grupa pościgowa, której przewodzą Zmarzlik i Janowski i w której jest czwarty w "generalce" Tai Woffinden (triumfator Wielkiej Nagrody Czech z lat 2013-2015), prezentuje się licznie.
Na Markecie bardzo duże straty do rywali chciałby zacząć odrabiać Patryk Dudek, który pechowo upadł w Gorzowie i wyjeżdżał stamtąd w sumie tylko z 3 punktami. Zielonogórzanin jest dopiero na 14. miejscu w aktualnej tabeli (PEŁNE ZASTAWIENIE TUTAJ-->).
Dodajmy, że czeskie zmagania są najdłużej organizowanymi w jednym miejscu w cyklu GP. Praga i 10-tysięczny obiekt przy U Vojtesky 11 goszczą światową czołówkę nieprzerwanie od 1997 roku. W piątek i sobotę 24. i 25. zawody w tym miejscu. Niestety w trudnych czasach.
Uczestnicy GP Czech:
#66 Fredrik Lindgren (Szwecja)
#95 Bartosz Zmarzlik (Polska)
#71 Maciej Janowski (Polska)
#108 Tai Woffinden (Wielka Brytania)
#222 Artiom Łaguta (Rosja)
#30 Leon Madsen (Dania)
#69 Jason Doyle (Australia)
#89 Emil Sajfutdinow (Rosja)
#54 Martin Vaculik (Słowacja)
#55 Matej Zagar (Słowenia)
#46 Max Fricke (Australia)
#88 Niels Kristian Iversen (Dania)
#155 Mikkel Michelsen (Dania)
#692 Patryk Dudek (Polska)
#85 Antonio Lindbaeck (Szwecja)
#16 Vaclav Milik (Czechy)
Rezerwowi:
#17 Eduard Krcmar (Czechy)
#18 Jan Kvech (Czechy)
Początek zawodów: 19:00.
Sędzia: Craig Ackroyd (Wielka Brytania)
CZYTAJ WIĘCEJ:
Komarnicki: Lindgren jest w formie, ale tego nie obroni. Kluczowe będą rundy w Pradze
FIM nie chciała monopolu Mitasa, czyli jak stworzono sobie problem z Anlasem